O konieczności zniesienia art. 212 kodeksu karnego, pozwalającego skazywać za zniesławienie, jeszcze kilka miesięcy temu było bardzo głośno. Potrzebę taką widział Krzysztof Kwiatkowski, ówczesny minister sprawiedliwości.
Organizatorom akcji o wiele mówiącej nazwie „Wykreśl 212 k.k.” udało się uzyskać poparcie kilkunastu posłów, a klub parlamentarny PJN złożył nawet projekt ustawy w tej sprawie.
Wszystko więc wskazywało na to, że obrońcy wolności słowa będą już wkrótce mogli oddychać pełną piersią, a dziennikarze spuścić z łańcuchów swoje klawiatury. Tak się jednak nie stało. Znienawidzony przez prasę artykuł okazał się nie do ruszenia. Po wyborach przestał interesować parlamentarzystów, nowy szef resortu sprawiedliwości ma obecnie na głowie inne sprawy, a wspomniany projekt ustawy (tak jak jego twórcy) wylądował na śmietniku historii. Z walki nie zrezygnowali jednak ci, którzy rozpętali tę wojnę. I – zgodnie z hasłem: Obywatelu, broń się sam! – przygotowali „Praktyczny przewodnik po art. 212 k.k.”. Można się z niego dowiedzieć, czym jest zniesławienie, jaka kara za nie grozi, a nawet jak uniknąć odpowiedzialności. Dobrze, że został napisany. Może dzięki niemu przedstawiciele lokalnej społeczności będą śmielej ujawniać patologie w samorządach, bo uświadomią sobie, że mówienie prawdy (nawet tej niepopularnej) nie jest przestępstwem.
Warto również, aby po przewodnik sięgnęli sędziowie. Nie, nie chodzi mi o to, że muszą się dokształcać, bo nie znają przepisów. Chodzi mi tylko o to, żeby czytając go wczuli się przez chwilę w rolę swoich podsądnych – zwykłych ludzi, którzy do tej pory nie zetknęli się z wymiarem sprawiedliwości i których jedynym grzechem jest to, że odważyli się skrytykować kogoś, komu się to nie spodobało. Może dzięki temu następnym razem zastanowią się, czy na piętno przestępcy naprawdę zasługuje ten, kto nazywa prezydenta miasta „tapirowanym kundlem”...