DGP przeprowadził sondę w największych polskich miastach: jak często w ostatnich trzech latach podejmowały próby eksmitowania lokatorów. Odpowiedziało nam 11 z nich.
Eksmisje w miastach od 2010 roku / Dziennik Gazeta Prawna
Zdecydowanym liderem jest Warszawa. Stołeczny ratusz co prawda nie gromadzi w jednym miejscu danych odnośnie do pozwów o eksmisję (odsyła nas do dzielnic), jednak okazuje się, że od 2010 do 2012 r. odbyło się aż 6312 postępowań sądowych w tej sprawie.
Drugi w kolejności Kraków złożył w tym okresie 2677 pozwów o eksmisję, a dalej są Szczecin – 2109 i Poznań – 1520 (w tym przypadku mowa o liczbie wyroków eksmisyjnych). Z przepytanych przez nas miast najmniej pozwów złożyły władze Rzeszowa – tylko 92.
Ranking wygląda inaczej, gdy te dane odniesiemy do liczby mieszkańców. Wówczas na pierwszym miejscu znajdzie się Szczecin – tam decyzji gminy o eksmisji spodziewać się może jeden na 194 mieszkańców. W Warszawie taki los spotkać może jedną na 261 osób, w Katowicach – jedną na 278, a w Krakowie – jedną na 283 osoby. Względnie spokojnie spać mogą mieszkańcy Kielc i Rzeszowa (gdzie współczynnik ten wynosi odpowiednio: jeden na 1181 oraz jeden na 1956 osób).
Zdaniem ekspertów tak duża rozpiętość, jak np. między Warszawą a Rzeszowem, wynika z różnic w cenach nieruchomości lub najmu. Im wyższy czynsz, tym większe niebezpieczeństwo popadnięcia w długi. Do tego dochodzi stan infrastruktury komunalnej – jeśli jest w kiepskim stanie, ludzie są mniej skłonni płacić.
Ale zdaniem Marka Wójcika ze Związku Powiatów Polskich różnice w liczbie pozwów o eksmisję występują nawet w obrębie tego samego miasta. – Dzieci urodzone na warszawskim Wilanowie żyją dłużej o 16 lat od tych z Pragi. Do tego dochodzą ogromne różnice w stopie bezrobocia czy wykształceniu. Można się domyślać, gdzie jest więcej wniosków o eksmisję – sugeruje Wójcik.
Z kolei Zbigniew Kubiński, szef Federacji Porozumienie Polskiego Rynku Nieruchomości, uważa, że nie wszystkie miasta radzą sobie z uciążliwymi lokatorami. – Mimo że czynsze na wolnym rynku są dużo wyższe niż komunalne, to tam tych zaległości jest dużo mniej. To wynika przede wszystkim ze sprawności władz miasta i niedopuszczania do powstawania zaległości. A nie wszystkie miasta są dobrymi gospodarzami – ocenia. Dodaje, że ustawa o ochronie lokatorów zapewnia faktyczną bezkarność lokatorów, gdy chodzi o odpowiedzialność finansową czy ich eksmisję. – Paradoksalnie ci najbiedniejsi, np. emeryci i renciści, płacą najrzetelniej. Bardzo często nie płacą ci, których stać, ale którzy zdają sobie sprawę ze słabości ustawy i to wykorzystują – mówi Kubiński.
Jak mówi nam Milena Świątek ze stołecznego ratusza, najczęstszym powodem żądania przez miasto eksmisji (poprzedzonej wypowiedzeniem umowy najmu) są zaległości czynszowe. – To 65–70 proc. wszystkich prowadzonych postępowań sądowych – wskazuje. Kolejne powody to zajmowanie lokalu bez tytułu prawnego, np. po śmierci najemcy (18–23 proc. spraw), podnajem bez zgody wynajmującego (ok. 4 proc.) czy niezamieszkiwanie najemcy w lokalu (ok. 3 proc.).