To, że droga publiczna została uwzględniona w ewidencji gruntów, nie oznacza jeszcze, że faktycznie w tym miejscu powstała. Zatem działkę pod nią można zasiedzieć – uznał wczoraj Sąd Najwyższy.
Małżonkowie S. byli właścicielami dwóch nieruchomości zabudowanych i razem ogrodzonych. Przed laty zostały wydane decyzje wywłaszczające ich część pod budowę drogi publicznej. Grunt formalnie został przejęty przez Skarb Państwa, ale żaden z jego organów nie podjął na nim aktywności. Małżonkowie cały czas korzystali z nieruchomości, a po ich śmierci trzech ich synów wystąpiło do sądu z wnioskiem o stwierdzenie nabycia własności przez zasiedzenie.
Sąd I instancji uwzględnił wniosek. Ustalił, że sporny teren to pas zieleni. Postanowienie to zaskarżył jednak Skarb Państwa, powołując się m.in. na art. 2a ustawy z 21 marca 1985 r. o drogach publicznych, który mówi, że drogi publiczne stanowią własność Skarbu Państwa, nie można ich więc zasiedzieć. Do ewidencji gruntów sporne działki zostały wpisane z oznaczeniem „dr” – drogi, i to powinno być obowiązujące.
W odpowiedzi wnioskodawcy utrzymywali, że ich nieruchomość nie może być traktowana jako droga, skoro z art. 4 ustawy wynika, że droga to budowla wraz z obiektami inżynierskimi, urządzeniami oraz instalacjami, przeznaczona do prowadzenia ruchu drogowego.
Sąd II instancji przychylił się do tej argumentacji, ale Skarb Państwa wniósł skargę kasacyjną.
Sąd Najwyższy wczoraj ją oddalił. W ustnych motywach podkreślił, że w tej sytuacji należy zastosować art. 4 ustawy o drogach publicznych.
Na spornych nieruchomościach nie istnieje bowiem droga w rozumieniu tego przepisu, a więc art. 2a nie może mieć zastosowania. Czyli zasiedzenie działek było możliwe.