Rozmawiamy z WOJCIECHEM KATNEREM, kierownikiem katedry Prawa Gospodarczego i Handlowego na Wydziale Prawa Uniwersytetu Łódzkiego - Małe i średnie firmy pozostają na rynku pod presją dużych kontrahentów, którzy podczas negocjacji narzucają im swoje warunki. Dlatego istnieje potrzeba skodyfikowania umów funkcjonujących poza kodeksem cywilnym.
● Komisja Kodyfikacyjna Prawa Cywilnego przy Ministrze Sprawiedliwości pracuje nad kodeksem cywilnym. Które instytucje dojrzały do wymiany?
– W projekcie księgi pierwszej kodeksu cywilnego kontrowersyjną sprawą wśród prawników jest status osoby prawnej, przedsiębiorcy oraz przenoszona z księgi zobowiązań ogólna regulacja umów. Doprecyzować należy też prawo zobowiązań w relacjach między przedsiębiorcami oraz przedsiębiorcami i konsumentami.
● Czy pojawią się propozycje włączenia niektórych umów nienazwanych do kodeksu?
– Trzeba to czynić ostrożnie. W pierwszej kolejności należy przedyskutować wyodrębnienie umów handlowych. W ostatnich latach pojawiła się tendencja, aby niektóre umowy nienazwane, które w obrocie handlowym zostały już wykrystalizowane, w szczególności jeśli mają odniesienia międzynarodowe, włączyć do kodeksu cywilnego.
● Jakie są to umowy?
– Zaczęto kilka lat temu od leasingu, teraz można myśleć np. o umowie faktoringu, określonej przez Konwencję Ottawską z 1988 roku. Jest ona jednak odmiennie rozumiana, w różnych krajach. Trudno więc będzie ją ujednolicić w szerszym zakresie. Tak prawdę mówiąc, nie spieszyłbym się z kodyfikacją umów nienazwanych.
● Dlatego, że dobrze funkcjonują w obrocie gospodarczym?
– Jeśli są często zawierane, to istnieje niebezpieczeństwo, że wzorce umowne budowane na potrzeby określonych firm przekształcają się w quasi-prawo. Osoby bez wykształcenia prawniczego są zdezorientowane, gdyż nie wiedzą, że można te umowy inaczej ukształtować. Niestety, mali przedsiębiorcy nie korzystają z pomocy radców prawnych czy adwokatów, dlatego łatwiej wyrządzić im szkodę. Niekiedy podpisują umowy niewykonalne, gdyż nie wiedzą, co tak naprawdę podpisali. Dopiero wtedy, gdy zaczynają się kwestie sporne, przekonują się, że zgodzili się na niekorzystne postanowienia, które były zaledwie propozycją umowy.
● Mogą je przecież negocjować, czyż nie tak?
– Nie zawsze. Mali przedsiębiorcy pozostają często pod presją dużych kontrahentów, którzy nie pozwalają im negocjować. Mówią: przyjmujesz lub nie. I tu pojawia się potrzeba skodyfikowania umowy. W przepisie nawet względnie obowiązującym można wyeliminować wątpliwe propozycje umowne. Niebezpieczeństwo też tkwi w tym, że umowa nienazwana nie posiada essentialia negotii, czyli składników przedmiotowo istotnych, od których zależy skuteczne zawarcie konkretnej umowy. Umowa nazwana uregulowana ustawowo ma essentialia negotii, a zatem jest jednakowo rozumiana dla każdego uczestnika rynku.
● Jednak umowa nienazwana również rodzi skutki prawne.
– Tak, oczywiście. Jej składniki określają każdorazowo strony umowy. Z punktu widzenia słabszej strony umowa ustawowo określona jest bezpieczniejsza. Ale mamy niezwykłą popularność zasady swobody umów i trzeba ją uszanować. Są nawet propozycje, aby zasadę tę jeszcze rozszerzyć w kodeksie.



● Czy jest pan przeciwny takiemu poszerzaniu?
– Tak, gdyż tkwi w nim pewne nieporozumienie. Jeśli jeszcze bardziej rozszerzymy zasadę swobody umów, stwierdzając, że strony mogą ułożyć wiążący je stosunek prawny według swego uznania i nic więcej, to dajemy wolne pole dla dowolności umów i niekończących się sporów a nie mówimy o obiektywnie rozumianej wolności.
● We wrześniu organizuje pan konferencję naukową z udziałem najwybitniejszych polskich cywilistów, podsumowującą pięć lat członkostwa w UE. Jak szeroko w programie konferencji zostanie uwzględnione prawo handlowe?
– Będziemy omawiać prawo prywatne przedsiębiorców, w tym prawo spółek i prawo czynności handlowych, w szczególności umów. Przewidujemy również dyskusję na temat proponowanych zmian w kodeksie cywilnym, w zakresie problematyki prawa gospodarczego. Będą w niej uczestniczyć poza gronem naukowców również sędziowie, notariusze, radcowie prawni i adwokaci, łącznie ponad 250 osób.
● Co należy poprawić w obowiązującym kodeksie spółek handlowych?
– Tematy zgłoszonych referatów pokazują bogactwo problemów spornych. Proponowanie zmian wymaga rozwagi i rozległej dyskusji, ale zapewne nie nowelizacji tak chaotycznych i dokonywanych kilka razy w roku, jak dzieje się to ostatnio.
● Czego spodziewa się pan po wrześniowej konferencji?
– Z pewnością wyślemy klarowny sygnał, jakie są priorytety w zakresie potrzeb legislacyjnych lub ich braku. Ocenimy też polskie ustawodawstwo w zakresie prawa gospodarczego i handlowego, mając na względzie tytułowe pięciolecie naszego członkostwa w Unii Europejskiej. Pamiętając poprzednie spotkania cywilistów, jestem przekonany, że obrady będą sprzyjały zbliżeniu środowiska naukowego z praktykami wymiaru sprawiedliwości i naszego życia gospodarczego.
Ważne!
Zjazd Katedr Prawa Handlowego odbędzie się na Uniwersytecie w Łodzi 24–26 września 2009 r. Uczestnikami będą pracownicy naukowi ze wszystkich uniwersytetów, sędziowie, notariusze, radcowie prawni i adwokaci
● WOJCIECH KATNER
profesor Uniwersytetu Łódzkiego, sędzia Sądu Najwyższego, wiceprezes NIK (1992–1998), wiceminister gospodarki (1997–2001)