Sędzia Bartłomiej Przymusiński, prezes Oddziału Wielkopolskiego Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”: Jeżeli sędziego nie chroniłby immunitet, to byłby bardzo wygodny sposób na eliminowanie niewygodnych dla władzy wykonawczej sędziów przez stawianie im zarzutów.

Ewa Maria Radlińska: Sejm uchwalił, że w przypadku popełnienia przez sędziego wykroczenia przeciwko bezpieczeństwu i porządkowi w komunikacji, przyjęcie przez sędziego mandatu karnego albo uiszczenie grzywny, stanowi oświadczenie o wyrażeniu przez niego zgody na pociągnięcie go do odpowiedzialności karnej. Konstytucja widzi natomiast tę sprawę zdecydowanie inaczej. Określone jest w niej bowiem, że sędzia nie może być pociągnięty do odpowiedzialności karnej bez uprzedniej zgody sądu określonego w ustawie. Czy zatem taka regulacja jest zgodna z konstytucją?

Bartłomiej Przymusiński, prezes Oddziału Wielkopolskiego Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”: Przepis ten opiera się na założeniu, że zgoda na przyjęcie mandatu oznacza zgodę na zrzeczenie się immunitetu. Może on wywołać skutek tylko wobec osób, co do których konstytucja przewiduje możliwość zrzeczenia się immunitetu, jak np. posłowie i senatorowie. Jeżeli chodzi o sędziów, to konstytucja stanowi w art. 181, że mogą być pociągnięci do odpowiedzialności karnej jedynie za zgodą sądu. Ustawa nie może wprowadzać nowej, nieprzewidzianej w ustawie zasadniczej, instytucji zrzeczenia się immunitetu. Z tego powodu uważam tę regulację za sprzeczną z konstytucją.

EMR: No i czemu tak właściwie ma służyć ta zgoda sądu na pociągnięcie sędziego do odpowiedzialności karnej?

BP: To zasada gwarancyjna na trudne czasy. Dziś może się wydawać, że prowokacje organów ścigania wobec niewygodnych sędziów to fikcja literacka, ale przecież wszyscy byliśmy świadkami spektakularnych uniewinnień osób zatrzymywanych wcześniej w świetle kamer. Jeżeli sędziego nie chroniłby immunitet, to byłby bardzo wygodny sposób na eliminowanie niewygodnych dla władzy wykonawczej sędziów przez stawianie im zarzutów.

EMR: No, ale może ten nowy pomysł legislacyjny to - pomijając kwestię konstytucyjności - dobre rozwiązanie?

BP: Plusem tego rozwiązania jest wyłącznie społeczne odczucie sprawiedliwości, które dodam od razu opiera się na fałszywych przesłankach tj. micie o „bezkarności” sędziów. Zapomina się, że odpowiedzialność dyscyplinarna za wykroczenia jest dodatkowym odarciem sędziego z prywatności. W normalnej pracy, jaką wykonuje większość obywateli, pracodawcy nic do tego, że jego pracownik np. za szybko jeździ samochodem, kłóci się z sąsiadami lub nie przestrzega lokalnych przepisów porządkowych. W przypadku odpowiedzialności dyscyplinarnej pracodawca sędziego, czyli prezes sądu jest zawiadamiany o wszystkich wykroczeniach, ma więc pełen wgląd w sferę prywatności sędziego. Wszystko to dla dobra służby, aby można było w każdej chwili ocenić, czy sędzia nie uchybia godności swego urzędu. Jako zagrożenie wskazałbym więc, że jeżeli ustawodawca przyjmuje, że sędzia może po prostu przyjąć mandat, to znaczy, że sprawa na tym się kończy i prezes sądu nie jest zawiadamiany.

EMR: No więc co SSP Iustitia zamierza z tym zrobić?

BP: Sędziowie są zaskoczeni, że przyjęto poprawkę, o której ekspert wprost wypowiedział negatywną opinię właśnie z uwagi na niezgodność z konstytucją. Myślę, że sędziowie po prostu będą stosować konstytucję, a nie ustawę. Jest też szansa, że Senat naprawi błąd Sejmu.

EMR: Ale sędziowie są przecież bardzo zaangażowani w proces legislacyjny i często uczestniczą w posiedzeniach komisji i podkomisji, mają wówczas możliwość zwracania uwagi na pewne kwestie. I co poszło nie tak ?

BP: W pracach nad projektem tej ustawy, o ile się nie mylę, sędziowie nie brali udziału. Nie było w tym zresztą nic dziwnego, ponieważ projekt nie miał dotyczyć sędziów. Dopiero Sejm przegłosował poprawkę, przeciwko której była nawet komisja sejmowa. Wygląda to bardzo dziwnie, jakby liczył się przede wszystkim efekt propagandowy, a nie dobre prawo.

Rozmawiała: Ewa Maria Radlińska