ROZMAWIAMY Z TADEUSZEM TOMASZEWSKIM, dziekanem Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego - Wydział Prawa i Administracji UW wygrał ranking GP m.in. dzięki największej liczbie organizowanych konferencji naukowych, publikacji pracowników i współpracy z zagranicą. Czy wydział zachęca wykładowców do takich inicjatyw?
- Rozwój pracowników naukowych i działalności naukowej to dla nas priorytet, bo dzięki temu automatycznie poprawia się też jakość przekazywanej studentom wiedzy. Dlatego staramy się rozwijać wydział w wielu nietradycyjnych kierunkach - przykładem z ostatnich dni może być powołanie nowej jednostki międzyinstytutowej Centrum prawa nowych technologii. Uważamy bowiem, że coraz częściej technika wkracza w nasze życie gospodarcze i społeczne, a brakuje unormowań prawnych dotyczących jej wykorzystywania i opracowań naukowych na ten temat. Dzięki takim działaniom rozwijają się nasi pracownicy i oczywiście studenci oraz doktoranci. Dlatego organizujemy konferencje naukowe, tworzymy szkoły prawa obcego i nawiązujemy współpracę z zagranicznymi uczelniami. Studenci uczestniczą w takich inicjatywach i konferencjach, a nie tylko obserwują lub wysłuchują wykładów.
Kandydaci na studia nie oceniają już wyłącznie prestiżu uczelni lub liczby zajęć, ale także, co szkoła dodatkowo im oferuje. Czy UW jest konkurencyjny pod tym względem?
- Obecnie konkurencja się nasila, zwłaszcza w Warszawie, gdzie szkół prawa jest coraz więcej. Kandydaci porównują więc oferty. Ale od znajomych, często rodziców osób, które zdecydowały się na studia prawnicze na innych uczelniach, dowiaduję się, że nie startowały na UW, bo obawiały się zbyt wysokiego poziomu. To dla nas bardzo dobry sygnał. Nasz wydział walczy z konkurencją poziomem nauczania. Przyciągamy najlepszych studentów.
Na WPiA funkcjonuje klinika prawa i biuro karier. Czy uczelnia będzie jeszcze w jakiś sposób pomagać studentom w zdobyciu praktycznych umiejętności?
- Bardzo się staramy, aby dać studentom nie tylko wiedzę teoretyczną, ale także zapoznawać ich z praktyką stosowania prawa. Obowiązkiem uczelni jest jednak przestrzeganie standardów nauczania, które obecnie są dość niefortunne, bo powodują, że model nauczania prawa jest nastawiony głównie na kształcenie teoretycznie. Dla przykładu, obecne standardy przewidują tylko miesiąc praktyki na studiach, co jest nonsensem, bo w miesiąc nawet najlepszy student nie zdobędzie umiejętności wykorzystywania wiedzy prawniczej. Usiłujemy to zmienić przez uczestnictwo w pracach nad tworzeniem standardów. Jednocześnie staramy się złagodzić skutki takich rozwiązań, np. wydłużając obowiązkowe praktyki, tworząc kliniki prawa bądź wprowadzać nowe formy dydaktyczne polegające na symulacji rozpraw sądowych.
Szkoły prywatne wprowadzają egzaminy z praktycznych umiejętności, np. z obsługi programu Lex. Czy UW też wprowadzi taki egzamin?
- Na pierwszym roku nasi studenci muszą zaliczyć taki przedmiot na ocenę, bo zgodnie z systemem bolońskim każdy przedmiot musi się obecnie kończyć zaliczeniem na stopień. Sądzę, że to wystarczająco motywuje do zapoznania się z wieloma bazami danych i narzędziami wspomagającymi pracę prawnika, w tym z programem LEX.
Coraz częściej studenci rozpoczynają pracę jeszcze w trakcie nauki. Czy szkoła zapewnia równy poziom kształcenia w systemie dziennym i wieczorowym?
- Tak jest od samego początku uruchomienia studiów wieczorowych, zwanych obecnie studiami niestacjonarnymi. Studenci obu trybów zdają te same egzaminy, mają zajęcia z tymi samymi wykładowcami, działa jeden połączony dziekanat i mamy jedną listę studentów. Studenci nie wiedzą, kto studiuje w jakim systemie, a co ważniejsze, nie wiedzą tego także prowadzący zajęcia. Takie połączenie nie powoduje obniżenia poziomu kształcenia najlepszych studentów, ale odwrotnie - podwyższenie poziomu słabszych.