Parlament nie powinien w tym roku zwiększać budżetu rzecznika praw obywatelskich. Ten bowiem zamierza zajmować się nie tym, czym powinien. Taką tezę podczas dzisiejszej sejmowej Komisji Finansów Publicznych sformułowała Krystyna Pawłowicz, poseł PiS.

Komisja zajmowała się tegorocznymi planowanymi wydatkami instytucji zaliczanych do szeroko pojętego wymiaru sprawiedliwości. Najwięcej emocji wywołały budżety rzecznika praw obywatelskich oraz Trybunału Konstytucyjnego. Przypomnijmy, że w stosunku do tego pierwszego komisja sprawiedliwości i praw człowieka zdecydowała 6 stycznia o zamrożeniu wzrostu wydatków. RPO wnioskował o ponad 45,5 mln zł, co miało stanowić wzrost o 18 proc. w stosunku do zeszłorocznego budżetu tej instytucji.
Jak tłumaczył Adam Bodnar jest to konieczne w związku z nowymi obowiązkami, jakie na rzecznika zostały nałożone m.in. przez konwencję ONZ w sprawie zakazu stosowania tortur. Zgodnie z nią RPO ma obowiązek wizytować raz na pięć lat wszystkie miejsca pozbawienia wolności. Takich placówek jest w naszym kraju 1,8 tys.

- Aby móc je wizytować tak często, jak często wymaga tego od nas konwencja, musi nastąpić wzrost zatrudnienia w pionie krajowego mechanizmu. Przy obecnym stanie kadry jesteśmy w stanie odwiedzać te placówki raz na kilkanaście lat – tłumaczył Bodnar.
Wzrost wydatków związany jest również z koniecznością poczynienia pewnych nakładów inwestycyjnych. Chodzi m.in. o dostosowanie jednego z budynków RPO do potrzeb osób niepełnosprawnych.

- To kuriozalne, aby siedziba rzecznika, który przecież zajmuje się prawami takich osób, była dla niech niedostępna – mówił Michał Szczerba (PO). Jego zdaniem wzrost budżetu RPO jest jak najbardziej uzasadniony.
Przeciwnego zdania była Krystyna Pawłowicz, poseł PiS. W jej opinii RPO nie należą się dodatkowe pieniądze, gdyż zmienił on priorytety swojej działalności i zamierza się poświęcić sprawom genderowym. Świadczyć o tym ma powołanie przez Adama Bodnara trzeciego zastępcy rzecznika, którym ma być osoba, która – jak to sformułowała poseł Pawłowicz – „wykłada na gender studies, u pani Fuszary”.

Pieniądze zaoszczędzone na RPO miałyby – zgodnie z wnioskiem komisji sprawiedliwości i praw człowieka - zostać przekazane do budżetu Instytutu Pamięci Narodowej.
- Jest to uzasadnione tym, że PO przez osiem lat wręcz ostentacyjnie zmniejszała budżet instytutu – stwierdziła poseł PiS.
Pawłowicz była również zdecydowanie przeciwko podnoszeniu budżetu Trybunału Konstytucyjnego. W tym roku ma on wynieść 33 mln 950 tys. zł, co stanowi wzrost o 8,6 proc. wzrost w stosunku do roku poprzedniego. Jak wskazywała, pieniądze te mają zostać przeznaczone przede wszystkim na wzrost wynagrodzeń sędziów TK oraz obchody jubileuszu tej instytucji. Na ten ostatni cel ma zostać przeznaczony milion złotych.
- Wnioskujemy, aby utrzymać budżet TK na poziomie z poprzedniego roku i te zaoszczędzone pieniądze, a więc ok. 4 mln zł, przekazać na wynagrodzenia dla pracowników sądów powszechnych – mówiła poseł Pawłowicz.
Przytaczała, że wynagrodzenie sędziego TK ma w tym roku wzrosnąć o 700 zł, co daje pensję na poziomie 23 tys. zł. I dla porównania wskazała, że prezydent zarabia 17 tys. zł miesięcznie. Poza tym znów wyraziła wątpliwość, czy Sejm w ogóle powinien finansować działalność trybunału, jako że – jej zdaniem – działa on nielegalnie. Chodzi oczywiście o to, że prezes Andrzej Rzepliński oświadczył, iż TK rozpozna ostatnią nowelizację ustawy o Trybunale Konstytucyjnym na podstawie dawnych przepisów, a nie tych, które weszły w życie pod koniec grudnia zeszłego roku.



- Żądam przedstawienia przez pana Rzeplińskiego oświadczenia, czy będzie stosował obowiązujące prawo, czy też nie – apelowała Krystyna Pawłowicz.
Na te zarzuty odpowiadał Stanisław Biernat, wiceprezes TK oraz Maciej Graniecki, szef biura TK. Ten ostatni przypomniał, że do wypłacania wynagrodzeń sędziów w takiej wysokości zobowiązał trybunał sam ustawodawca, który ustanowił mechanizm, zgodnie z którym jest ono obliczane w odniesieniu do średniego wynagrodzenia w gospodarce. Ponadto podniósł, że w tym roku aż o siedem osób zwiększy się pula sędziów w stanie spoczynku. Ci natomiast otrzymują 75 proc. wynagrodzenia, które również wypłacane jest z budżetu TK.

- Trybunał jest takim jakby ZUS-em dla tych sędziów – zauważył dyrektor Graniecki.
Kolejne posiedzenie komisji w sprawie projektu budżetu zostało zaplanowane na jutro.