Z jakością prawa bywa u nas różnie. Zazwyczaj więcej mamy powodów do narzekań niż zadowolenia z efektów prac legislatorów. W zalewie legislacyjnych potworków zdarzają się jednak prawdziwe perełki. Ustawy warte zauważenia nie tylko ze względu na to, że wprowadzają proste, przyjazne i potrzebne rozwiązania, ale także dlatego, że wyróżniają się prostotą języka, spójnością i jakością.
Po to, by te perełki móc wyławiać i pokazywać, że w dobie bylejakości prawa można jednak inaczej, lepiej i pożytecznie, powstała nagroda Bona lex. Od 11 lat staramy się wspólnie z kapitułą złożoną z najwybitniejszych ekspertów wyławiać z cienia te przepisy, które warto pokazywać jako przykład starannej legislacji. Niestety, nie każdy rok przynosi ustawy warte tej nagrody. I tak zdarzyło się w tym roku. Takie są smutne wyniki pracy kapituły, która wśród licznych uchwalonych w 2010 roku przepisów nie znalazła żadnego, który spełniałaby kryteria przyjęte w regulaminie nagrody.
Dużo lepiej wypadają prawnicy, których nagradzamy Złotymi Paragrafami. W tym zacnym gronie nazwisk godnych wyróżnienia zawsze jest więcej niż statuetek do przyznania. Osoby wyróżniane to prawdziwa elita zawodów prawniczych. Ponieważ jednak nasza gazeta się zmienia i z dzienika o profilu prawnym stała się dziennikiem gospodarczo-prawnym, musiało to znaleźć odzwierciedlenie także w formule Złotych Paragrafów. Dlatego w tym roku po raz pierwszy – ale obiecujemy, że nie ostatni – przyznaliśmy wyróżnienie w nowej kategorii: za działania na rzecz prawa i gospodarki. Mamy nadzieję, że stanie się ono równie prestiżowe, jak nagrody przyznawane w pozostałych kategoriach.