Racje sędziów i prokuratorów są zbyt ważne, by je osłabiać populistycznymi formami wyrazu

Akcje protestacyjne prawników weszły najwyraźniej na stałe do kalendarza prawniczego. Jeszcze nie zakończył się na dobre wczorajszy protest w sądach i prokuraturach, a już zapowiadany jest kolejny. Tym razem na wrzesień. Podobnie było w ubiegłych latach. Listy, petycje, odmowa udziału w komisjach wyborczych. Skutki tych akcji są za każdym razem podobne, czyli nikłe. To pociąga za sobą dewaluację zgłaszanych postulatów, a ta – dewaluację prestiżu zawodowego. A postulaty zgłaszane przez sędziów i prokuratorów brzmią rozsądnie, wiele z nich zasługuje na poparcie czy publiczną dyskusję. Jednak język tej dyskusji nie powinien być językiem billboardów i ulicznych manifestacji. Niestety od takich form nie odżegnują się osoby w togach. To niepokoi. Uproszczony język zawsze jest formą zastępczą w stosunku do rzeczywistych problemów.

Racje sędziów i prokuratorów są na tyle ważkie dla kondycji wymiaru sprawiedliwości, że nie powinno się ich osłabiać populistycznymi chwytami. O postępującej systematycznie degradacji roli prokuratury w systemie organów państwa nie można poważnie rozmawiać, biorąc urlopy na żądanie czy dni wolne za oddawanie honorowo krwi w stacjach krwiodawstwa.

Nikt nie jest zadowolony z funkcjonowania organów wymiaru sprawiedliwości. Dowcipy o przewlekłości naszych procesów dotarły już nawet do Strasburga. Wciąż nie potrafimy uporać się z powstaniem sądu naprawdę efektywnego, co wpędza obywateli, a także przedsiębiorców, w codzienne frustracje. Niestety, coroczne akcje protestacyjne frustracje te w nas tylko pogłębiają.