Rozmawiamy z JACKIEM JEZIERSKIM, prezesem Najwyższej Izby Kontroli - Kontrolujemy teraz ministerstwa, które są w największym stopniu odpowiedzialne za wykorzystanie środków unijnych. Ale nigdy nam się nie uda wykorzystać wszystkich pieniędzy, gdyż procedury europejskie to uniemożliwiają.
Dlaczego NIK przeprowadza coraz mniej kontroli? Może NIK zrezygnowała z penetrowania niektórych obszarów działalności państwa?
- Nie zrezygnujemy z kontroli obszarów, które są istotne dla funkcjonowania państwa. W ostatnich kilku latach zarysowała się jednak tendencja zmniejszania liczby kontroli. Jest to świadoma decyzja.
Jakie były jej przyczyny?
- Wiązało się to z przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej i zwiększeniem zakresu naszych kompetencji o kontrolę wydawania środków europejskich, a tym samym koniecznością intensywnych szkoleń pracowników. Odbywa się to kosztem liczby kontroli, a nie jej jakości.
Ale minęły już cztery lata od akcesji do Unii, więc szkolenia powinny się zakończyć.
- Dlatego też odwracamy tę tendencję. Wcześniej, od połowy lat 90., kontrolowaliśmy wykorzystanie w Polsce środków PHARE. Dzisiaj mamy już wielu profesjonalistów po stażach w Europejskim Trybunale Obrachunkowym i zachodnich instytucjach kontrolnych, którzy są do tego dobrze przygotowani.
Jakie więc instytucje NIK prześwietla obecnie, wykorzystując wiedzę tych wyszkolonych fachowców?
- Kontrolujemy teraz ministerstwa, które są w największym stopniu odpowiedzialne za wykorzystanie środków unijnych, czyli ministerstwa: finansów, rolnictwa, środowiska, infrastruktury, Komitet ds. Integracji Europejskiej, agencje pośredniczące. Wkrótce być może zajmiemy się kontrolą w Ministerstwie Gospodarki. Są to kontrole ciągłe, tyle że ich zakres się zmienia.
KONTROLA W RESORCIE GOSPODARKI
Biuro Bezpieczeństwa Narodowego zaleciło prezydentowi, by zwrócił się do NIK o sprawdzenie, czy Ministerstwo Gospodarki dba o bezpieczeństwo energetyczne Polski. BBN przygotowało raport na temat bezpieczeństwa sieci przesyłowych energii elektrycznej. Zlecił go prezydent Lech Kaczyński po kwietniowej awarii prądu w Szczecinie, która sparaliżowała miasto i jego okolice. Prezydent powiedział, że nie będzie niczym nadzwyczajnym, jeśli wystąpi do NIK o kontrolę w resorcie gospodarki, gdyż takie są prerogatywy prezydenta.
Jakie wynikają z nich wnioski? Jak generalnie wykorzystujemy pieniądze z Unii?
- Prawdopodobnie nigdy nam się nie uda wykorzystać wszystkich pieniędzy, gdyż procedury europejskie to uniemożliwiają.
W jaki sposób?
- Na przykład jeszcze sprzed akcesyjnych środków były dwa duże programy pomocy rolnikom. Rolnicy zgłosili się po całość dostępnych funduszy, gdy tymczasem zaczął się kolejny projekt przyznający pieniądze na korzystniejszych warunkach. Wtedy wielu rolników wycofało swoje wnioski z pierwszego programu i przerzucili je do drugiego. Niewykorzystane środki przepadły, bo minęły terminy składania wniosków.
Jakie są jeszcze inne przyczyny niewykorzystywania pieniędzy z Unii?
- Nadal mamy zbyt wiele gmin, które nawet nie starają się o pieniądze unijne. Niewątpliwie brakuje im kompetentnych fachowców, którzy wiedzą, jak starać się o te pieniądze. Ponadto w naszej administracji, zwłaszcza w dziedzinie obsługi środków europejskich, jest zbyt duża płynność kadr. Wyszkoleni pracownicy uciekają z administracji do prywatnego biznesu, do instytucji unijnych, do firm prywatnych i państwowych, w których dostają większe wynagrodzenia.
Czy jest pan zadowolony z realizacji wniosków pokontrolnych NIK?
- O skuteczności i efektywności naszych kontroli lubią rozprawiać krytycznie politycy i dziennikarze. Ale rola NIK nie polega na egzekucji, na uzurpowaniu sobie kompetencji władzy wykonawczej. Naszym zadaniem jest bowiem kontrola, ocena, informowanie o zagrożeniach i - ewentualnie - proponowanie rozwiązań. Nie od nas zależy, czy rząd z nich skorzysta.
To może należy zmienić organizację NIK? Poprzedni prezes Mirosław Sekuła proponował wprowadzenie kadencyjności dyrektorów w Izbie i zastąpienie dwóch protokołów pokontrolnych jednym. Czy takie zmiany poprawiłyby waszą skuteczność?
- Miarą naszej efektywności powinien być odbiór naszych dokumentów przez parlament i rząd. Jeśli nie spotykają się one z krytyką, to znaczy, że działamy skutecznie, mimo że wnioski nie są realizowane. My mamy obowiązek przekazania pełnej informacji: o ocenach i propozycjach zmian. Realizacja należy do rządu. Siła NIK opiera się na stabilności i 90-letniej tradycji. Często formułujemy wnioski długofalowe, wynikające z oceny działań kilku rządów, np. postulaty dotyczące budowy dróg, górnictwa, hutnictwa.
