Jeśli kierujący kwestionuje prawidłowość pomiaru prędkości, to starosta nie będzie mógł zatrzymać prawa jazdy wyłącznie na podstawie informacji policji – wynika z wczorajszego wyroku Trybunału Konstytucyjnego.
Trybunał podważył częściowo regulacje, które pozwalają na zatrzymanie
prawa jazdy. Zgodnie z art. 102 ust. 1 pkt 4 i 5 ustawy o kierujących pojazdami (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 1268 ze zm.) starosta wydaje taką decyzję administracyjną, jeśli kierujący pojazdem przekroczył dopuszczalną prędkość o więcej niż 50 km/h w obszarze zabudowanym lub przewoził pasażerów w liczbie wyższej niż dopuszczalna. Natomiast art. 7 ust. 1 pkt 1 i 2 ustawy o zmianie ustawy - Kodeks karny (Dz.U. z 2015 r. poz. 541 ze zm.) stanowi, że podstawą do wydania decyzji jest informacja od organu kontroli ruchu drogowego.
Dopóki kierowca nie kwestionuje faktu, że przekroczył prędkość o więcej niż 50 km/h, albo że miało to miejsce w obszarze zabudowanym, i przyjmuje mandat, nie ma problemu. Gorzej, gdy twierdzi, że przekroczenie dopuszczalnego limitu było niższe albo
policja zmierzyła prędkość pojazdu już poza obszarem zabudowanym. W takich sytuacjach, choć kierujący odmawia przyjęcia mandatu, co oznacza, że sprawa trafi do sądu, to starosta, nie czekając na rozstrzygnięcie, i tak wydaje decyzję o zatrzymaniu prawa jazdy na trzy miesiące. Innymi słowy, nawet gdy sąd całkowicie oczyści z zarzutów kierującego, stwierdzając, że nie doszło do wykroczenia, to i tak zanim to nastąpi, kierowca przez trzy miesiące będzie pozbawiony prawa jazdy. Bo organ administracyjny musi wydać decyzję o zatrzymaniu dokumentu w terminie 21 dni od otrzymania informacji od organu kontroli ruchu drogowego o ujawnieniu naruszenia.
Na niekonstytucyjność takiego rozwiązania zwracaliśmy w DGP uwagę od lat. W ubiegłym roku I prezes Sądu Najwyższego we wniosku do TK stwierdziła, że sytuacja, w której informacja od np.
policji stanowi wyłączną podstawę do wydania decyzji, a jej treść jest wiążąca dla organu administracji, jest niedopuszczalna. Oznacza bowiem, że strona postępowania nie ma możliwości kwestionowania prawdziwości kwestii ustaleń organu kontroli ruchu drogowego, a w konsekwencji ochrona jej praw jest iluzoryczna.
Procedura musi być rzetelna
We wczorajszym wyroku TK uznał, że przepisy proceduralne rozumiane jako zobowiązanie do wydania decyzji o zatrzymaniu prawa jazdy wyłącznie na podstawie informacji od
policji albo inspekcji transportu rogowego są niezgodne z art. 2 konstytucji.
- Taki sposób rozumienia nie wyklucza sytuacji, w której zastosowano sankcję administracyjną w postaci zatrzymania prawa jazdy, również wtedy, gdy do naruszenia
przepisów prawa o ruchu drogowym w rzeczywistości w ogóle nie doszło. Strona nie ma zatem gwarancji rozstrzygnięcia jej sprawy administracyjnej zgodnie ze standardami sprawiedliwej i rzetelnej procedury - uzasadniał sędzia Piotr Pszczółkowski.
Jak podkreślał TK, błędy i pomyłki są niejako wpisane w istotę stosowania prawa.
- Niemniej jednak zasada państwa prawnego wyklucza dopuszczalność kształtowania rozwiązań proceduralnych w taki sposób, który zakłada przerzucenie na jednostkę negatywnych skutków błędów lub pomyłek funkcjonariuszy publicznych - uzasadniał sędzia Piotr Pszczółkowski.
