Nowelizacja kilkunastu ustaw regulujących działania służb specjalnych i policji, została przyjęta przez Sejm 15 stycznia, a w ubiegłym tygodniu przez Senat. Dotyczy ona głównie zasad pobierania przez służby danych telekomunikacyjnych, internetowych i pocztowych oraz prowadzenia kontroli operacyjnej. Ma być wykonaniem wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2014 r. o częściowej niekonstytucyjności zasad inwigilacji; ma wejść w życie 7 lutego (6 lutego wchodzi w życie wyrok TK).

RPO, w radiu TOK FM, zapowiedział, że zaskarży nowelę do TK. "Tu już nie mam wątpliwości. Ja przyjąłem taką strategię, że jeżeli widzę, że ustawa jest ewidentnie czy rażąco naruszająca prawa człowieka na etapie prac legislacyjnych, no to powinienem już na tym etapie protestować i przedstawiać swoje opinie, stanowiska" - zaznaczył.

Podkreślił, że w tym przypadku biuro RPO przedstawiło dwie opinie. "Jedna zarówno, w jakim zakresie ta ustawa wykonuje wyrok TK i jakie tam są elementy niezgodne z tym wykonaniem. W szczególności brak tego zewnętrznego organu sprawującego nadzór nad służbami specjalnymi. A druga rzecz to jest pozyskiwanie danych internetowych. No i te argumenty nie zostały wysłuchane. Jedynie co mi zostaje, to napisać wniosek do Trybunału Konstytucyjnego i nad takim wnioskiem aktualnie pracujemy" - powiedział Bodnar.

W radiowej Trójce tego samego dnia doprecyzował, że chodzi o naruszenia prawa do prywatności oraz naruszenia autonomii informacyjnej jednostki. "Moim zdaniem policja i służby mają prawo wnioskowania na poczet konkretnych postępowań sądowych do operatorów internetowych, żeby udostępnić dane konkretnej osoby. Czyli przykładowo, jeżeli wiemy, że ktoś za pomocą internetu popełnia przestępstwo i toczy się odpowiednie postępowanie, to jest obecnie odpowiedni przepis ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną, żeby takie dane pozyskiwać. Natomiast nie może być tak, że pozyskuje się te dane w sposób niekontrolowany, w celu zapobiegania oraz w celu wykrywania przestępstw" - wskazywał RPO.

Bodnar w obu stacjach pytany był też, czy rozważa zaskarżenie ustaw przewidujących m.in. połączenie funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. Podkreślił, że jeszcze się nad tym nie zastanawiał. "Teraz tak naprawdę analizujemy ten temat. Są z pewnością niektóre elementy, które mogą niepokoić; to ujawnianie informacji ze śledztwa osobom trzecim, dziennikarzom w trakcie prowadzonego postepowania. To jest coś, co może niepokoić. Trudno mi się wypowiadać w tym momencie, bo dokonujemy analizy " - powiedział.

Zaznaczył, że "nie jest dobrą sytuacją, kiedy tworzy się narzędzia, które pozwalają nie tyle na strzeżenie praworządności, co na prowadzenie polityki informacyjnej w zakresie działalności prokuratury". "Polityki, która może mieć także charakter ekskluzywny, bo to prokurator generalny będzie decydował komu ujawnić i w jakim zakresie" - dodał.

Nowelę dot. zasad inwigilacji kwestionowały m.in.: cała opozycja, RPO, GIODO, Krajowa Rada Sądownictwa, Rada ds. Cyfryzacji, Naczelna Rada Adwokacka, Krajowa Rada Radców Prawnych oraz organizacje pozarządowe. Najbardziej krytykowano zapisy o danych internetowych, czyli zakresie każdorazowego skorzystania z usługi świadczonej drogą elektroniczną, np. adresów odwiedzanych stron, wpisów w wyszukiwarce, adresów email. Dziś po te dane do operatorów i firm internetowych służby występują na "potrzeby prowadzonych postępowań" pisemnie i taką drogą je dostają.

Nowelizacja wprowadza dostęp do tych danych online - przez tzw. bezpieczne połączenie internetowe (największe firmy utworzą je na swój koszt; Sejm przyjął poprawkę Nowoczesnej, by zwolnić od tego mniejsze firmy). Po dane służby będą mogły sięgać w celu "zapobiegania lub wykrywania przestępstw", "ratowania życia lub zdrowia ludzkiego bądź wsparcia działań poszukiwawczych" czy "realizacji zadań ustawowych". Na pozyskanie treści np. maila czy czatu nadal będzie - tak jak dziś - potrzebna uprzednia zgoda sądu.

W lipcu 2014 r. TK orzekł, że niekonstytucyjne są: część podstaw prawnych kontroli operacyjnej; brak niezależnej kontroli pobierania danych telekomunikacyjnych przez służby; brak zasad niszczenia podsłuchów osób zaufania publicznego (np. adwokatów czy dziennikarzy); brak obowiązku niszczenia zgromadzonych danych nieprzydatnych. TK nakazał też określić maksymalny czas trwania czynności operacyjnych wobec jednostki, która w rozsądnym czasie po ich zakończeniu powinna być o nich informowana.

Kontrola operacyjna to dziś podsłuch, przegląd korespondencji i przesyłek (na co zgodę wyraża sąd). Dane telekomunikacyjne to informacje, czyj jest numer telefonu komórkowego, wykazy połączeń, dane o lokalizacji telefonu oraz numer IP komputera. Służby sięgają dziś po nie w każdej niemal sprawie, bez względu na wagę przestępstwa (sąd dziś tego nie kontroluje).

Zgodnie z nowelą, kontrola operacyjna - po uprzedniej zgodzie sądu - ma polegać na: podsłuchu; podglądzie osób w "pomieszczeniach, środkach transportu lub miejscach innych niż publiczne"; kontroli korespondencji (w tym elektronicznej); kontroli przesyłek; uzyskiwaniu danych z "informatycznych nośników danych, telekomunikacyjnych urządzeń końcowych, systemów informatycznych i teleinformatycznych". Łączny okres kontroli nie może przekroczyć 18 miesięcy (nie dotyczy to kontrwywiadu).

Sąd okręgowy będzie miał prawo do kontroli post factum pozyskiwania przez służby danych telekomunikacyjnych, pocztowych i internetowych. Uprawnione organy raz na pół roku będą przekazywały do sądu odpowiednie sprawozdania. Sąd mógłby zapoznać się z materiałami uzasadniającymi udostępnienie danych. Minister sprawiedliwości ma przedstawiać co roku Sejmowi i Senatowi informację o przetwarzaniu danych i wynikach kontroli.

Zdaniem krytyków noweli, sądowa kontrola pobierania danych nie będzie realna, bo będzie się odbywała na podstawie ogólnych sprawozdań, a sąd będzie mógł, ale nie będzie musiał, weryfikować, czy dane pobrano zasadnie.