Procedura cywilna ani nie zakazuje jednoznacznie korzystania z nielegalnie zgromadzonych dowodów, ani też wprost na to nie pozwala. Efekt: rozbieżne orzecznictwo - pisze sędzia Rafał Krawczyk.
W ostatnich tygodniach na łamach prasy prawniczej toczy się ożywiona dyskusja na temat znowelizowanego (po kilkumiesięcznym okresie obowiązywania) art. 168a kodeksu postepowania karnego, który dotyczy zasad wykorzystywania dowodów uzyskanych za pomocą czynu zabronionego. Problem z takimi dowodami mają jednak nie tylko sądy karne, ale także cywilne. Rozwój techniki i powszechna dostępność sprzętu pozwalającego utrwalać dźwięk i obraz spowodowały, że w licznych procesach przedstawiane są nagrania uzyskane bez zgody osoby nagrywanej, zapisy poczty elektronicznej, do której się włamano, czy wiadomości lub zdjęcia zdobyte po sforsowaniu zabezpieczeń w portalach społecznościowych.
W postępowaniu cywilnym problem jest tym większy, że ustawodawca w ogóle nie przejawia zainteresowania uregulowaniem zagadnienia. Tymczasem procedura cywilna ani nie zakazuje wprost korzystania z nielegalnie zgromadzonych dowodów, ani też wprost na to nie pozwala. Z art. 227 kodeksu postępowania cywilnego wynika, że przedmiotem dowodu mogą być wszelkie fakty mające dla rozstrzygnięcia sprawy istotne znaczenie. Jednocześnie art. 309 k.p.c. przesądza o otwartości katalogu środków dowodowych. Zwolennicy dopuszczalności przeprowadzania wszystkich dowodów, niezależnie od sposobu ich uzyskania, z tych właśnie norm wywodzą swoje przekonanie o braku jakichkolwiek zakazów w tym zakresie. Adwersarze uważają, że stosowny zakaz wyprowadzić można nawet z prawa procesowego, ale przede wszystkim z prawa materialnego w zakresie ochrony dóbr osobistych oraz wprost z norm konstytucji.
Pewne reguły wypracowano w doktrynie i orzecznictwie, głównie sądów apelacyjnych (niestety próżno jest szukać pogłębionych wypowiedzi Sądu Najwyższego, zwłaszcza z ostatniego okresu). Brak wyraźnej regulacji w przepisach sprawia, że tak zwolennicy wykorzystywania nielegalnie zdobytych dowodów w pełnym zakresie, jak i ci, którzy opowiadają się za ich całkowitą dyskwalifikacją, znajdą rozstrzygnięcia na poparcie swoich zapatrywań. Pośrodku pozostaje zaś całe spektrum poglądów warunkowo, w zależności od okoliczności sprawy, zezwalających na wykorzystanie takich dowodów.
Sądy się spierają
Najpierw warto odpowiedzieć na pytanie, jaki dowód można uznać w postępowaniu cywilnym za pozyskany w sposób nielegalny. Pojęcie to trzeba rozumieć dość szeroko. Za takie dowody należy uznać zatem nie tylko te, przy których wytworzeniu naruszono prawo, ale także te, które pozyskano z naruszeniem zasad współżycia społecznego, powszechnie akceptowanych norm etycznych czy też w końcu dobrych obyczajów. W praktyce chodzi przede wszystkim o nagrania, tak audio, jak i wideo, dokonane bez zgody osoby nagrywanej, oraz cudze prywatne wiadomości, zdjęcia i filmy.
Zwolennicy korzystania z nielegalnych nagrań jako argument dla słuszności swoich poglądów wskazują przede wszystkim na wyrok Sądu Najwyższego z 25 kwietnia 2003 r. (sygn. akt IV CKN 94/01). Analiza uzasadnienia tego judykatu, który był mocno krytykowany w piśmiennictwie, wskazuje, że Sąd Najwyższy bardzo powierzchownie podszedł do omawianej kwestii i bez szerszego umotywowania swojego stanowiska stwierdził po prostu, że nie można z góry dyskwalifikować dowodu z nagrań rozmówcy niemającego świadomości, że jest nagrywany.
