Szpital i lekarz odpowiadają solidarnie za błędy w sztuce, nawet jeśli lekarz jest na kontrakcie w szpitalu niepublicznym – stwierdził Sąd Najwyższy.
Z powództwem cywilnym o rentę i odszkodowanie wystąpili rodzice dwuletniej Joanny S. Dziewczynka od 2004 roku znajduje się w stanie wegetatywnym. Jest to skutek interwencji lekarskiej, którą przeprowadziła lekarz Bożena K. w niepublicznym szpitalu w Olecku.
Wyrok w procesie karnym przesądził winę Bożeny K. Natomiast sąd cywilny w obu instancjach przyznał poszkodowanej miesięczną rentę w wysokości 6 tys. zł oraz jednorazowe odszkodowanie – 150 tys. zł. Z ubezpieczenia szpitala i lekarki wypłacono ponadto 350 tys. zł.
Kasacja pozwanych do SN dotyczyła solidarnej odpowiedzialności publicznego ZOZ-u i lekarza. Przedstawiciel szpitala adwokat Piotr Wołowicki twierdził, że lekarka prowadziła działalność gospodarczą i jako przedsiębiorca sama odpowiada za wyrządzoną szkodę. Lekarka natomiast żądała zmniejszenia wysokości renty, którą wypłacała ze swoich poborów. SN oddalił kasacje.
Sędzia sprawozdawca Mirosława Wysocka stwierdziła w ustnym uzasadnieniu wyroku, że wbrew stanowisku przedstawiciela ZOZ-u umowa kontraktowa zawarta między lekarzem a placówką zdrowia nie eliminuje odpowiedzialności placówki zdrowia. Wynika to z interpretacji art. 430 k.c. Kto powierza na własny rachunek wykonanie czynności osobie, która podlega jego kierownictwu, ten jest odpowiedzialny za szkodę wyrządzoną z winy tej osoby.
– Lekarka, która popełniła błąd medyczny, działała na rzecz szpitala – mówiła sędzia Wysocka. – Ma tu więc zastosowanie także art. 35 ust. 5 ustawy o zoz-ach, który zasadniczo dotyczy placówek publicznych. Stanowi on, że odpowiedzialność za szkodę wyrządzoną przy udzielaniu świadczeń w zakresie udzielonego zamówienia ponoszą solidarnie udzielający zamówienie i przyjmujący zamówienie. Lekarka była na kontrakcie, ale działała na rachunek szpitala, który z nią podpisał umowę.

Sygn. akt IV CSK 308/10