Częstochowa przymierza się do powołania rzecznika będącego mediatorem pomiędzy samorządem a mieszkańcami. Takie rozwiązanie z pozytywnym skutkiem funkcjonuje już we Wrocławiu.
Zniszczone lub nieistniejące chodniki, wysokie krawężniki, niebezpieczne przejścia dla pieszych, długi czas oczekiwania na zmianę świateł bądź samochody blokujące uliczki – te i inne problemy stanowią codzienne wyzwanie dla mieszkańców miast. Z tego względu częstochowski radny Marcin Maranda zaproponował powołanie osoby reprezentującej interesy pieszych. Swoją propozycję argumentował również planowaną wzmożoną falą inwestycji infrastrukturalnych samorządu oraz tym, że Częstochowa zajmuje niechlubne pierwsze miejsce, jeżeli chodzi o wypadki, w których piesi giną lub doznają ciężkich obrażeń. I to nawet wtedy, kiedy poprawnie korzystają z przejść dla nich wyznaczonych.
– Problem jest zauważany i stąd też pomysł powołania rzecznika, który będzie ich reprezentował – mówi Włodzimierz Tutaj, rzecznik prasowy Urzędu Miasta Częstochowy. Funkcja ma być jednocześnie dopełnieniem wielu innych inicjatyw usprawniania infrastruktury miejskiej, jak np. opracowanie matematycznego algorytmu przepływu ruchu, system kierowania transportem oraz modernizacja sygnalizacji świetlnej.
– Rzecznik ds. pieszych jest bardzo dobrym pomysłem i wkrótce wdrożymy go w życie – potwierdza Mirosław Soborak, zastępca prezydenta Częstochowy.
To jednak nie absolutna nowość. Tego typu rzecznik od roku działa już we Wrocławiu, w Szczecinie oraz wkrótce w Łodzi. Czym się zajmuje?
– To oficer pierwszego kontaktu, do którego mogą się zgłosić zarówno ruchy miejskie, deweloperzy, inwestorzy, jak i mieszkańcy, by przedstawić mu swoje pomysły i problemy – mówi Barbara Zielińska-Mordarska, dyrektor wydziału prasowego Urzędu Miasta Wrocławia. I dodaje, że rzecznik zbiera wszystkie sugestie i dyskutując z inżynierami miejskimi, próbuje znaleźć konsensus między interesami zainteresowanych stron.
Tomasz Stefanicki, który pełni tę funkcję we Wrocławiu, powiedział DGP, że chętnych do skorzystania z jego pomocy jest tak dużo, że z trudem udaje mu się nadążyć za zgłoszeniami. – To pokazuje, jak bardzo takie stanowisko jest potrzebne w mieście – mówi.
Mieszkańcy zgłaszają się do niego głównie z dwoma kwestiami. Po pierwsze, informują o problemach z sygnalizacją świetlną, zwłaszcza o jej braku lub zbyt długich albo krótkich czasach działania umożliwiających bezpieczne i komfortowe przekroczenie jezdni. Druga grupa zgłoszeń dotyczy zaś problemów zajmowania chodników przez samochody. Ten problem rozwiązuje się poprzez organizację w tych miejscach pasa zieleni bądź osłupkowanie tych terenów, co uniemożliwia parkowanie na nich pojazdów. Pozostaje tylko pytanie, czy tego typu rzecznicy powinni być zwykłymi urzędnikami, czy też konsultantami społecznymi.
– Teoretycznie to tylko kwestia kosztów, natomiast w mojej opinii konsultant społeczny byłby postrzegany jako mniej podatny na różnego rodzaju wpływy niż człowiek na pensji urzędu miasta – uważa Mirosław Soborak.