Rzecznik praw obywatelskich kwestionuje przepis nakazujący zapłatę trzykrotności wynagrodzenia za naruszenie praw autorskich. Jego zdaniem jest niezgodny z konstytucją
Lata mijają, a tabel wciąż nie ma / Dziennik Gazeta Prawna
Sprawę ostatecznie rozstrzygnie Trybunał Konstytucyjny, do którego skargę złożyła spółka UPC. Została ona zobligowana wyrokiem sądowym do zapłacenia kilkudziesięciu milionów złotych za pokazanie filmów, które pokazać musiała. Ma bowiem – tak jak inni operatorzy kablowi – ustawowy obowiązek reemisji wybranych programów (np. TVP 1, TVP 2, Polsat czy TVN). Programy te muszą znaleźć się w ofercie każdej kablówki.
Jednocześnie, w związku z tą reemisją, operatorzy muszą wnosić opłaty organizacjom zbiorowego zarządzania prawami autorskimi. Jeśli chodzi o polskie filmy, licencję należy wykupić m.in. w Stowarzyszeniu Filmowców Polskich. Od 2004 r. obowiązywała stawka 2,8 proc. liczona od miesięcznych wpływów netto operatora. Później Polska Izba Komunikacji Elektronicznej reprezentująca operatorów renegocjowała tę umowę, chcąc obniżenia opłaty do 1,6 proc., ale SFP proponowało 2,2 proc. Ostatecznie strony nie doszły do porozumienia i w 2009 r. umowa wygasła. UPC (a także przejęty przez nią Aster) płaciło bezumownie stawkę 1,6 proc.
W 2011 r. filmowcy poszli do sądu i na podstawie art. 79 ust. 1 pkt 3 lit. b ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych (t.j. Dz.U. z 2006 r. nr 90, poz. 631 ze zm.) zażądali za reemisję programów bez licencji trzykrotności stawki 2,2 proc. – po odliczeniu wpłacanych 1,6 proc. Sąd Apelacyjny w Warszawie w wyroku z 14 października 2013 r. (sygn. akt VI A Ca 208.13) uwzględnił w pełni to żądanie. Spółka została zobowiązana do zapłacenia kwoty liczonej w dziesiątkach milionów złotych.
Trudne negocjacje
Teraz UPC skarży do TK przepis nakazujący zapłatę trzykrotności należnego wynagrodzenia.
– Z punktu widzenia operatora kablowego sytuacja jest bez wyjścia. Z jednej strony musi on spełnić ustawowy obowiązek reemisji programów telewizyjnych – jeśli tego nie zrobi grożą mu sankcje ze strony Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Z drugiej zaś musi płacić tantiemy, bo inaczej naruszy prawa autorskie – zauważa Adam Jucewicz, radca prawny z kancelarii Kępiński, Jucewicz reprezentującej telewizję UPC.
– W ten sposób firma jest stawiana pod ścianą i nie ma możliwości negocjacyjnych. Organizacje zbiorowego zarządzania mogą narzucić praktycznie dowolnie zawyżone opłaty, np. oparte na starych tabelach wynagrodzeń, które zostały wydane na podstawie niekonstytucyjnych przepisów. Znam przypadki, chociaż nie dotyczą one mojego klienta, kiedy organizacje zbiorowego zarządzania składały pozew o zakazanie rozpowszechnienia utworów. Przedsiębiorca musiał więc wybierać: czy naruszyć ustawę, czy sądowy zakaz – dodaje.
Jego przeciwnik procesowy przekonuje, że przepis nie jest wykorzystywany do narzucania korzystającym z utworów dowolnych stawek.
– Historia sporu między UPC a SFP pokazuje, że było odwrotnie. Organizacja zbiorowego zarządzania była skłonna obniżyć stawkę, a to druga strona próbowała ją zmusić do pójścia na niemożliwe do zaakceptowania ustępstwa – podkreśla Agnieszka Schoen, adwokat z kancelarii Traple Konarski Podrecki i Wspólnicy, reprezentującej SFP.
Różne prawa
W skardze do TK podniesiono wiele naruszeń, do jakich miało dojść w wyroku sądu, opartym na art. 79 ust. 1 pkt 3 lit. b ustawy. Mowa m.in. o nierówości podmiotów w zakresie ochrony własności, łamaniu zasady sprawiedliwości społecznej i zasady proporcjonalności, gdy nie przemawia za tym ani ważny interes prywatny, ani publiczny.
– Taka kara nie ma nic wspólnego ze stratami ponoszonymi przez organizacje zbiorowego zarządzania czy reprezentowanych przez nie twórców. To pistolet przykładany do głowy przedsiębiorcy, służący do narzucania mu krzywdzących warunków – uważa Adam Jucewicz.
Ochronę wynikającą z prawa autorskiego przyrównuje on do ochrony innych praw majątkowych. Dla przykładu: przy bezumownym korzystaniu z lokalu, które może stanowić pewną analogię do bezprawnego wykorzystania utworu, przepisy nie przewidują automatycznego zasądzania trzykrotności wynagrodzenia.
Część z tych argumentów podzielił w opinii skierowanej do TK rzecznik praw obywatelskich.
Jego zdaniem stosowanie zaskarżonego przepisu prowadzi do przekraczających szkody przesunięć majątkowych pomiędzy poszkodowanym a sprawcą naruszenia. To zaś prowadzi do wzbogacenia uprawnionych z tytułu majątkowych praw autorskich – kosztem użytkowników. Wzbogacenie to, zdaniem RPO, nie znajduje uzasadnienia w zasadzie sprawiedliwości społecznej i narusza konstytucyjną zasadę równej ochrony praw majątkowych. Co więcej, stanowi odejście od podstawowych zasad odpowiedzialności cywilnoprawnej na gruncie zarówno prawa polskiego, jak i regulacji prawnych obowiązujących na terenie kontynentu europejskiego.
– To nie jest przypadek, że ustawodawca zdecydował się na wprowadzenie trzykrotności wynagrodzenia. Chodzi o ochronę twórcy jako tego, który z natury rzeczy jest stroną słabszą od przedsiębiorców wykorzystujących jego twórczość. Zapłata kwoty wyższej od jednokrotności stosownego wynagrodzenia ma nie tylko rekompensować poniesione straty, lecz także działać prewencyjnie i odstraszać od naruszania praw autorskich – przekonuje z kolei Agnieszka Schoen.
Jej zdaniem trafne są argumenty prokuratora generalnego, wyrażone w opublikowanym niedawno stanowisku.
„Wbrew twierdzeniom skarżącego, potrzeba zapewnienia rzeczywistej ochrony praw majątkowych twórców (...) wymaga zapewnienia im szczególnej pozycji w relacji do podmiotów, których działalność gospodarcza związana jest eksploatacją cudzych praw autorskich i pokrewnych. Uprawnienia te służą ochronie materialnych podstaw egzystencji twórców i uprawnionych z tytułu praw pokrewnych, a także stanowią bazę kontynuowania ich twórczej aktywności. Wzbogacanie dorobku kulturowego stanowi istotny element kształtujący tożsamość społeczeństwa – co niewątpliwie leży w interesie publicznym” – przekonuje w piśmie Andrzej Seremet.
Propozycje zmian w prawie autorskim w 2015 r. GazetaPrawna.pl