Poglądy sprzeciwiające się w sposób stanowczy samej dopuszczalności powoływania dowodów z nagrań rozmów dokonywanych bez uzyskania zgody rozmówcy wyrażono w kilku orzeczeniach sądów apelacyjnych, traktując takie dowody jako zdobyte nielegalnie. Przy czym bezprawność nagrania rozumie się (tak w orzecznictwie, jak i doktrynie) nie tylko jako podsłuchiwanie osób trzecich bez uprawnienia, ale także nagrywanie prywatnych rozmów bez wiedzy i zgody rozmówcy. W wyroku z 6 lipca 1999 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie (sygn. akt I ACa 380/99) stwierdził, że gromadzenie materiału dowodowego w procesie i prezentowanie go przez strony nie powinno odbywać się z naruszeniem zasad współżycia społecznego. Sąd wyszedł z założenia, że ochrona prawa do swobody wypowiedzi, wyboru rozmówcy i tajemnicy rozmowy, które to prawo narusza nagranie dokonywane bez wiedzy rozmówcy, wynika z art. 23 k.c.
Z kolei Sąd Apelacyjny w Poznaniu w wyroku z 10 stycznia 2008 r. (sygn. akt I ACa 1057/07) zajął stanowisko, że podstępne nagranie prywatnej rozmowy godzi w konstytucyjną zasadę swobody i ochrony komunikowania się gwarantowaną w art. 49 ustawy zasadniczej, dlatego dowody uzyskane w sposób sprzeczny z prawem nie powinny być w postępowaniu cywilnym co do zasady dopuszczane. O małej wartości dowodowej nielegalnych nagrań wypowiadał się natomiast Sąd Apelacyjny w Krakowie w wyroku z 22 sierpnia 2012 r. (sygn. akt I ACa 717/12).
Antagoniści korzystania z nielegalnych podsłuchów mogli powoływać się także na wyrok Sądu Najwyższego z 13 listopada 2002 r. (sygn. akt I CKN 1150/00). SN podjął w nim próbę oceny wyłączenia bezprawności naruszenia dobra prawnego chronionego w art. 49 konstytucji w sytuacji, w której nagrywający powołuje się na usprawiedliwiony interes prywatny. Sprawa o ochronę dóbr osobistych będąca przedmiotem rozstrzygnięcia SN została wytoczona pozwanej, która na potrzeby procesu rozwodowego nagrywała powódkę, chcąc zdyskwalifikować ją jako świadka. Pozwana twierdziła, iż działanie takie, w ramach ochrony usprawiedliwionego interesu prywatnego, stanowiło okoliczność wyłączającą bezprawność. Podnosiła, że nagrania rozmów, które uzyskała dzięki podsłuchowi, były dla niej „jedynym dostępnym sposobem udowodnienia w procesie rozwodowym, że zeznania teściowej mijają się z rzeczywistym stanem rzeczy”. Podkreśliła, że mając świadomość „wybitnie negatywnego stosunku teściowej do niej”, musiała się bronić przed fałszywymi zeznaniami.
Sąd Najwyższy na potrzeby sprawy przeanalizował obowiązujące ówcześnie regulacje. I stwierdził, że legalne według nich podsłuchy: procesowy i operacyjny można było zastosować jedynie w przypadku postępowań dotyczących przestępstw o dużym ładunku społecznej szkodliwości (np. zabójstwo, narażenie na niebezpieczeństwo powszechne, zamach na konstytucyjny ustrój państwa, szpiegostwo, handel narkotykami). Choć zawarty w przepisach zamknięty katalog przestępstw zawierał te przeciwko wymiarowi sprawiedliwości, to nie wymieniono w nim składania fałszywych zeznań. Sąd Najwyższy zwrócił uwagę, że podstawą wyłączenia bezprawności podsłuchu jest niewspółmierność między dobrem naruszonym a wyższym interesem bronionym przez organ prowadzący podsłuch.
Ostatecznie doprowadziło to SN do wniosku, że interes prywatny co do zasady nie usprawiedliwia stosowania prywatnego podsłuchu i nagrywania innych osób bez ich zgody, nawet jeśli u podstaw takiego działania jest chęć zabezpieczenia się przez fałszywymi zeznaniami. Nie można bowiem w imię interesu prywatnego poświęcać tajemnicy komunikowania się, uznanej za dobro konstytucyjne chronione na gruncie prawa cywilnego przepisami o ochronie dóbr osobistych. Artykuł 31 ust. 3 konstytucji określa, że wszelkie ograniczenia wolności i praw zapisanych w konstytucji dopuszczalne są tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne dla zapewnienia bezpieczeństwa, porządku publicznego, ochrony środowiska, zdrowia, moralności publicznej albo wolności i praw innych osób. Interes prywatny traktowany jako przesłanka wyłączająca bezprawność powodowałby w takim przypadku zbyt daleko idące ograniczenie tajemnicy komunikowania się.
W tamtym wyroku, który zapadł kilkanaście lat temu i w innych realiach prawnych, Sąd Najwyższy uznał, że przepisy regulujące podsłuchy: procesowy i operacyjny, należy traktować jako istotną wskazówkę przy ocenie wyłączenia bezprawności w przypadku innych podsłuchów (w tym prywatnego), ponieważ świadczą one o tym, w jakich sytuacjach sam ustawodawca dopuszcza możliwość osłabienia ochrony tajemnicy komunikowania się.
Dziś, w sytuacji znaczącego rozszerzenia uprawnienia stosowania różnych metod inwigilacji, argument powyższy odniesiony wprost do obecnych uprawnień organów państwa z pewnością nie może być orężem dla przeciwników wykorzystania nielegalnych dowodów. Sąd Najwyższy opierał się jednak w swych wywodach na przepisach konstytucji, zaś do obecnych przepisów inwigilacyjnych zgłaszane są również wątpliwości natury konstytucyjnej. Przydatność zawartej w wyroku z 13 listopada 2002 r. argumentacji jest zatem obecnie dyskusyjna, ponieważ stosując ją wprost należałoby, wbrew intencjom Sądu Najwyższego, dopuścić w procesach cywilnych wykorzystanie nielegalnych dowodów w znacznie szerszym zakresie.
Decydujące okoliczności sprawy
Na szczególną uwagę zasługuje kompromisowe stanowisko zajęte przez Sąd Apelacyjny w Białymstoku, który w wyroku z 31 grudnia 2012 r. (sygn. akt I ACa 504/11) ocenił dopuszczalność nagrywania rozmówcy bez uzyskania jego zgody i wykorzystania takiego materiału w przypadku, gdy nagrywający jest równocześnie uczestnikiem rozmowy. Sąd doszedł do wniosku, że nie można takiej osobie postawić zarzutu, iż jej działanie jest sprzeczne z prawem, a co najwyżej dobrymi obyczajami. Powołał się na to, że dotychczasowe wypowiedzi orzecznictwa ani nie przyjmują całkowitej dowolności w procesowym wykorzystywaniu dowodów uzyskanych z naruszeniem prawa, ani też nie opowiadają się za bezwzględnym zakazem korzystania z nich. Zwrócił też uwagę na konieczność rozstrzygania przez sąd w takiej sytuacji konfliktu pomiędzy wartościami konstytucyjnie chronionymi, to jest najczęściej prawem do sprawiedliwego, czyli także zgodnego z prawdą, rozpatrzenia sprawy przez sąd (art. 45 konstytucji), a prawem do wolności i ochrony komunikowania się (przytoczony już art. 49 konstytucji).
