Deflacja i konkurencją zmusza producentów do działania na granicy prawa
Liczba decyzji wydanych przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów w sprawie praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumentów z roku na rok spada. Jednocześnie rośnie liczba tzw. działań miękkich, czyli spraw zakończonych ugodą. – Jeśli chodzi o drugi typ działania, czyli zakończony bez konieczności wszczynania postępowania, to przedsiębiorcy dobrowolnie swoją praktykę zmienili 484 razy. Dla porównania w 2014 r. w ten sposób zakończyło się 118 spraw – tłumaczy Agnieszka Majchrzak z biura prasowego UOKiK.
Gdy urząd zwraca uwagę firmom, te wolą szybko naprawić błąd, niż narazić się na karę, która w razie udowodnienia praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumentów sięga do 10 proc. obrotów zrealizowanych za poprzedni rok obrotowy.
– Przedsiębiorcy zaraz po zasygnalizowaniu im nieprawidłowości usuwają niedozwolone klauzule z regulaminów, przyjmują reklamacje od klientów, choć wcześniej sygnalizowali, że tego nie robią, zmieniają treść reklamy produktu – tłumaczy Majchrzak.
Jak wynika ze statystyk UOKiK, zastrzeżenia budzą najczęściej działania firm z branży spożywczej, handlowej, w tym zwłaszcza z e-commerce. – Rocznie powstaje na tym rynku 2–3 tys. nowych biznesów. To sprawia, że pojawiają się nowi przedsiębiorcy, którzy nie są wystarczająco wyedukowani, stąd błędy w regulaminach – mówi Piotr Jarosz z serwisu Sklepy24.pl. Handel internetowy nadal boryka się z nierzetelnymi sklepami, których właścicielom wydaje się, że ich działania w sieci pozostaną niezauważone.
Jak tłumaczą ekonomiści, naruszaniu praw konsumentów sprzyja deflacja. – Ma negatywny wpływ na te branże, gdzie konkurencja jest wysoka. Myślę na przykład o handlu, który działa obecnie niemal na zerowych marżach. To zachęca firmy do stosowania coraz ostrzejszych zasad w grze o klienta – komentuje Piotr Bujak, szef zespołu analiz makroekonomicznych PKO BP.
Do UOKiK trafiają też skargi na firmy z innych branż. – W ubiegłym roku otrzymaliśmy zawiadomienie na praktyki stosowane przez T-Mobile, która nie chciała udostępniać klientom nagrań rozmów telefonicznych, choć zapewniała ich, że właśnie w ten sposób zdecydowali się na przedłużenie umowy. Innym przykładem może być zawiadomienie na działanie spółki PGT, której konsultanci podszywając się pod pracowników Orange, chodzili po domach i nakłaniali do podpisania nowej umowy. W sytuacji, gdy klienci zorientowali się, że zostali wprowadzeni w błąd i wypowiedzieli umowę, spółka nakładała na nich karę finansową – tłumaczy Longina Kaczmarek, miejski rzecznik konsumentów w Szczecinie.
UOKiK nie ma jeszcze zbiorczych danych na temat liczby zawiadomień o praktykach naruszających prawa konsumentów. Z danych miejskich rzeczników konsumentów wynika, że po spadku w 2014 r., kolejny rok ponownie przyniósł wzrost. – W 2014 r. mieliśmy 8 zawiadomień. W roku ubiegłym już 11 – twierdzi Longina Kaczmarek.
UOKiK podkreśla, że na przedsiębiorców skarżą się nie tylko konsumenci, ale też inne firmy czy izby działające na ich rzecz. Przykładem może być zawiadomienie złożone do UOKiK pod koniec 2015 r. przez Krajową Radę Drobiarstwa na spółkę Farmio. Firma sugerowała klientom, że jej produkty są wyjątkowe, bo nie zawierają antybiotyków (w rzeczywistości ich brak to cecha wspólna dla całego drobiu na krajowym rynku) i stosowała ceny wyższe od konkurentów.
Przedsiębiorcy tłumaczą, że konkurencja jest tak duża, że chwytają się wszelkich sposobów, aby przyciągnąć klientów. Przypadek podobny jak w branży drobiarskiej miał miejsce wśród wytwórców okien – jedna z firm reklamowała okna niezwierające ołowiu, choć ołowiu nie używają też inni producenci. Po protestach konkurencji wycofała się z tego hasła.
– W Polsce rocznie produkuje się kilkanaście milionów okien, a zapotrzebowanie krajowe wynosi 4–5 mln. Konkurencja jest więcej ogromna i zdarza się, że firmy chwytają się nie do końca etycznych sposobów, aby przyciągnąć klientów – ocenia specjalista związany z branżą.