Do pozbawiania obywatelstwa niemieckich przesiedleńców nie była potrzebna uchwała Rady Państwa PRL wobec każdej z takich osób.
Sąd Najwyższy przekazał do ponownego rozpatrzenia sprawę tzw. późnych przesiedleńców, którzy wyjeżdżali z PRL do Niemiec, tracąc majątek.
– Wyrok będzie miał duże znaczenie dla innych tego typu spraw. Potwierdza automatyzm przechodzenia własności na Skarb Państwa – mówi Lech Obara, radca prawny, który reprezentował Skarb Państwa w I i II instancji.
Sprawa dotyczy połowy bliźniaka położonego przy jednej z głównych ulic Olsztyna. Jego właściciele Albert i Margarete Reinsch, którzy w 1945 r. uzyskali tzw. potwierdzenie przynależności do narodowości polskiej, w 1981 r. wyemigrowali z dziećmi do Niemiec. Według prawa PRL, osoby takie traciły nie tylko polskie obywatelstwo, ale i majątek, który przechodził na własność państwa. Nie dokonano jednak odpowiednich wpisów do księgi wieczystej. Dom w 2006 r. odzyskały mieszkające w Niemczech dorosłe dzieci państwa Reinsch. Na ich wniosek olsztyński sąd założył księgę, opierając się na przedwojennych zapisach gruntowych.
Rzekomi spadkobiercy sprzedali dom za jedną czwartą wartości. Prezydent Olsztyna założył sprawę o usunięcie niezgodności księgi z rzeczywistym stanem prawnym. Olsztyńskie sądy oddaliły powództwo. Uznały, że małżonkowie Reinsch nie utracili obywatelstwa polskiego. Trzyosobowy skład SN orzekł, że spełniono przesłanki niezbędne do utraty obywatelstwa i majątku przez osoby przyjmujące obce obywatelstwo.