Konieczność wyszukania danych w różnych dokumentach urzędowych nie oznacza jeszcze, że doszło do przetworzenia informacji publicznej.
Po opisaniu przez DGP praktyki odmawiania przez urzędników dostępu do informacji publicznej pod pretekstem konieczności jej przetworzenia otrzymaliśmy wiele listów, które wskazują, że zjawisko to jest powszechniejsze, niż mogłoby się wydawać.
Urząd, który nie chce dzielić się wiedzą, powołuje się na art. 3 ust. 1 pkt 1 ustawy o dostępie do informacji publicznej (Dz.U. z 2001 r. nr 112, poz. 1198).
Przepis ten uzależnia dostęp do informacji przetworzonej od wykazania interesu publicznego. A dla urzędników nawet samo wyszukanie informacji oznacza, że została ona przetworzona, więc dostępu odmawiają.

Gdzie jest interes

Tak stało się w sprawie tygodnika „Małopolska Kronika Beskidzka”, którego dziennikarka poprosiła kilkanaście gminnych urzędów o informacje na temat wyjazdów służbowych.
Chodziło m.in. o dane na temat kosztów związanych z podróżami wójta, przewodniczącego rady gminy i pracowników, wskazanie, dokąd i w jakim celu jeździli za granicę oraz wskazanie, jakie korzyści to przyniosło.
Dodatkowo też dziennikarka chciała, by wskazano jej, jaki procent wydatków na administrację publiczną stanowią koszty wyjazdów służbowych.
– Odmówił nam jedynie wójt gminy Bystra-Siedzina twierdząc, że jest to informacja przetworzona, a my nie wykazaliśmy interesu publicznego – mówi Anna Bobowska, redaktor naczelna tygodnika.
Dziennikarka zdecydowała się zakwestionować tę decyzję przed Samorządowym Kolegium Odwoławczym w Krakowie i sprawę wygrała.

Pretekst do odmowy

Badając sprawę kolegium zwróciło uwagę, że pojęcie informacji przetworzonej jest niejednolicie rozumiane w literaturze. Analizując je, odwołało się do uzasadnienia projektu ustawy o dostępie do informacji publicznej.
Za informację przetworzoną uznawano w nim dane w postaci zagregowanej, syntetycznej lub analitycznej. Z kolei w doktrynie można się spotkać z poglądem, że informacja przetworzona wymaga podjęcia określonych działań i tego, by w efekcie przetworzenia doszło do powstania jakościowo nowego dokumentu.
– Analizując żądanie złożone przez stronę, kolegium dostrzega, iż realizacja udostępnienia informacji publicznej wymaga dokonania czynności zmierzających do wyselekcjonowania informacji, jednakże do powstania nowej informacji może dojść jedynie w przypadku żądania wyliczenia, jaki procent wydatków na administrację publiczną stanowią wydatki na wyjazdy osób wskazanych we wniosków – uzasadnił werdykt skład orzekający.
Po decyzji krakowskiego SKO wójt zdecydował się udostępnić informacje, o jakie prosił tygodnik.
– Trudno nie mieć wrażenia, że konieczność przetworzenia informacji służy jako pretekst do odmowy. Tym bardziej że jest to pojęcie bardzo nieostre i nigdzie niezdefiniowane. Dlatego tak istotna jest decyzja krakowskiego SKO.
Powinna ona dać urzędnikom wskazówkę, że przepisy pozwalające na odmowę dostępu do informacji nie powinny być nadużywane – komentuje Anna Bobowska.
DGP również czeka na rozstrzygnięcie SKO w sprawie podobnej decyzji, odmawiającej dziennikarzowi dostępu do informacji o służbowych podróżach urzędników.

ORZECZNICTWO
Decyzja Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Krakowie, sygn. akt SKO.IP/4105/8/2012.