Wojewódzki Sąd Administracyjny uznał w lutym tego roku, że dwie decyzje Kancelarii Prezesa Rady Ministrów dotyczące dostępu do informacji publicznej naruszały prawo (sygn. akt II SA/Wa 1354/15).
Chodzi o odmowę ujawnienia danych urzędników – często kluczowych osób w państwie – którzy dostali, jeszcze przed upływem rocznego zakazu, zgodę na pracę w firmach, co do których wcześniej podejmowali decyzje, np. w przetargach, w postępowaniu o udzielenie koncesji czy pozwoleń.
Decyzje podejmowała jeszcze ekipa premier Ewy Kopacz, ale KPRM zdania nie zmienia i po niekorzystnym wyroku wniosła właśnie skargę kasacyjną. Twierdzi w niej, że WSA dokonał błędnej interpretacji przepisów i nieprawidłowo skontrolował rozstrzygnięcia urzędników.
Precedensowe postępowanie zainicjował Krzysztof Izdebski, dyrektor programowy porozumienia Fundament Społeczeństwa Informacyjnego. We wniosku złożonym w kwietniu ubiegłego roku poprosił KPRM o ujawnienie kopii decyzji wydanych przez specjalną komisję na podstawie art. 7 ust. 2 ustawy antykorupcyjnej (ustawy o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne – t.j. Dz.U. z 2006 r. nr 216, poz. 1584 ze zm.), w okresie od 2010 r. do złożenia wniosku.
– Informacja na temat osób, którym specjalna komisja skróciła okres zakazu podejmowania zatrudnienia w podmiotach, wobec których podejmowały działania władcze, jest kluczowa dla oceny ich działalności publicznej – uważa Izdebski. Chęć podjęcia zatrudnienia w takich firmach rodzi – jego zdaniem – ryzyko konfliktu interesów.
KPRM dwukrotnie odmówiła. Uznała, że ujawnienie danych nawet po anonimizacji stanowiłoby naruszenie prawa do prywatności i ochrony danych osobowych byłych już urzędników. Podkreślała, że chodzi o osoby fizyczne, które już nie pełnią żadnych funkcji publicznych. Jako podstawę odmowy wskazywała art. 5 ust. 2 ustawy o dostępie do informacji publicznej (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 782 ze zm. – u.d.i.p.).
– Oczekiwałbym raczej, że premier proaktywnie będzie publikował tego typu informacje na stronie Biuletynu Informacji Publicznej. Chyba że kwestia przeciwdziałania korupcji nie jest na liście priorytetów rządu – ironizuje Izdebski, który oba rozstrzygnięcia zaskarżył do sądu. Dowodził, że ochrona prywatności byłych urzędników nie może sięgać tak daleko, jak w przypadku przeciętnego obywatela. To stawiałoby pod znakiem zapytania sens rocznego zakazu zatrudnienia w firmach, o losach których się decydowało. Bo tylko jawność decyzji pozwalających na wcześniejsze uchylenie tego zakazu pozwala na ocenę standardów antykorupcyjnych.
WSA w Warszawie przyznał rację Izdebskiemu i uchylił obie decyzje. Uznał, że naruszają u.d.i.p. i konstytucję. Chodzi bowiem o fundamentalną regulację dotyczącą konfliktu interesów.
– Sąd stoi na stanowisku, że życie publiczne powinno być transparentne. Decyzje KPRM są wadliwe i niezrozumiałe – mówiła sędzia sprawozdawca Ewa Pisula-Dąbrowska.
WSA przywołał wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 1999 r. (K 30/98). Uznał on wówczas, że postawa wysokich urzędników publicznych polegająca na zagwarantowaniu sobie pozycji na przyszłość w praktyce może być bardziej naganna niż „bieżące” nadużywanie funkcji. Osoba, która liczy się z zakończeniem służby publicznej, nie obawia się już bowiem odpowiedzialności politycznej.
KPRM w skardze kasacyjnej utrzymuje jednak, że zakaz podejmowania przed upływem roku pracy w firmie, co do której urzędnik podejmował decyzje, dotyczy osób, które już zakończyły służbę publiczną. To też przepisy o udostępnianiu informacji publicznej ich nie dotyczą. Żaden inny przepis nie ogranicza też ich prawa do prywatności.