Komendant Główny Policji wydał polecenie, aby podczas kontroli drogowej radiowozy miały włączone koguty. Policjanci skarżą się, że nie mogą wtedy wyłączyć silników, bo rozładują się akumulatory.

Środek miasta, widoczność doskonała, radiowóz stołecznej drogówki zaparkowany zgodnie z przepisami, błyska niebieskimi światłami. – To bez sensu, przecież z tego powodu jesteśmy widoczni z daleka – przyznaje jeden ze stołecznych policjantów. Kierowcy od zawsze pomstowali na ukrytych za krzakami policjantów, więc doskonała widoczność patrolu z daleka na pewno ich ucieszy. Gorzej, gdy przyjrzymy się, w jaki sposób ten postulat transparentności jest realizowany w praktyce.

Długotrwały postój w z włączonymi „bombami” bardzo obciąża akumulator. – Dlatego silnik musi być włączony, bo inaczej byśmy nie zapalili. Czy jest to nieracjonalne? Oczywiście, ale co możemy zrobić, takie jest polecenie naszego komendanta – rozkłada ręce funkcjonariusz.

Robert Opas z Komendy Stołecznej Policji przyznaje, że takie zasady kontroli obowiązują, ale KSP nie była ich autorem. – Takie było polecenie Komendanta Głównego Policji. Ma to spełniać rolę prewencyjną, chodzi o to, aby każdy z kierowców wiedział, że coś nietypowego dzieje się na drodze – wyjaśnia Robert Opas.

Nawet za cenę rozładowanych akumulatorów czy bez sensu marnowanego paliwa?

– Większość samochodów jest wyposażona w dodatkowe akumulatory żelowe. Poza tym to tylko polecenie, a nie oblig. Jeśli jego wykonanie miałoby się wiązać z ryzykiem unieruchomienia auta, to policjanci nie powinni włączać sygnałów świetnych – przekonuje policjant.

Jak dotąd nie udało nam się uzyskać komentarza z Komendy Głównej Policji. Trzech kolejnych pracowników odsyłało w tej sprawie do następnej osoby.

Wątpliwości prawne

Tymczasem zostawianie włączonego silnika podczas kontroli drogowej jest nie tylko marnotrawieniem publicznych pieniędzy, ale też wątpliwe pod względem prawnym. Kodeks drogowy zabrania pozostawienia auta z włączonym silnikiem na obszarze zabudowanym. Zgodnie z par. 60 ust. 2 grozi za to 100 zł mandatu. – W takim razie jeśli policjanci wysiadają z samochodu powinni wyłączać silniki, ale mimo wszystko pozostawić włączone koguty – mówi Marzena Szwed z wydziału ruchu drogowego śląskiej komendy wojewódzkiej, która również broni pomysłu KGP. – Ruch w aglomeracji śląskiej jest ogromny, więc zwiększenie widoczności patrolu poprawia bezpieczeństwo – uważa policjantka.

Warto jednak pamiętać, że kiedy radiowóz stoi prostopadle do osi jezdni, to dzięki odblaskowym napisom jest doskonale widoczny nie tylko bez włączonych kogutów nawet w nocy.