Zastosowanie mechanizmu informacji przetworzonej w procesie udzielania informacji publicznej urząd musi poprzedzić gruntowną analizą – wynika z decyzji Samorządowego Kolegium Odwoławczego (SKO) w Opolu.
To efekt odwołania, które redakcja DGP złożyła od decyzji burmistrza jednej z mazowieckich gmin. Odmówił on udzielenia informacji na temat rocznych kosztów utrzymania kierowanego przez niego urzędu miasta.
Dziennikarz pytał m.in. o wydatki na media, zakup sprzętu komputerowego i wynagrodzenia pracowników magistratu. W uzasadnieniu odmowy burmistrz wskazywał, że informacje te wymagają przetworzenia, a dziennikarz nie działał w interesie publicznym.
Zgodnie bowiem z art. 3 ust. 1 pkt 1 ustawy z 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej (Dz.U. z 2001 r. nr 112, poz. 1198 z późn. zm.) informację przetworzoną można uzyskać, jedynie jeśli przemawia za tym interes publiczny.
– Informacja przetworzona to taka, która nie wynika wprost z dokumentów, ale wymaga przeprowadzenia przez urząd odpowiednich obliczeń, zestawień statystycznych i analiz – tłumaczy Szymon Osowski, prawnik Pozarządowego Centrum Dostępu do Informacji Publicznej.
Opolskie SKO uznało, że organ nie może ograniczyć się wyłącznie do lakonicznego stwierdzenia, że wnioskodawca nie wykazał występowania interesu publicznego w udostępnieniu informacji przetworzonej.
„Burmistrz winien dokonać rzetelnej oceny, czy żądana informacja stanowi informację przetworzoną, a jeśli tak, to czy cecha ta odnosi się do niej w całości, a następnie ustalić, ocenić i wykazać – (...) czy jej udostępnienie jest szczególnie istotne dla interesu publicznego” – czytamy w uzasadnieniu decyzji SKO.
Oznacza to, że w przypadku informacji przetworzonej organ musi przeprowadzić dokładną analizę treści wniosku, bo to z niej powinny wynikać występowanie wspomnianego interesu publicznego lub jego brak. Intencja wnioskodawcy i wskazany przez niego cel mają w takiej sytuacji znaczenie drugorzędne.
Jeżeli natomiast w efekcie dokonanej oceny pojawią się ze strony urzędu jakieś wątpliwości, wówczas powinien on wezwać wnioskodawcę do złożenia stosownych wyjaśnień. Szczególnie że zainteresowany na etapie składania wniosku nie musi wiedzieć, że żądana przez niego informacja ma charakter informacji przetworzonej.
Innym zarzutem, na który wskazało w opisywanej sytuacji SKO, jest to, że urząd uogólnił problem. Nie wskazał, czy w jego ocenie charakter informacji przetworzonej mają wszystkie dane, o które występuje zainteresowany, czy tylko część z nich.
– Jeżeli bowiem żądanie wnioskodawcy w zakresie niewymagającym przetworzenia jest możliwe do samodzielnego uwzględnienia, to odmowa udzielenia informacji ze względu na brak interesu publicznego może dotyczyć tylko tej części żądania, której spełnienie wymaga przetworzenia – ocenia SKO.
Pytani przez nas eksperci chwalą decyzję SKO, która dyscyplinuje samorządy. – Wraz z rokrocznym wzrostem wniosków od obywateli o udostępnienie informacji publicznej urzędy coraz chętniej zasłaniają się przepisem mówiącym o informacji przetworzonej. To niepokojąca tendencja – przekonuje Osowski.
Jego zdaniem to wina nie złych przepisów, lecz nieodpowiedniej praktyki urzędów, które nadużywają mechanizmu informacji przetworzonej. – Pod to pojęcie kwalifikują nawet takie sytuacje, gdy informację trzeba jedynie wyszukać w zbiorach dokumentów – mówi Osowski. Taka praktyka go dziwi.
– To jest trochę tak, jakby urzędnicy strzelali sobie w stopę. Odmawiając udzielenia informacji publicznej, nie tylko wywołują frustrację u wnioskodawcy, ale i sprawiają, że ten ostatni będzie składał odwołania i zasypywał urząd kolejnymi pismami. A to dodatkowa zupełnie niepotrzebna praca dla organów – podkreśla.
Podobnie stało się w opisywanej sytuacji. SKO nakazało burmistrzowi ponowne zajęcie się sprawą.

ORZECZNICTWO
Decyzja Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Opolu, sygn. akt SKO.IP/4105/8/2012