Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów przygląda się od początku tego roku klauzulom dotyczącym spreadów. Banki nie są z tego zadowolone. I nie ma co się dziwić.
Nagle okazało się, że niejasne zapisy w umowach o kredyty hipoteczne mogą być doskonałym narzędziem do walki z kryzysem w sektorze bankowym. Manipulując dowolnie kursem waluty, w której spłacany jest kredyt, banki reperują nadszarpnięte portfele. Oczywiście swoje portfele. Krótko mówiąc - nie zmienią dobrowolnie zapisów w umowach, bo im się to nie opłaca. Najlepszą obroną jest atak. Dlatego banki atakują prezesa Urzędu, że chce ingerować w swobodę zawierania umów. Klientom zaskoczonym podwyższeniem rat odpowiadają, że widziały gały, co brały. Banki nie boją się kar, które Urząd może na nie nałożyć. Procedura ich ustalania jest długa. Przez ten czas zarobią dzięki niejasnym klauzulom w umowach. A to pozwoli im spokojnie przetrwać czasy kryzysu...