Mamy pewne trudności z usytuowaniem niektórych państwowych instytucji w strukturach klasycznego trójpodziału władzy. Dotyczy to w szczególności Narodowego Banku Polskiego, Najwyższej Izby Kontroli i rzecznika praw obywatelskich.
O ile bank centralny da się od biedy jakoś wcisnąć w ramy władzy wykonawczej, to z rzecznikiem praw obywatelskich tego na pewno zrobić się nie da – trudno dopatrzyć się przecież w jego przypadku jakiejś działalności imperatywnej. Zalicza się go do instytucji kontroli wraz z NIK. Ostatecznie nie jest jednak najważniejsze, jak normy konstytucyjne o charakterze podstawowym, takie jak zawarte w rozdziale I konstytucji, są uszczegółowiane w dalszych jej partiach. To najwyżej zmartwienie teoretyków. Wszystkie artykuły ustawy zasadniczej mają przecież równą moc prawną – nawet wtedy, gdy wkradnie się w ich system jakaś anomalia wywołująca wewnętrzną sprzeczność.
Wcześniej czy później do nowelizacji konstytucji dojdzie, bo nie będziemy chyba tak nierozsądni jak nasi praojcowie, którzy Artykułów henrykowskich nie chcieli zmienić przez dwieście lat z dużym okładem i z wiadomym skutkiem. W końcu więc będziemy musieli zmierzyć się też z problemem prawdziwej konstytucjonalizacji prokuratury, bo jej dotychczasowe zauważenie na obecnym poziomie ustrojowym jest zdecydowanie niewystarczające.
Piszę „zauważenie”, bo trudno dwie wzmianki o prokuratorze generalnym, nie najistotniejsze zresztą dla tego organu, uznać za jego konstytucjonalizację w pełnym tego słowa znaczeniu.
W przyszłości prokuratura z pewnością znajdzie odpowiednie miejsce na najwyższym poziomie normatywnym, ale jest też oczywiste, że stan zastany będzie miał zasadniczy wpływ na przyszłe rozwiązania – stąd każda nowa dzisiejsza regulacja w odniesieniu do prokuratury może mieć poważny wpływ na jej kształt ustrojowy w przyszłości.
Z tego punktu widzenia nie ma chyba nic złego w tym, by prokurator generalny przedkładał Sejmowi coroczne sprawozdania ze swej działalności – tak jak to od pewnego czasu proponuje Ministerstwo Sprawiedliwości. Pod warunkiem że posłowie nie będą – podobnie jak w przypadku Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego czy NSA – głosowali za przyjęciem bądź odrzuceniem takiego sprawozdania, a ograniczeni zostaną jedynie do jego wysłuchania. Może to nawet zdecydowanie umocnić ustrojową rolę prokuratora generalnego i stać się instrumentem podkreślenia jego niezależności.

Będziemy musieli zmierzyć się z problemem konstytucjonalizacji prokuratury. Jej obecne umiejscowienie w prawie jest niewystarczające

Zdecydowanie jednak należy się przeciwstawiać pochodzącemu z tego samego źródła pomysłowi, by rząd ukierunkowywał swoimi uchwałami prace prokuratury, wyznaczając jej w przyszłości jakieś priorytety w tym zakresie. Pomijam już to, że w samym założeniu takiego sterowania pracami prokuratury przez rząd kryje się jakaś niedorzeczność z punktu widzenia zasady państwa prawa. Trzeba z kolei zauważyć, że tego rodzaju kompetencja rządu w stosunku do prokuratury kreowałaby jej merytoryczną podległość rządowi – a od tego chcieliśmy przecież w ostatnich latach zdecydowanie odejść.
Widać więc wyraźnie, że obserwowane ostatnio swoiste przeciąganie liny między prokuraturą na jednym jej końcu a Ministerstwem Sprawiedliwości na drugim jest w istocie próbą powrotu do stanu poprzedniego. Prokuratura musi znaleźć w przyszłym porządku konstytucyjnym swoje ściśle określone miejsce właśnie w trójpodziale władzy. Jej działania mają zdecydowanie charakter władczy, a nie tylko kontrolny – musi więc znaleźć się albo w sferze władzy wykonawczej, albo sądowniczej. Model hybrydowy nie wyjdzie jej na dobre i nie jest w ogóle do przyjęcia.
Osobiście wolałbym zdecydowanie, by jej działalność nie była stymulowana doraźnymi potrzebami rządu, który jest zawsze emanacją aktualnego układu politycznego. Lepiej bowiem dla państwa prawa, by prokuratura stale i uparcie, z taką samą w każdym przypadku determinacją broniła porządku prawnego na każdym odcinku życia społecznego, a nie pod wpływem doraźnej politycznej mody czy chwilowego oczekiwania wyborców.
Pamiętać także trzeba, że prokuratorzy przejęli w swoim czasie wiele uprawnień sędziego śledczego i do końca się ich nigdy nie wyzbyli.