Zdaniem TK ani opcja wznowienia postępowania w przedmiocie zatrzymania prawa jazdy, po wyroku sądu powszechnego, ani nawet możliwość dochodzenia odszkodowania nie są w stanie odwrócić wszystkich negatywnych konsekwencji w życiu prywatnym, rodzinnym czy zawodowym, jakich doświadczyła jednostka w okresie, na jaki zostało jej zatrzymane prawo jazdy.
Zadowolenia z wyroku nie kryje dr Michał Skwarzyński, adwokat, który od lat wskazuje (m.in. na łamach DGP) na niekonstytucyjność zakwestionowanej wczoraj regulacji. Jak podkreśla, TK wydał wyrok interpretacyjny, a przedmiotem badania nie było samo literalne brzmienie przepisów, lecz sposób ich interpretacji utrwalony w sądownictwie administracyjnym. Zwłaszcza po uchwale w składzie siedmiu sędziów z 1 lipca 2019 r. (sygn. I OPS 3/18).
- Do tego momentu przepisy nie były doskonałe, ale zapewniały jakąś możliwość ochrony przed tym, aby niewinny nie stracił prawa jazdy - mówi adwokat.
W przypadkach gdy kierujący odmawiał przyjęcia mandatu, niekiedy organy zawieszały postępowanie w przedmiocie zatrzymania prawa jazdy do czasu zakończenia postępowania wykroczeniowego.
Tylko prawomocne orzeczenie
Rezultatem wspomnianej uchwały NSA z 2019 r. był automatyzm działania organu, który teraz stał się powodem zakwestionowania przepisów przez TK.
- Prowadziło to do absurdów. W jednej ze spraw, którą prowadziłem na Śląsku, policjanci wymuszali od kierowców łapówki, by nie zatrzymywać prawa jazdy, a w ogóle nie wykonywali pomiarów prędkości. Choć zostali prawomocnie skazani za łapówkarstwo, a mój klient został prawomocnie uniewinniony od przekroczenia prędkości, to postępowanie administracyjne w sprawie zatrzymywania prawa jazdy przegrałem. Nastąpiło to, mimo iż sprawa doszła aż do NSA, gdzie powołano się na konstytucję - opowiada dr Skwarzyński, wskazując na wyrok NSA z 24 sierpnia 2020 r., (sygn. akt I OSK 2422/19). To po tym wyroku złożył skargę do TK (sygn. akt Ts 13/21). Wniosek I prezes SN był późniejszy, ale rozpoznano go wcześniej, bo taka jest praktyka.
Jakie będą praktyczne konsekwencje wczorajszego orzeczenia?
– Stwierdzenie niekonstytucyjności przepisów w zakresie, w jakim podstawą decyzji starosty o zatrzymaniu prawa jazdy nie może być wyłącznie informacja organu kontroli ruchu drogowego (zwłaszcza Policji) o ujawnieniu popełnienia wykroczenia skutkującego administracyjnym zatrzymaniem prawa jazdy przede wszystkim przełamuje wiodącą linię orzeczniczą sądów administracyjnych i NSA. Wobec tego, w sytuacji gdy kierujący kwestionuje ustalenia organów (zwłaszcza w kontekście pomiaru prędkości) kontroli ruchu i nie przyjmuje mandatu konieczne będzie zawieszenia postępowania przez starostę – mówi mec. Michał Burtowy, autor komentarza do prawa o ruchu drogowym
Ewentualnie, jak wskazuje mec. Krzysztof Dmowski organ administracyjny powinien przeprowadzić postępowania dowodowe i ustalić, czy rzeczywiście doszło do takiego przekroczenia prędkości. – Czyli ustalić jakim było to zmierzone urządzeniem, ewentualnie przesłuchać policjanta w charakterze świadka itp. Natomiast gdy mamy prawomocne orzeczenie, czyli albo wyrok sądu albo przyjęty mandat karny, nadal nie będzie przeszkód by wydać decyzję o zatrzymaniu prawa jazdy na trzy miesiące – dodaje mec. Dmowski
Prawie 300 tys. zatrzymanych praw jazdy
/
Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe
orzecznictwo
Wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 13 grudnia 2022 r., sygn. akt K 4/21 www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia