Instytut Wymiaru Sprawiedliwości, który w założeniu miał być think tankiem ministerstwa, nie wniósł żadnego wkładu do prac nad wieloma najważniejszymi reformami ostatnich lat - pisze Łukasz Bojarski, prezes INPRIS.



(...)
Powołanie nowego dyrektora Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości (dalej IWS) stwarza szansę na dalsze zmiany, które uczynią z tej instytucji ważny podmiot w procesie legislacyjnym dotyczącym wymiaru sprawiedliwości, a zwłaszcza źródło bieżących badań i ekspertyz. Ministerstwo Sprawiedliwości i jego gospodarze mieli i nadal mają sytuację dość wyjątkową. Otóż oprócz zatrudnionych pracowników na ich rzecz działa od 1990 r. osobna jednostka naukowo-badawcza, jaką jest wspomniany Instytut Wymiaru Sprawiedliwości. No ale właśnie, czy na pewno działa on ich rzecz? Dość intensywna dyskusja wokół roli IWS i próby jego reformy rozpoczęły się w 2010 r. W dużej mierze instytut uniezależnił się bowiem od resortu i realizował zadania wedle uznania swoich władz. Tymczasem pierwotnie chodziło o wykorzystanie jego potencjału do bieżącej pracy ministerstwa. Debaty na temat roli i zadań IWS miały w większości charakter wewnętrzny, rzadko upubliczniano stawiane mu zarzuty. Najświeższa, bo z września 2015 r. publikacja Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka poświęcona IWS, zatytułowana „Instytut Wymiaru Sprawiedliwości – niezbędny think tank czy niepotrzebny anachronizm?” w dużej mierze podsumowuje, ale i uzupełnia te dyskusje. Lista poważnych zarzutów postawionych IWS jest dość długa, choć nadano jej elegancką formę rzetelnej i obiektywnej analizy. Przedstawię tylko kilka przykładów, gdyż raport jest dostępny na stronie Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka (dalej HFPC) i osoby zainteresowane mogą się z nim zapoznać.
Autorzy publikacji analizują wpływ działalności i badań IWS na wybrane najważniejsze projekty legislacyjne Ministerstwa Sprawiedliwości z ostatnich lat. Można bardzo się zdziwić, dowiadując się, że IWS nie brał udziału ani nie zapewniał badań, analiz czy ekspertyz przy wielu kluczowych pracach. Nie zajmował się na przykład powstaniem Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury, czyli wprowadzaniem centralnego modelu kształcenia wstępnego oraz ustawicznego sędziów, prokuratorów i pracowników wymiaru sprawiedliwości. Nie zajmował się dyskusją nad modelem asesury sądowej (m.in. w ramach prac nad ustawą przywracającą urząd asesora) ani powierzaniem coraz większych kompetencji referendarzom sądowym. Nie przedstawiał badań ani nie wypowiadał się na temat zniesienia dużej grupy sądów rejonowych. Nie brał też udziału w debacie i pracach nad reformą prokuratury. Nie przedkładał swoich opinii czy analiz dotyczących powołania e-sądu i wprowadzenia elektronicznego postępowania upominawczego w sprawach cywilnych. Wreszcie nie przedstawiał żadnych ekspertyz w ramach prac nad „Strategią modernizacji przestrzeni sprawiedliwości w Polsce na lata 2014–2020”. To tylko wybrane przykłady (zob. ramka) pokazujące, że rola IWS mogłaby być znacznie większa.
Wątpliwości autorów raportu zwróciło zresztą wiele innych aspektów działania instytutu. Niejasny jest dobór tematów badawczych, które zamiast odpowiadać na potrzeby resortu sprawiedliwości, odzwierciedlają prywatne zainteresowania naukowe pracowników IWS (dla wielu pracowników instytut jest zresztą tylko jednym z dwóch lub więcej miejsc pracy). Twórcy raportu zwracają uwagę na niską efektywność ekonomiczną prowadzonych badań (biorąc pod uwagę koszt działania instytutu oraz liczbę raportów, wyszło, że jeden kosztował średnio 82 tys. zł). Raport pokazuje też, że współpraca międzynarodowa IWS jest znikoma.
Tymczasem instytut powinien stać się (obok istniejących komisji kodyfikacyjnych) think tankiem, który podejmuje działania bezpośrednio odnoszące się do prac planowanych lub realizowanych przez resort sprawiedliwości. Powinien być w pierwszej kolejności jednostką użytkową, bo innego rodzaju refleksję mogą przecież prowadzić także uniwersytety czy Polska Akademia Nauk. IWS powinien zlecać i prowadzić badania empiryczne w obszarach, które podlegają zmianom, a o których brakuje nam wiedzy. Powinien zajmować się ewaluacją prawa oraz oceniać, czy interwencja regulacyjna jest potrzebna. Chodzi tu o działania podejmowane przede wszystkim na etapie tworzenia założeń rozwiązań ustawowych, gwarantujące, że decyzje regulacyjne będą wypływały z twardych danych. Powinien zajmować się (bo tego w Polsce bardzo brakuje) zagadnieniami ustrojowymi w wymiarze sprawiedliwości. Nie rozumiem, dlaczego nie ma na naszych uniwersytetach katedr „sądologii”. Nie rozumiem też, dlaczego socjologowie prawa prowadzą tak niewiele badań empirycznych w tej dziedzinie. Póki ta sytuacja się nie zmieni, IWS będzie miał do odegrania bardzo dużą rolę. I to nie tylko inicjatora i autora badań, lecz także ich propagatora.
Proces zmian w instytucie został już zapoczątkowany i oby był on kontynuowany. IWS ma koncentrować się w większym stopniu na udziale w procesie legislacyjnym (poprzez badania, ekspertyzy, analizy). Ma włączać się w przygotowywanie ocen skutków regulacji. Ma być bardziej elastyczny i mobilny, a także zlecać część badań podmiotom zewnętrznym (np. w drodze konkursów). Biorąc pod uwagę, że zmiana władzy powoduje zwiększenie i tak już bardzo intensywnej działalności prawodawczej, będziemy mogli się przekonać, czy rola IWS w tej kwestii ulegnie zmianie. Trzymam za to kciuki. Choć powołanie nowego szefa instytucji stwarza zawsze szansę na nowe otwarcie, to wszystko zależy oczywiście głównie od nowego ministra sprawiedliwości i pracowników resortu oraz tego, na ile będą chcieli swoje decyzje opierać na badaniach i danych.
(...)
Cały artykuł czytaj w eDGP.