Ani redaktor naczelny, ani sąd nie mają prawa ingerowania w treść odpowiedzi i sprostowania. Ocenie podlega tylko to, czy są rzeczowe i mają określoną przepisami objętość.
ORZECZENIE
W Gazecie Wyborczej z 15 kwietnia 2005 r. ukazały się artykuły SKOK do prokuratora i SKOK kryje kłopoty? W nadtytułach użyto takich stwierdzeń jak przestępstwo nadużycia zaufania czy niejasności wokół zarządzania SKOK-ami. Zainspirowała je informacja Stowarzyszenia Odbudowy Spółdzielni, że skierowała zawiadomienie do Prokuratury Krajowej o działalności Grzegorza B., prezesa SKOK-ów. Poza krytycznymi uwagami pod adresem tej instytucji zawierały też wypowiedzi członków jej zarządu, potem ukazał się wywiad z prezesem.
Jednak i Kasa, i czterej członkowie jej zarządu domagali się od Adama Michnika, redaktora naczelnego GW, opublikowania sprostowania nieprawdziwych bądź nieścisłych informacji i odpowiedzi, bo treść artykułów zagraża ich dobrom osobistym.

Redakcja odmawia

Redakcja odmówiła, bo odpowiedzi i sprostowania nie spełniają wymogów art. 31 pkt 1 ustawy z 26 stycznia 1984 r. Prawo prasowe (Dz.U. nr 5, poz. 24 ze zm.). Mówi on, że na wniosek zainteresowanej osoby redaktor naczelny jest obowiązany opublikować bezpłatnie rzeczowe i odnoszące się do faktów sprostowanie wiadomości nieprawdziwej lub nieścisłej, a także rzeczową odpowiedź na stwierdzenie zagrażające dobrom osobistym. Nadesłane sprostowania i odpowiedzi nie były rzeczowe, w dodatku było to w sumie 19 stron maszynopisu. Ustawa określa, że tekst nie może być dłuższy od dwukrotnej objętości fragmentu materiału prasowego, którego dotyczy. Wtedy SKOK i wspomniane cztery osoby fizyczne skierowały sprawę do sądu przeciwko A. Michnikowi o nakazanie publikacji sprostowania i odpowiedzi.

Naruszone dobra osobiste

Sąd I instancji uwzględnił powództwo częściowo. Żądanie publikacji sprostowań oddalił w całości, bo zawierają tylko negacje. Ale uznał, że artykuły we fragmentach naruszają dobra osobiste powodów i dlatego należy zamieścić odpowiedź, ale wystarczy tylko odpowiedź Kasy, która odniesie się do obu artykułów. Powodowie odwołali się, a sąd II instancji skorygował ten wyrok tak, że nakazał umieszczenie pod odpowiedzią Kasy podpisów prezesa i jego współpracowników i nakazał usunięcie z niej powtórzeń i cytatów. Od tego wyroku powodowie wnieśli skargi kasacyjne, ale w końcu została tylko skarga SKOK. Kasa domagała się, żeby każda odpowiedź odnosiła się do konkretnego fragmentu, a nie - jak uznał sąd apelacyjny - obejmowała wszystko. W takiej sytuacji media są na pozycji uprzywilejowanej, dodawała Kasa. Pozwany odpowiadał, że gdyby nakazano mu zamieszczenie wszystkich odpowiedzi, byłby to niebezpieczny precedens. Żądania SKOK określił jako zmierzające do zniechęcenia pisania o Kasie i akcję odwetową.

Niedopuszczalna ingerencja

Sąd Najwyższy uwzględnił skargę, uchylił wyrok sądu apelacyjnego w części dotyczącej SKOK i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania II instancji. W ustnym uzasadnieniu sędzia Teresa Bielska-Sobkowicz podkreśliła, że to racja, iż sprostowanie i odpowiedź nie mogą służyć blokowaniu zamieszczania kontrowersyjnych wypowiedzi, bo byłaby to swoista represja. Ale też niedozwolone jest ich ograniczanie. Wkraczanie w treść odpowiedzi i sprostowań nie jest rzeczą redaktora naczelnego ani sądu. Ich ocenie podlega tylko to, czy są rzeczowe i odpowiadają określonej ustawowo objętości. Sąd apelacyjny oddalił, za sądem I instancji, żądanie zamieszczenia sprostowań, bo zawierają tylko zaprzeczenia. Ale uzasadnienie wyroku nie pozwala na ocenę, czy rzeczywiście tak jest. Sąd nie przeanalizował tych żądań, nie porównał wypowiedzi zamieszczonych w gazecie z twierdzeniami sprostowań. Musi więc do sprawy powrócić.
Sygn. akt I CSK 531/07