Mimo że spam w Polsce stanowi coraz większy problem, to organy ścigania prowadzą rocznie tylko kilka, co najwyżej kilkanaście tego typu spraw. Powód jest prosty – przesyłanie niezamawianej informacji handlowej stanowi wykroczenie, za które grozi co najwyżej grzywna. Mało więc kto zawraca sobie głowę zgłaszaniem tego typu spraw policji.
Spam to już nie tylko e-maile rozsyłane na skrzynki pocztowe, ale także wiadomości przekazywane na konta użytkowników serwisów informatycznych czy w komentarzach.
– Dotychczas wielu przedsiębiorców przymykało na to oko, raczej inwestując środki finansowe w dodatkowy sprzęt i rozwijanie narzędzi informatycznych typu filtry, aniżeli ścigając sprawców – mówi Michał Kluska, aplikant adwokacki w kancelarii Olesiński & Wspólnicy.

Nie tylko wykroczenie

Sytuację tę może zmienić niedawny, precedensowy wyrok, w którym Sąd Okręgowy w Sieradzu potwierdził, że stosunkowo łagodnie karanemu spamowi mogą towarzyszyć dużo cięższe przestępstwa. W sprawie tej oskarżono dwóch mężczyzn – ojca i syna – którzy utworzyli tysiące fikcyjnych kont w jednym z najpopularniejszych w Polsce serwisów społecznościowych.
Następnie za ich pomocą wysłali w ciągu kilku miesięcy 2008 r. ponad milion komentarzy i wiadomości. Zachęcali w nich m.in. do kupowania produkowanych przez siebie tzw. kart różańcowych – wyglądem przypominają one karty płatnicze z rysunkiem różańca z wypukłymi paciorkami, które mają ułatwiać odmawianie modlitwy.
W wielu takich wiadomościach pojawiały się linki do prowadzonych przez nich stron, jak również do innych komercyjnych serwisów. W trakcie procesu ojciec bronił się, twierdząc, że chodziło mu jedynie o propagowanie informacji na temat żywotów świętych, ale sąd nie dał temu wiary.
Sprawcy samodzielnie nie zakładali kont, ani nie rozsyłali spamu. Korzystali ze skryptów, które robiły to w sposób automatyczny i hurtowy. Skutecznych do tego stopnia, że zablokowały nawet na pewien czas funkcjonowanie całego serwisu.
Jak wynika z opinii biegłego, skrypty potrafiły założyć ponad 40 kont fikcyjnych użytkowników w ciągu zaledwie 0,01 s. Właśnie posługiwanie się tymi skryptami pozwoliło postawić oskarżonym zarzuty inne niż rozsyłanie spamu.
Chodziło o art. 269a kodeksu karnego (Dz.U. z 1997 r. nr 88, poz. 553 z późn. zm.), w którym mowa o istotnym zakłóceniu pracy systemu komputerowego lub sieci informatycznej, oraz art. 269b k.k. sankcjonującym wytwarzanie lub pozyskiwanie służących do tego programów.

Dwa lata w zawieszeniu

Sąd Rejonowy w Sieradzu przed kilkoma miesiącami uznał te czyny za udowodnione (wyrok z 28 lutego 2012 r., sygn. akt II K 975/09), a w ostatnich dniach wyrok ten podtrzymano w II instancji.
„Skutkiem zachowania oskarżonych było istotne zakłócenie pracy portalu, które sąd wiąże nie tylko z zatrzymaniem jego funkcjonowania na czas jednej godziny, ale przede wszystkim ze spowolnieniem jego działania w wyniku dużego przepływu danych i wzrostu liczby użytkowników fikcyjnych” – napisano w uzasadnieniu orzeczenia skazującego obydwu mężczyzn na kary łączne dwóch lat więzienia w zawieszeniu.
Zdaniem Michała Kluski, który reprezentował serwis społecznościowy w tym postępowaniu, wyrok może mieć wpływ na zmianę podejścia do spamerów.
– Pokazuje on, że przy dobrej współpracy z organami ścigania, w sposób efektywny kosztowo i czasowo można skorzystać z aktualnie obowiązujących przepisów karnych, aby zakwalifikować spam jako przestępstwo, co powinno być ważnym argumentem w walce z tym zjawiskiem – mówi prawnik.

ORZECZNICTWO
Wyrok Sądu Okręgowego w Sieradzu z 28 sierpnia 2012 r., sygn. akt II Ka 220/12.