Lepiej uzbrojony strażnik miejski dostanie prawo zatrzymywania młodocianych dilerów narkotyków. Nie będzie już musiał wzywać Policji. Sam zaprowadzi podejrzanego na komisariat, Policja zaś zajmie się ściganiem poważnych przestępców.
Jest jednak jedno niebezpieczeństwo - strażnicy mogą zbyt intensywnie wczuć się w rolę stróżów prawa i zapomnieć o innych swoich zadaniach. Już dziś, ograniczając się do zatrzymywania kierowców, nie widzą, że za ich plecami ktoś niszczy mienie publiczne. Rząd chce, by strażnikom przybyło zadań, natomiast ubyło Policji. Tak więc wszystko zbilansuje się na zero. Obywatel nie poczuje się bezpieczniej, a przestępca nie zacznie się bardziej bać.