Przy takiej produkcji paragrafów jak w Polsce życie przestaje nadążać za prawem.
Ostatnie głosowania sejmowe potwierdziły słabości naszej legislacji. Pośpiech, przypadkowość, znikoma czytelność przepisów dla odbiorcy. Wrześniowe posiedzenia Sejmu i Senatu to już był wyścig z czasem, a nie uchwalanie ustaw. Psucie prawa przez polityków osiągnęło stan krytyczny.
Tylko w okresie dziewięciu miesięcy tego roku Sejm uchwalił 234 ustawy. I takie tempo utrzymywało się przez całą czteroletnią kadencję parlamentu. W sumie w życie weszło blisko tysiąc nowych ustaw, a jedna obszerniejsza od drugiej. Łatwo wyliczyć, że codziennie, pomijając dni wolne, uchwalana jest w Polsce nowa ustawa. Dla porównania w 1994 r., a więc w czasie przebudowy ustroju społeczno-gospodarczego, gdy zapotrzebowanie na nowe prawo było znacznie większe, Sejm uchwalił zaledwie 85 ustaw. Nie wystarczy drobiazgowo wytyczyć każdemu drogi do szkoły, by ukrócić wagary. Drobiazgowe prawo nie poprawi jakości życia.
Przy takiej produkcji paragrafów życie przestaje już nadążać za prawem. Jak w takim gąszczu przepisów mają się odnaleźć przedsiębiorcy, a jak zwykli obywatele? Ustawy są zmieniane, zanim jeszcze wejdą w życie. Do laski marszałkowskiej wpływa coraz więcej projektów poselskich, i nie zawsze są to projekty ugrupowań opozycyjnych. Wiele z nich nosi oficjalny szyld poselski tylko dlatego, by uniknąć niewygodnych i czasochłonnych procedur związanych z uzgodnieniami resortowymi czy konsultacjami społecznymi. To właśnie tutaj tkwią źródła nagłego zainteresowania posłów tak głęboko wyrafinowanymi i specjalistycznymi aktami prawnymi, jak nowelizacja prawa zamówień publicznych czy kodeksu spółek handlowych.
Stworzenie z Rządowego Centrum Legislacji kuchni, w której pisze się rządowe ustawy od a do z, nie przynosi, jak na razie, oczekiwanych rezultatów. Mamy zupełnie sensowne zasady techniki prawodawczej w formie rządowego aktu prawnego. Tyle że się ich nie przestrzega. Jest to bodaj najczęściej łamane rozporządzenie w naszym kraju. Być może należałoby podnieść rangę tych zasad, nadać im formę ustawy. Jednak o ustawie o tworzeniu prawa nikt dziś nie wspomina.