Dziwaczna, delikatnie mówiąc, propozycja ministra Kwiatkowskiego, by kibice chuligani byli sądzeni od razu na boisku, budzi zrozumiały opór środowisk prawniczych i nie tylko. Jednak przy tej okazji warto przyjrzeć się sytuacji polskiego sądownictwa, bo skoro nie potrafi sobie poradzić z meczowymi łobuzami, to czy radzi sobie z innymi, ważniejszymi sprawami karnymi i cywilnymi?
Od dawna, a na pewno od 1989 roku słyszymy, że na sądy przeznacza się zbyt mało pieniędzy i że zbyt mało jest samych sędziów. Nieprawda. Jesteśmy w czołówce krajów pod względem części PKB wydawanego na sądownictwo i mamy niemal trzy razy tyle sędziów w stosunku do większej przecież Francji. Dlaczego zatem dwie podstawowe bolączki polskiego sądownictwa to przewlekłość postępowania i zbyt długie areszty tymczasowe?
Postępowanie jest przewlekłe, gdyż nie stosuje się anglosaskiej zasady, że raz rozpoczęty proces trwa do zakończenia, oraz dlatego że sądy uwzględniają błahe powody do odroczenia rozprawy. A skoro mowa o anglosaskich obyczajach, to w Polsce zdumiewający jest wiek sędziów. Żeby móc zostać sędzią, trzeba mieć 29 lat. Ufam, że tak młodzi sędziowie znają prawo, ale ich doświadczenie życiowe jest jeszcze bardzo niewielkie. W Stanach Zjednoczonych pozycja sędziego jest zwieńczeniem kariery prawniczej i bardzo rzadko sędzią zostaje ktoś przed czterdziestką, a raczej w okolicy pięćdziesiątki. Przedtem jest najczęściej prokuratorem, potem adwokatem i wreszcie dobrze (chociaż nie rewelacyjnie) opłacanym sędzią. Prestiż zawodu jest tam kolosalny, mimo że rozprawy z reguły, bo nie zawsze, odbywają się z udziałem ławników, którzy decydują o winie. W Polsce w 2009 roku na około 800 nowych sędziów zaledwie pięćdziesięciu uprawiało przedtem jakąś dziedzinę prawa, pozostali byli tylko aplikantami. I tak cud, że pohamowano uprawnienia aplikantów do wydawania wyroków.
Inne przykłady „sukcesów” polskiego wymiaru sprawiedliwości: na rozwód już nie czeka się około 200 dni, tylko bliżej połowy z tego, a na rozprawę dotyczącą zaległości płatniczych firmy, która nie chce nam płacić, czas oczekiwania zmniejszył się z 1000 dni do około 800. Sędziowie się żalą, że mają zbyt dużo roboty papierkowej, jednak tak samo jest w przypadku lekarzy i wielu innych zawodów, na przykład nauczycieli. Dokumentacja musi istnieć, a w dobie komputerów nie jest to aż tak pracochłonne. A przecież niektóre procesy ciągną się latami, by tylko wspomnieć chyba najdłuższy, a dotyczący zabójstwa generała Papały.
Podstawowa zasada, że sąd powinien być sprawiedliwy, ale także rychliwy, jest kompletnie nierespektowana, chyba że w grę wchodzą lokalne układy. I tak jakiś czas temu okolicznego radnego, który nieco znieważył drugiego radnego w czasie sesji, skazano w ciągu trzech tygodni na wyrok. Oczywiście rzekomo pokrzywdzony radny miał poparcie lokalnych polityków. Nie twierdzę, że sąd był skorumpowany, ale tylko że jakoś tak się złożyło, iż nagle zadziałał szybko i skutecznie oraz po myśli lokalnych władz.
A sprawa długotrwałych aresztów tymczasowych. W wielu krajach tylko w szczególnych przypadkach stosuje się takie areszty, a w pozostałych po prostu kaucję, zakaz opuszczania miasta i inne środki. Przecież areszt tymczasowy jest w istocie wyjątkowo dotkliwą karą, a odszkodowania przyznawane niesłusznie aresztowanym nigdy nie pokrywają życiowych konsekwencji stosowania tej kary. Ponadto areszt tymczasowy czasem w opinii prasowej, a z reguły w opinii otoczenia aresztowanego oznacza, że jest on już winien.
Wszystko to prowadzi do wniosku, że marnie jest z polskim sądownictwem. Wiem, że są złe tradycje, i wiem, że nie ma dość pieniędzy na takie opłacanie sędziów, żeby dorośli prawnicy z doświadczeniem podejmowali ten zawód. Jednak zmiany są konieczne, bo odruchowe poczucie sprawiedliwości, jakie niemal wszyscy mamy, jest nieustannie naruszane, co prowadzi do licznych patologii.