Gość radiowej Jedynki przypomniał, że według przepisów, które wejdą w życie od stycznia młodzi kierowcy objęci będą okresem próbnym trwającym przez 2 lata od momentu otrzymania uprawnień. Każdy młody kierowca, między czwartym a ósmym tygodniem od otrzymania prawa jazdy, będzie zobowiązany do wzięcia udziału w szkoleniu z zakresu bezpieczeństwa ruchu drogowego, które zostanie przeprowadzone przez wojewódzki ośrodek ruchu drogowego. Dodatkowo, przez pierwsze 8 miesięcy od uzyskania prawa jazdy, będą mieli obowiązek poruszania się pojazdem z przyklejonym na przedniej i tylnej szybiezielonym listkiem.
>>> Czytaj też: Przyszli kierowcy ścigają się po prawo jazdy
Również w takim okresie kierowca nie będzie mógł podjąć pracy w celu zarobkowym jako kierowca pojazdu. Oprócz tego, nowych kierowców będzie obowiązywał zakaz przekraczania prędkości 50 km/h w terenie zabudowanym, 80 km/h poza terenem zabudowanym i 100 km/h na dwujezdniowej drodze ekspresowej oraz na autostradzie. Limity będą obowiązywały przez pierwsze 2 lata od otrzymania uprawnień. Jeżeli jednak osoba popełni dwa wykroczenia przeciw bezpieczeństwu w ruchu drogowym w czasie okresu próbnego, ten czas zostanie wydłużony o kolejne 2 lata.
Mariusz Sztal odpierał zarzuty, że problem z uzyskaniem prawa jazdy leży po stronie ośrodków egzaminacyjnych. Jego zdaniem kandydaci na kierowców, którzy nie zdali egzaminu byli do niego słabo przygotowani. W opinii egzaminatora bodźcem dla kandydata na kierowcę mogłaby być wyższa opłata za egzamin. "Gdyby egzamin był droższy to motywacja do przygotowania do niego była trochę większa" - argumentował gość radiowej Jedynki.
>>> Czytaj też: Transport w Polsce w ruinie. Gorzej jest tylko w Rumunii