Bycie zawodowym kierowcą nastręcza nie tylko wielu przyjemności, ale również kłopotów. O utratę pracy nie jest trudno, zwłaszcza jeśli codziennie przemierza kilkaset kilometrów, a termin goni termin. Kontrole drogowe nie są zaskoczeniem dla nikogo. Ale co zrobić, gdy do firmy przychodzi zdjęcie z fotoradaru, a twarz kierowcy jest niewidoczna?

System zabezpieczenia

Aby uniknąć takiej sytuacji warto zabezpieczyć w chociażby prosty system monitorowania aut. Fleet manager powinien wiedzieć kto w danym czasie korzystał z samochód służbowego. Zaoszczędzi w ten sposób wiele czasu i uniknie niemiłej sytuacji związanej z poszukiwaniem kierowcy feralnego auta.

Aby nie doszło do nieprzyjemności wystarczy stworzyć prosty plik, w którym będą zapisywane informacje o przekazaniu auta danemu kierowcy. Innym wyjściem jest zaopatrzenie się w specjalnie do tego przystosowanym system lub przypisanie na stałe do pracownika konkretnego auta.

Unikniemy wówczas długich poszukiwań oraz pozbędziemy się dodatkowej pracy związanej z codziennym przydzielaniem aut oraz wydawaniem niezbędnych dokumentów.

W ustaleniu który pracownik naruszył prawo może także pomóc system monitoringu aut. Znając miejsce w którym wykonano zdjęcie możemy porównać je z przebiegiem tras samochodów firmowych. Na podstawie takich informacji z łatwością uzyskany odpowiedź, który pracownik obsługuje dany region, a dalsze ustalenia są już tylko formalnością – mówi Małgorzata Słodownik, manager działu handlowego monitoringu pojazdów Flotis.pl.

Ta metoda dobrze sprawdza się w przypadku przedstawicieli handlowych, którzy najczęściej odwiedzają te same punkty lub obszary. System monitorowania aut daje nie tylko możliwość prześledzenia trasy, ale również sprawdzenia dokładnie, w którym momencie przekroczono prędkość. Dzięki tej funkcjonalności pracodawca może na bieżąco kontrolować sposób poruszania się swoich kierowców – dodaje M. Słodownik.

Zdjęcie z fotoradaru i co dalej?

Problem pojawia się jeśli w firmie w żaden sposób nie jest na bieżąco prowadzony spis aut wykorzystywanych przez pracowników, a na adres firmowy zostaje przesłane zdjęcie z fotoradaru.

Czy firma musi wskazać kierowcę, bądź co zrobić jeśli wskazanie konkretnego użytkownika auta nie jest w żaden sposób możliwe? Z tymi pytaniami boryka się zapewne niejeden fleet manager.

Zgodnie z art. 97 § 1 kodeksu postępowania w sprawach o wykroczeniach w postępowaniu mandatowym, funkcjonariusz uprawniony do nakładania grzywny w drodze mandatu karnego może to zrobić jedynie gdy:

• schwytano sprawcę wykroczenia na gorącym uczynku lub bezpośrednio po popełnieniu wykroczenia,

• stwierdzi popełnienie wykroczenia naocznie pod nieobecność sprawcy albo za pomocą urządzenia pomiarowego lub kontrolnego, a nie zachodzi wątpliwość co do osoby sprawcy czynu.

Jeśli firma otrzymuje zdjęcie z fotoradaru, a twarz kierowcy jest niewidoczna, pracodawca powinien wskazać osobę, która dopuściła się wykroczenia. Po wskazaniu takiej osoby otrzymuje ona mandat oraz zostają jej naliczone punkty karne.

Warto pamiętać, że w Polsce obowiązują następujące zasady:

• karany jest bezpośredni sprawca,

• podejrzany nie ma obowiązku udowodnienia niewinności

• obowiązek dowiedzenia komuś winy ciąży na władzy publicznej.

A co w przypadku, gdy wskazanie kierowcy nie jest możliwe? Do tej pory królowała zasada, iż w przypadku nieczytelnego zdjęcie z fotoradaru lub niewidocznej twarzy kierującego i braku możliwości wskazania go, właściciel auta otrzymuje mandat w wysokości 500 złotych, ale bez punktów karnych.

Jednak orzeczenia sądów rejonowych w Kościerzynie, Zamościu i Tczewie jednoznacznie wskazują, że nie ma podstawy prawnej do karania właściciela auta, jeśli to nie on siedzi za kółkiem. Wyroki te jednoznacznie wskazują, że zdjęcia z fotoradarów na których nie można rozpoznać kierowcy nie powinny stanowić podstawy do wystawienia mandatu.

Co to oznacza w praktyce? Właściciele samochodów nie będą już odpowiadać za wykroczenia popełnione ich samochodem. Każdy kto otrzymał mandat w ostatnim czasie, może złożyć odwołanie do sądu w ciągu 7 dni. Najprawdopodobniej sąd go uchyli, a policja lub straż miejska zwróci pieniądze.

Źródło: Flotis.pl