Liczba zaginionych akt sądowych w ciągu ostatnich kilku lat nie spada. I może przy wielomilionowym wpływie spraw kilkaset zaginionych akt to nie jest tak dużo, ale przecież zawieruszenie choćby jednej sprawy to dla wymiaru sprawiedliwości prawdziwa kompromitacja.
Dlatego bagatelizowanie tego zjawiska przez prezesów sądów i szefów prokuratur, ale także urzędników z Ministerstwa Sprawiedliwości jest nie do przyjęcia. Z sądów znikają akta z powodu ludzkich błędów, anachronicznej organizacji pracy, a nawet klęsk żywiołowych. W ten sposób wiele dowodów ginie bezpowrotnie. Znam przypadki ukarania pracowników sekretariatów sądowych zwolnieniem z pracy. Ale takie sprawy kończą się zazwyczaj w sądzie pracy, gdyż winni nie akceptują tak radykalnego finału. Nie znam natomiast przypadku ukarania dyscyplinarnie sędziego za wynoszenie akt w plastikowej reklamówce do domu.