Sąd trafnie skonkludował, że trudno jest wyartykułować w omawianej kwestii generalną dyrektywę, która znajdzie zastosowanie we wszystkich przypadkach, a zapewne nie jest to w ogóle możliwe. Z tych względów decyzja o dopuszczeniu dowodu uzyskanego sprzecznie z prawem powinna uwzględniać szczególne okoliczności konkretnej sprawy, które w jednym przypadku mogą usprawiedliwiać danie pierwszeństwa dążeniu do rozpatrzenia sprawy zgodnie z prawdą materialną, a w innym danie pierwszeństwa prawu do ochrony tajemnicy komunikowania się. Na pełne poparcie zasługuje pogląd, że bardziej rygorystyczne stanowisko należałoby stosować do nielegalnych podsłuchów rozmów prowadzonych przez osoby trzecie czy działań takich jak przejmowanie cudzej korespondencji i hakerskie włamanie do skrzynki odbiorczej poczty elektronicznej, zaś mniej stanowcze do nagrywania rozmowy w sytuacji, gdy osoba nagrywająca jest jednocześnie odbiorcą utrwalanych informacji.
Gdy nagrywa rozmówca
Rozrzut opinii w piśmiennictwie prawniczym na temat dopuszczalności korzystania w postępowaniu cywilnym z nielegalnie zdobytych dowodów jest nie mniejszy niż w orzecznictwie Sądu Najwyższego i sądów apelacyjnych. Za najbardziej rozsądne podejście należy uznać to, które pozwala w określonych przypadkach, tylko wtedy gdy uzasadniają to okoliczności danej sprawy, dopuścić dowód w postaci nagrań, dokonanych osobiście przez uczestników zdarzeń – strony procesu. Sposób pozyskania dowodu, pełna swoboda wypowiedzi rozmówcy, brak zarzutów drugiej strony co do autentyczności i spójności nagrania to okoliczności, które sąd powinien brać pod uwagę, rozważając dopuszczalność przeprowadzenia dowodu. Ocena takiego dowodu musi być nadzwyczaj skrupulatna, trzeba bowiem uwzględnić możliwość ukierunkowania wypowiedzi rozmówcy na osiągnięcie efektu korzystnego dla nagrywającego czy nawet prowokowanie go do określonych stwierdzeń. Należy też liczyć się z próbą instrumentalnego wykorzystania fragmentów wypowiedzi wyrwanych z kontekstu. W każdym przypadku sąd staje przed decyzją, czy manipulacje strony zgłaszającej dowód powinny przesądzić o braku możliwości dopuszczenia tego dowodu, czy też tylko o jego negatywnej ocenie przy wyrokowaniu w ramach swobodnej oceny dowodów (art. 233 par. 1 k.p.c.).
Należy zgodzić się w pełni także z tezą Sądu Apelacyjnego w Szczecinie zawartą w wyroku z 9 października 2014 r. (sygn. akt I ACa 432/14), który warunkowo dopuścił możliwość przeprowadzenia dowodu z potajemnego nagrania. Uznał przy tym jednak, że w sytuacji, gdy materiał jest przedstawiany na niekorzyść strony przeciwnej, to przyczyny i okoliczności jego powstania powinny być starannie i wnikliwie wyjaśnione za pomocą innych środków dowodowych, zwłaszcza zeznań świadków lub przesłuchania stron.
Podsumowując powyższe rozważania stwierdzić trzeba, że brak jednoznacznych regulacji prawnych lub chociażby pogłębionych wypowiedzi Sądu Najwyższego powoduje, że sąd orzekający w sprawie, w której zgłoszono wniosek o przeprowadzenie nielegalnie pozyskanego dowodu, staje przed bardzo trudnym zadaniem. W pierwszej kolejności powinien w takiej sytuacji rozważyć dopuszczalność przeprowadzenia dowodu. Jeśli dowód dopuści, przyjdzie mu się zmierzyć z ewentualnymi zarzutami dotyczącymi braku autentyczności nagrania bądź tego, że ktoś ingerował w przedstawiane dane, co wyjaśnić mogą najczęściej tylko biegli. Na koniec musi niezwykle wnikliwie ocenić wiarygodność dowodu i ostatecznie zdecydować, czy można się na nim oprzeć, ustalając podstawę faktyczną rozstrzygnięcia, czy też wskazane jest wykorzystanie go wyłącznie posiłkowo, przy ocenie innych dowodów (najczęściej poprzez dyskwalifikację wiarygodności zeznań strony czy świadka).