Polski dziennikarz wygrał we wtorek w Europejskim Trybunale Praw Człowieka. Trybunał orzekł, że polskie sądy naruszyły prawo wolności wypowiedzi, każąc dziennikarzowi przeprosić jednego ze śląskich architektów za skrytykowanie w artykule jego dokonań.

Trybunał orzekł, że Polska ma w ciągu trzech miesięcy od uprawomocnienia się wyroku zapłacić dziennikarzowi dwa tysiące euro odszkodowania oraz zwrot kosztów.

Sprawa dotyczyła Michała Smolorza, dziennikarza śląskiej edycji "Gazety Wyborczej". W swoim artykule z maja 2004 r. zatytułowanym "Architekt i mistrz samozadowolenia" skrytykował dokonania jednego z architektów, mającego ogromny wpływ na plan urbanistyczny w powojennych Katowicach. Dziennikarz zarzucił mu "radość burzenia", a projektowanym przez niego budynkom, m.in. "pospolitą brzydotę i zmurszałą estetykę bolszewizmu". Jego dzieła - jak twierdził autor artykułu - podobają się tylko samemu architektowi i "aparatczykom partyjnym".

Po publikacji architekt zażądał przeprosin na łamach "GW" oraz zadośćuczynienia. Redaktor nie zgodził się na te żądania, twierdząc, że architekt, jako osoba publiczna, powinien przyjmować wszelką krytykę, również dotkliwą, swojego dzieła, zwłaszcza gdy jest to dzieło użyteczności publicznej. Podkreślał, że poglądy, które wyraził w artykule są częścią debaty prowadzonej od 2002 r. przez czytelników "Gazety Wyborczej" i internautów, a dotyczącej właśnie wyglądu miasta. Wygląd ten jest powszechnie krytykowany przez mieszkańców - argumentował dziennikarz.

Sąd Rejonowy w Katowicach nie uznał tych argumentów i nakazał dziennikarzowi opublikowanie przeprosin. Dziennikarz odwołał się do sądu apelacyjnego, ale ten oddalił apelację. Oba sądy uznały, że dziennikarz naruszył dobre imię architekta. Zarzuciły mu też demagogię, bez przytaczania konkretnych argumentów. Wskazywały też na ironiczny, a nawet szyderczy ton jego artykułu.

Redaktor próbował jeszcze złożyć skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego, ale SN ją odrzucił. W tej sytuacji dziennikarz złożył skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Zarzucał polskim sądom naruszenie art. 10 konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności, który gwarantuje wolność wyrażania opinii.

We wtorek Europejski Trybunał uznał jego skargę za zasadną. Uzasadniając wyrok Trybunał podkreślił, że wolność słowa jest jednym z filarów społeczeństwa demokratycznego i podstawowych warunków jego rozwoju. Wolność wypowiedzi dotyczy nie tylko do informacji czy idei, które są przychylnie odbierane lub uważane za nieszkodliwe, ale także tych, które są krytyczne, niepokoją, a nawet szokują - dodał ETPC.

Trybunał podkreślił przy tym szczególną rolę prasy - jeśli tylko nie przekracza ona granic obrony porządku publicznego i ochrony dobrego imienia, jej obowiązkiem jest informować i przedstawiać opinie, i to nie tylko w kwestiach politycznych, ale także każdych innych dotyczących interesu publicznego. Trybunał przypomniał to, co stwierdził już w jednym ze swoich wcześniejszych wyroków - że wolność dziennikarska pozwala nawet na pewną przesadę, a nawet prowokację.

Satyra i ironia doskonale łączy się z prawem dziennikarza do wolności wypowiedzi - stwierdził ETPC. Jednocześnie - wbrew ocenie sądu katowickiego - Trybunał nie stwierdził, by redaktor użył w swoim artykule języka wulgarnego.

Szczególnie ważna - zdaniem ETPC - jest umiejętność rozróżnienia między stwierdzeniem faktu a opinią wartościującą. W tym drugim wypadku trudno domagać się dowodów, na tym polega właśnie wolność wyrażania opinii - zauważył Trybunał. Wartość estetyczna dzieł zaprojektowanych przez architekta była przedmiotem kontrowersji, a ich ocena jest ze swej natury subiektywna - dodał. Trudno więc wymagać konkretów i dowodów - stwierdził Trybunał.