Proponowane przez resort sprawiedliwości zmiany w regulaminie urzędowania sądów powszechnych (Dz.U. z 2015 r. poz. 925) nie tylko nie rozwiążą problemów, z jakimi obecnie muszą borykać się sędziowie, ale wręcz doprowadzą do ich pogłębienia. Taki wniosek płynie z uwag przesłanych przez prezesów sądów w ramach trwających konsultacji dotyczących projektowej nowelizacji.
Nowy, obowiązujący od początku roku regulamin wywołał w sądach sporo zamieszania. Pewne rozwiązania w nim zawarte nie sprawdziły się i dlatego resort już w kwietniu przedstawił propozycje korekt. Jak jednak twierdzą sędziowie, zaproponowane zmiany nadal pozostawiają sporo do życzenia.
Wątpliwości wzbudzają korekty we wskaźnikach decydujących o tym, jaki procent wpływających spraw przypada na jednego sędziego. Najdalej idący argument przeciwko tym rozwiązaniom przedstawia Ewa Tkocz, przewodnicząca wydziału cywilnego w Sądzie Apelacyjnym w Katowicach. Jej zdaniem bowiem minister sprawiedliwości w ogóle nie powinien decydować o obłożeniu sędziów pracą. Przywołuje przy tym art. 22a prawa o ustroju sądów powszechnych (t.j. Dz.U. z 2015 r. poz. 133 ze zm.), z treści którego wynika, że to prezes sądu apelacyjnego w sądzie apelacyjnym, a prezes sądu okręgowego w sądzie okręgowych i podległych mu sądach rejonowych, po zasięgnięciu opinii kolegium sądów ustala podział czynności, a w tym m.in. określa zasady przydziału spraw poszczególnym sędziom czy referendarzom. Tak więc to, co zaproponował resort, nie da się pogodzić z tym przepisem u.s.p. W pozostałych opiniach podnoszone jest przede wszystkim to, że zmiany uniemożliwią lub znacznie utrudnią sędziom pełniącym dodatkowe funkcje wywiązywanie się z obowiązków. Chodzi m.in. o rzeczników prasowych, których obciążenie orzecznicze ma wzrosnąć z obecnych 50 do 90 proc. Podobnie oceniane jest podwyższenie z 25 do 50 proc. pensum orzeczniczego dla sędziów delegowanych do biura Krajowej Rady Sądownictwa.
Jak jednak wynika z deklaracji Łukasza Piebiaka, wiceministra sprawiedliwości, klamka w tej sprawie jeszcze nie zapadła i niewykluczone, że projekt zostanie w tym zakresie skorygowany.
Sędziowie nie uznali również za wystarczającą propozycji zmiany art. 47 regulaminu, który obecnie brzmi: „W przydziale spraw nie uwzględnia się sędziów, asesorów sądowych i referendarzy sądowych nieobecnych w pracy z powodu choroby lub innej usprawiedliwionej niemożności wykonywania obowiązków służbowych”. Resort planuje dookreślenie, że sprawy nie będą przydzielane, jeżeli taka absencja będzie trwała powyżej siedmiu dni. Zdaniem opiniujących ten okres jest jednak zbyt krótki. „Nieobecność sędziego trwająca do 30 dni nie powinna skutkować wstrzymywaniem wpływu, bowiem w praktyce nie rodzi poważniejszych perturbacji dla stron” – uważa Rafał Terlecki, wiceprezes SO w Gdańsku. I nie jest w tej opinii odosobniony. Pojawiła się propozycja, aby ten okres został wydłużony co najmniej do 14, a nawet 31 dni. Z kolei sędziowie Sądu Rejonowego w Zabrzu są zdania, że w ogóle nie powinno być tak, że sędzia nieobecny w pracy nie ma przydzielanych spraw. „Takie rozwiązanie w sposób bezpodstawny obciąża pozostałych orzeczników, którzy w tym czasie nie korzystają z tego uprawniania” – podnosi Agnieszka Kubis, prezes SR w Zabrzu.
Etap legislacyjny
Projekt w konsultacjach