OPINIA
MIROSŁAW SEKUŁA
poseł, prezes NIK w latach 2001-2007
Rolę Najwyższej Izby Kontroli rozumiem podobnie jak obecny prezes Jacek Jezierski. Izba nie powinna się angażować w sprawy bieżące. Ale widzę problem reform. W poprzedniej kadencji złożyłem do laski marszałkowskiej projekt ustawy o NIK, w którym zaproponowałem m.in. sformułowanie praw i obowiązków podmiotów kontrolowanych, w tym także w postępowaniu odwoławczym, uregulowanie zasad i trybu postępowania dyscyplinarnego. Postulowałem także wprowadzenie prawa do odwołania do sądu oraz kadencyjności dyrektorów i wicedyrektorów jednostek kontrolnych.
To znaczy, że pan nie chce reformować NIK?
- Ależ nie. To, co się nie zmienia, umiera. Brak reform groziłby skostnieniem NIK, a chcemy być instytucją sprawną, nowoczesną, ale działającą również z poszanowaniem tradycji.
Czy jakaś konkurencja między inspektorami NIK nie byłaby ożywcza?
- Fundamentem naszej instytucji jest stabilizacja i bardzo silna pozycja kontrolerów. Procedura mianowania inspektorów i dyrektorów jest niezwykle ważnym instrumentem zachowania przez nich niezależności. Dzięki niej mogą wysuwać daleko idące wnioski nawet wobec polityków sprawujących władzę. Inspektorzy mają gwarancję zatrudnienia. Nie można ich zwolnić z powodów politycznych.
Czyli sprzeciwia się pan reformom proponowanym przez swojego poprzednika?
- Kadencyjność dyrektorów przyniosłaby więcej szkody niż pożytku. Jestem raczej za wykorzystaniem innych motywacji, takich jak nagrody. Gdybyśmy dyrektorów pozbawili statusu mianowania, znaczyłoby to tyle, że byliby w dużo słabszej pozycji w stosunku do inspektorów, wobec których nie ma zakusów pozbawienia silnej pozycji zawodowej. U nas nie ma jednego organu, który decyduje o wnioskach kontroli. Cały proces polega na tym, że na wszystkich etapach pracujemy kolegialnie.
Proponuje się połączenie protokołu pokontrolnego z wystąpieniem. Czy nie oznaczałoby to przyspieszenia całej procedury?
- Po głębszej analizie sądzę, że taki tryb groziłby kolegialności podejmowania decyzji w NIK. Musielibyśmy się zdecydować na to, że ktoś jednoosobowo decyduje o ustaleniu faktów i o ocenach.
Dlaczego jednak nie przyjąć takiej propozycji - jeden urzędnik orientuje się w badanej sprawie najlepiej?
- Ale wtedy dużo trudniej o bezstronność.
Czy chciałby pan, aby Izba dysponowała możliwością stosowania sankcji w postaci kar finansowych dla instytucji, które nie realizują wskazań wynikających z raportów Izby?
- Nie jesteśmy trybunałem, który karze. Funkcjonujemy w innym modelu, jako urząd kontroli, pozbawiony możliwości stosowania sankcji. Nie można mieszać różnych rodzajów instytucji.
Jak długo trwa teraz kontrola przeprowadzana przez Izbę?
- Przy kontrolach skargowych, gdy sprawdzamy pojedyncze postępowanie, trwa ona kilka tygodni. Przy kontroli wielowątkowej, dotyczącej np. prywatyzacji, już ponad rok.
A jak długo trwają kontrole w innych państwach?
- Dużo dłużej. My kontrolujemy np. wykonanie budżetu państwa z poprzedniego roku do czerwca roku następnego. W Europejskim Trybunale Obrachunkowym budżet unijny bada się ponad rok.
PLAN PRACY NIK NA 2008 ROK
Plan obejmuje przeprowadzenie 97 kontroli wykonania budżetu państwa oraz 73 innych tematów. Dominują w nim kontrole związane z gospodarką, rozwiązywaniem problemów społecznych, bezpieczeństwem państwa i obywateli, ekologią oraz korzystaniem z różnych form pomocy finansowej z UE, takich jak np.: przygotowanie przez GDDKiA realizacji drogi ekspresowej S8, jakość robót wykonywanych na drogach publicznych, legalizacja samowoli budowlanych, zatrudnienie i wynagrodzenia w urzędach wojewódzkich, realizacja krajowego programu oczyszczania ścieków komunalnych, działalność Poczty Polskiej i PKP Cargo, offset na samoloty F-16.
Najwyższa Izba Kontroli przeprowadziła w 2007 roku
168 kontroli planowych
95 kontroli wykonania budżetu państwa
73 kontrole tematyczne
141 tematycznych kontroli doraźnych
2864 jednostki objęto kontrolami
157 informacji o wynikach kontroli przekazano do Sejmu
8435 mln zł wyniosły nieuzasadnione prawem wydatki
• JACEK JEZIERSKI
rozpoczął pracę w Najwyższej Izbie Kontroli na stanowisku wicedyrektora zespołu ochrony środowiska i gospodarki przestrzennej, potem pracował w departamencie ochrony środowiska i budownictwa. Od 1 sierpnia 1998 r. pełnił funkcję wiceprezesa NIK. 22 sierpnia 2007 r. został zaprzysiężony na stanowisko prezesa NIK
Jacek Jezierski, rozpoczął pracę w Najwyższej Izbie Kontroli na stanowisku wicedyrektora zespołu ochrony środowiska i gospodarki przestrzennej, potem pracował w departamencie ochrony środowiska i budownictwa. Od 1 sierpnia 1998 r. pełnił funkcję wiceprezesa NIK. 22 sierpnia 2007 r. został zaprzysiężony na stanowisko prezesa NIK Fot. Marek Matusiak / DGP