Restrykcyjna interpretacja jednego z rozporządzeń przez Komisję Europejską naraża przemysł kosmetyczny na duże straty. Chodzi o rozporządzenie 1223/2009. Komisja na podstawie art. 15 stwierdziła ostatnio, że stosowanie konserwantu PHMB (poliaminopropylobiguanid oraz poliheksametylenobiguanid) powinno być zakazane.
Branża kosmetyczna twierdzi jednak, że to przesada. PHMB powszechnie jest dziś używany w produktach do demakijażu i pielęgnacji oczu, tonikach nawilżających, farbach do włosów i chusteczkach do czyszczenia twarzy i ciała.
Ogólnym założeniem wszelkich klasyfikacji substancji chemicznych jest analiza zagrożeń. Tyle że działanie substancji powinno być oceniane w realnych warunkach ich użytkowania, a nie w oderwaniu od przeznaczenia – przekonują producenci. „Rzeczywisty wpływ substancji na zdrowie zależy od warunków, w jakich jest ona stosowana. Ten wpływ jest wynikiem sektorowej, szczegółowej oceny ryzyka” – czytamy w stanowisku Polskiego Związku Przemysłu Kosmetycznego. Takiej oceny zdaniem przedsiębiorców zabrakło.
Branża apeluje więc do polskiego rządu, aby wstawił się w tej sprawie za nią w rozmowach z Komisją Europejską. Postulat jest taki, by najpierw przeprowadzić gruntowne, wyczerpujące badania konserwantu w praktycznym użytkowaniu, a dopiero później ewentualnie zabronić jego stosowania. Ze wstępnych badań wynika, że w stosowanym obecnie stężeniu środek rzeczywiście może być niebezpieczny. Jednocześnie jednak najprawdopodobniej neutralne dla ludzkiego zdrowia byłoby używanie go w mniejszej ilości.
Nie jest tajemnicą, że bolesne dla biznesu jest nie tylko to, że zakazane stało się używanie konserwantu, lecz także to, iż nie określono kilkuletniego okresu przejściowego na dostosowanie się do interpretacji. Przedsiębiorcy wskazują zaś, że art. 15 nie narzuca szczegółowych okresów przejściowych na wprowadzenie zakazu ani też nie odbiera Komisji Europejskiej możliwości ustanowienia terminu przejściowego, aby zakaz był możliwy do realizacji i przez przemysł, i kompetentne organy. „W przypadku substancji, które nie stwarzają bezpośredniego ryzyka dla konsumentów, natychmiastowy i automatyczny zakaz wydaje się środkiem niesprawiedliwym i nieproporcjonalnym. Jednocześnie sektor kosmetyczny jest jedynym, w którym stosowany jest automatyczny zakaz stosowania substancji klasyfikowanych jako CMR (substancje rakotwórcze, mutagenne i działające szkodliwie na rozrodczość – red.)” – czytamy w stanowisku PZPK.
Co oznacza brak okresu przejściowego? Przede wszystkim wielkie straty dla firm. Wiele kosmetyków powinno być bowiem już teraz wycofanych z obrotu. Biznes jednak ryzykuje karami, dalej sprzedając środki konserwowane PHMB, licząc na to, że zostanie przeprowadzona ocena bezpieczeństwa stosowania konserwantu i zakończy się ona uznaniem, że nie zagraża on klientom.
Zarazem branża kosmetyczna wskazuje, że skutek działania Komisji Europejskiej może być odwrotny od zamierzonego. Podobna sytuacja miała już bowiem miejsce przed kilkoma laty. Wówczas wycofano z użycia wiele konserwantów, a zaczęto powszechniej wykorzystywać metyloizotiazolinon. Okazało się jednak, że w latach 2009–2013 znacząco wzrosła liczba uczuleń na ten specyfik.
UE nie określiła kilkuletniego okresu przejściowego dla przedsiębiorców