Istota dostępu do informacji publicznej tkwi w tym, że każdy może zwrócić się do organu o informacje, a instytucja udziela odpowiedzi stosownie do posiadanej przez siebie wiedzy. Sąd bada, czy informacja została udzielona, nie analizuje, czy odpowiedź jest satysfakcjonująca dla pytającego – orzekł Wojewódzki Sąd Administracyjny.
Pełnomocnik Jadwigi Czarnołęskiej-Gosiewskiej, adwokat Rafał Rogalski, trzykrotnie składał wniosek do ministra obrony narodowej o udzielenie informacji dotyczącej istnienia podstawy prawnej działania tzw. komisji Millera w zakresie prowadzenia badania katastrofy smoleńskiej.
Według wnioskodawcy udzielane odpowiedzi były wymijające i niewyczerpujące, a na część pytań resort nie odpowiedział. Pełnomocnik wniósł do WSA skargę na bezczynność MON, która została oddalona.
Sędziowie stwierdzili, że skoro organ udzielał odpowiedzi na korespondencję, to nie pozostawał w bezczynności. Natomiast sama treść odpowiedzi nie podlega badaniu przez sąd.
– Nie zgadzam się z wyrokiem. Nie może być tak, że organ administracji próbuje się wykręcić od udzielenia informacji, która dotyczy jego funkcjonowania czy też podległych mu jednostek.
Narusza w ten sposób zagwarantowane w konstytucji prawa każdego obywatela do informacji o sprawach publicznych – powiedział mec. Rogalski. Zapowiedział złożenie kasacji.

Wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie z 11 kwietnia 2012 r., sygn. akt II SAB/Wa 53/12.