Rozmawiamy z profesor JAROSŁAWEM MAJEWSKIM, kierownik Katedry Prawa Karnego Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego - Projekt nowelizacji kodeksu postępowania karnego zakłada powrót do procesu karnego sędziego śledczego. Miałby on przejąć nadzór nad legalnością decyzji Policji i prokuratury w postępowaniu przygotowawczym.
Panie profesorze, czy sędzia śledczy uzdrowi nasz proces karny?
Nie mam wątpliwości, że obecny model postępowania przygotowawczego wymaga zasadniczej zmiany. Nie tyle nawet dlatego, że ma radzieckie korzenie - jak to mu się często wypomina - ile dlatego, że jest zły: dysfunkcjonalny, kosztowny, przewlekły, uciążliwy dla świadków i nieprzyjazny dla stron tego postępowania, tj. podejrzanego i pokrzywdzonego. Dlatego wprowadzenie instytucji sędziego śledczego uważam za propozycję interesującą.
Jakie wymagania powinny być stawiane osobom kandydującym na stanowisko sędziego śledczego?
- To zależy od tego, jakie kompetencje zostałyby ostatecznie ustawowo przypisane sędziemu śledczemu. Gdyby - a tak problem ten jest ujmowany w założeniach do projektu nowelizacji k.p.k. - sędzia śledczy miał podejmować w toku postępowania przygotowawczego decyzje o stosowaniu tymczasowego aresztowania oraz innych środków zapobiegawczych, jak również zabezpieczeń majątkowych, to nie ulega wątpliwości, że powinny to być takie same wymagania zawodowe, jakie obecnie stawiamy kandydatom na urząd sędziego sądu powszechnego.
Rząd przyjął nowelizację ustawy o prokuraturze, która przewiduje rozdzielenie funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. Czy zmiana ta nie będzie wystarczającą gwarancją niezależności prokuratora przy wykonywaniu czynności śledczych?
- Rozdzielenie funkcji mi-nistra sprawiedliwości i pro-kuratora generalnego nie załatwi interesującej nas sprawy. Chodzi tu bowiem nie tylko o to, aby osoba prowadząca postępowanie przygotowawcze była niezależna, ale również o to, aby była to osoba bezpośrednio niezainteresowana w określonym wyniku tego postępowania. Założenie, że prokurator, który pełni funkcję oskarżyciela publicznego w postępowaniu sądowym, w postępowaniu przygotowawczym będzie z jednakowym zaangażowaniem zbierać zarówno dowody obciążające podejrzanego, jak i przemawiające na jego korzyść, w wielu wypadkach okazuje się po prostu nadmiernie idealistyczne.
Czy konieczne jest odformalizowanie procedury, m.in. poprzez rezygnację z protokołowania zeznań świadków?
- Jeśli ma pani na myśli postępowanie przygotowawcze, to niewątpliwie tak. Postępowanie to powinno być znacznie szybsze i mniej sformalizowane, a jego cele powinny być zredukowane w zasadzie wyłącznie do upewnienia się przez oskarżyciela publicznego, czy są podstawy do wniesienia do sądu aktu oskarżenia przeciwko określonej osobie. Dowody w formie procesowej, tj. takiej formie, która umożliwiałaby w przyszłości posłużenie się nimi przed sądem, powinny być w tej fazie postępowania karnego przeprowadzane jedynie w niecierpiących zwłoki przypadkach, i to właśnie przez sędziego śledczego. Na przykład wtedy, kiedy zachodziłaby obawa utraty dowodu. W praktyce oznaczałoby to, że w postępowaniu przygotowawczym udałoby się uniknąć m.in. odbierania w formie protokołowanej zeznań znakomitej większości świadków.
Projekt nowelizacji kodeksu postępowania karnego zakłada powrót do procesu karnego sędziego śledczego. / ST