Nowe pomysły dotyczą m.in. nieletnich rowerzystów i jazdy w nocy.
Andrzej Grzegorczyk ze stowarzyszenia Partnerstwo dla Bezpieczeństwa Drogowego
/
Dziennik Gazeta Prawna
Zasada pozwalająca drogówce odebrać na trzy miesiące
prawo jazdy za rażące przekroczenie prędkości na obszarze zabudowanym (o ponad 50 km/h ponad dozwolony limit) obowiązuje od 18 maja 2015 r. i przynosi efekty. Do 24 stycznia br. policjanci na mocy tych przepisów zatrzymali w sumie 85 653 prawa jazdy. Przy czym w samym 2016 r. ponad 33 tys., a w ubiegłym ok. 31 tys. Wniosek nasuwa się sam – groźba utraty uprawnień do prowadzenia pojazdów robi wrażenie na kierowcach. Zdjęli nogę z gazu. Zwłaszcza że policja w takich sytuacjach nie oszczędza nikogo. W kilka miesięcy po wejściu w życie rygorystycznych przepisów prawo jazdy czasowo stracił poseł PO Stanisław Żmijan, który wcześniej sam popierał pomysł zaostrzenia przepisów drogowych. A zupełnie niedawno – w grudniu 2017 r. – to samo spotkało byłego rzecznika MON Bartłomieja Misiewicza.
– W tak krótkim okresie obowiązywania nowych przepisów to zauważalny spadek, pomimo zwiększonej liczby kontroli i policjantów pełniących służbę na drogach – komentuje mł. insp. Mariusz Ciarka z KGP.
Potwierdza też, że policjanci zauważają zmianę zachowania kierowców, zwłaszcza tych poruszających się w obszarze zabudowanym. – Większość stosuje się do ograniczeń prędkości, co świadczy o tym, że przepis ten jest skuteczny i działa prewencyjnie. Potwierdzają to policyjne statystyki, w których widać, że liczba wypadków, zabitych oraz rannych w obszarze zabudowanym spada – mówi Mariusz Ciarka.
Poprawiają się także statystyki w ujęciu ogólnym. W 2017 r. na polskich drogach zginęło 2810 osób. To o 4,5 proc. mniej niż w 2015 r., który do tej pory uchodził pod tym względem za „najlepszy” (zginęło 2938 osób). A jeszcze w 2007 r. ofiar śmiertelnych było prawie 5,6 tys.
Rząd PiS – podobnie jak koalicja PO-PSL – również obrał kurs na dokręcanie śruby kierowcom. Od połowy zeszłego roku, z inicjatywy resortu sprawiedliwości, zaostrzono kary za przestępstwa w ruchu drogowym (minimum dwa lata bezwzględnego więzienia, jeśli np. sprawca śmiertelnego wypadku był pijany lub pod wpływem środków odurzających), wydłużono też okres przedawnienia karalności wykroczeń z dwóch do trzech lat.
Niewykluczone jednak, że wkrótce zajdą kolejne istotne zmiany. Od kwietnia zeszłego roku funkcjonuje zespół, w skład którego weszli m.in. przedstawiciele MSWiA, Ministerstwa Infrastruktury, KGP, Ministerstwa Sprawiedliwości, Ministerstwa Cyfryzacji oraz eksperci z instytutów badawczych. Wspólnie analizują około setki aktów prawnych związanych z tematyką drogową. Już pojawiły się pierwsze wnioski, a raczej rekomendacje dla ustawodawcy, co do których członkowie zespołu są jednomyślni. Pierwsza rzecz to ujednolicenie prędkości na obszarze zabudowanym – a więc likwidacja zasady, że w godzinach nocnych limit prędkości w miastach podnoszony jest z 50 do 60 km/h. Druga kwestia to wprowadzenie obowiązkowych kasków dla dzieci na rowerach. Tu wciąż problematyczna jest kwestia, do jakiego wieku dziecka kask powinien być obligatoryjny. – W różnych krajach jest różnie, do siódmego, 12., a nawet 15. roku życia. Bierzemy pod uwagę wszystkie czynniki, dyskusje trwają – słyszymy od członka zespołu.
Pomysły wypracowane przez zespół trafią najpierw na forum Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, która działa przy resorcie infrastruktury. Dopiero ona przedstawi rekomendacje Radzie Ministrów.
O wstępnych ustaleniach zespołu wiedzą już parlamentarzyści z komisji infrastruktury. – Osobiście jestem zwolennikiem kompleksowej inicjatywy rządowej zamiast punktowych inicjatyw parlamentarnych – mówi poseł PiS Jerzy Polaczek, wiceprzewodniczący komisji infrastruktury. Jak dodaje, w kwietniu jego komisja będzie miała wyjazdowe posiedzenie w Katowicach poświęcone m.in. bezpieczeństwu w transporcie drogowym, lotniczym i kolejowym w 2017 r. – To będzie dobra okazja do zaproponowania rządowi pewnych korekt i poważnej dyskusji na temat podjęcia ewentualnych inicjatyw legislacyjnych, obejmujących problematykę bezpieczeństwa w ruchu drogowym – zapowiada poseł.
Część posłów PiS chciałaby wzmocnić rolę Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, by miała większą siłę przebicia przy proponowaniu rządowi zmian legislacyjnych. – Dziś ta instytucja cierpi na braki kadrowe i funkcjonuje przy resorcie, który osłabł wskutek rekonstrukcji rządu – mówi nam jeden z posłów PiS. Jego zdaniem lepiej by było, gdyby Krajowa Rada działała bezpośrednio pod premierem Morawieckim.
Jestem za wprowadzeniem obowiązku stosowania kasków przez dzieci
Opinia Andrzeja Grzegorczyka ze stowarzyszenia Partnerstwo dla Bezpieczeństwa Drogowego
Przepis dotyczący zabierania prawa jazdy jest rzeczywiście brutalny. Ale nawet kierowcy z „ciężką nogą” zaczęli zwracać uwagę na skalę przekroczenia. Może nie jeżdżą z przepisową prędkością 50 km/h, ale kontrolują, by nie narazić się na odebranie prawa jazdy. Po drodze pojawiły się wątpliwości odnośnie do konstytucyjności tego przepisu, zwłaszcza tego, czy prawo jazdy powinien odbierać policjant, czy starosta. Niemniej dobrze, że przepis dalej obowiązuje. Nie byłbym za tym, by rozciągać przepisy na obszary niezabudowane. Jednak gdy w mieście kierowca znacząco przekracza dozwolone limity, może dokonać znacznie większych szkód i zniszczeń.
Jesteśmy jedynym krajem na świecie, który na terenie zabudowanym wprowadził inne limity prędkości w zależności od pory dnia czy nocy. To była swego rodzaju próba przypodobania się kierowcom, którym od lat dokręca się śrubę. Uważam, że należy z tego zrezygnować. Podobnie jestem za wprowadzeniem obowiązku stosowania kasków przez dzieci. Dziś nie jest to w żaden sposób uregulowane, a w końcu chodzi o niechronionych użytkowników ruchu drogowego, których relatywnie dużo ginie na drogach.
>>> Czytaj też: Mężczyźni w USA stronią od pracy. Z czego więc się utrzymują?