Państwowa Komisja Wyborcza zarejestrowała Komitet Wyborczy „Zjednoczeni dla Śląska”, podający się za reprezentanta mniejszości niemieckiej. Pojawia się w związku z tym kilka zagadnień wymagających analizy, bo mamy tu do czynienia z komitetem nie jednej organizacji mniejszości narodowej, ale z porozumieniem wielu organizacji o odmiennym charakterze (mniejszości narodowej i organizacji niereprezentującej mniejszości narodowej) - podkreśla Andrzej Paterek von Sperling.
Andrzej Paterek von Sperling, prawnik, b. rzecznik prasowy organizacji, która założyła opisywany komitet wyborczy; na znak protestu zrzekł się członkostwa w tej organizacji / Dziennik Gazeta Prawna
Czy komitet wyborczy, który oficjalnie tworzą wyborcy zrzeszeni w zarejestrowanej organizacji mniejszości narodowej, może wystawiać w wyborach osoby dotychczas, nieraz jawnie, deklarujące, że nie są przedstawicielami tej mniejszości? Czy dopuszczalne jest tworzenie komitetów wyborczych, których celem jest obchodzenie prawa dla uzyskania możliwości skorzystania ze zwolnienia z wymogu uzyskania co najmniej 5-procentowego progu ważnie oddanych głosów w skali kraju – art. 196 par. 1 kodeksu wyborczego (k.w.), wprowadzić swoich przedstawicieli do Sejmu i Senatu?
Nie chcę oceniać, czy rejestracja nastąpiła w wyniku przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez PKW. Wskazany tu komitet to wynik współpracy organizacji mniejszościowych oraz pewnej organizacji regionalnej (tzw. autonomistów śląskich). Nie jest to zatem komitet odpowiadający wymogom z art. 197 par. 1 w zw. z art. 196 par. 1 k.w. Stanowi on bowiem twór powstały w efekcie porozumienia dwóch rodzajów organizacji: jednych reprezentujących mniejszość narodową oraz innej – występującej w imieniu części mieszkańców regionu. Samo zgłoszenie tej inicjatywy oceniać można by było jako polityczną manipulację albo nawet jako przestępstwo przeciwko wyborom.
Trzeba tu przypomnieć regułę ogólną, że jakiekolwiek obchodzenie prawa prowadzi do nieważności takiej czynności prawnej. Ponadto próba tworzenia komitetów wyborczych mających na celu nadużycie prawa wyborczego budzi także wątpliwości z punktu widzenia prawa karnego. W myśl art. 248 k.k. „kto w związku z wyborami do Sejmu, do Senatu, (...) sporządza listę kandydujących (...) z (...) wpisaniem nieuprawnionych, (...) używa podstępu celem nieprawidłowego sporządzenia listy kandydujących lub głosujących, protokołów lub innych dokumentów wyborczych albo referendalnych (...), dopuszcza się nadużycia (...) – podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”.
Niewątpliwie nieprawidłowe jest zgłaszanie i rejestrowanie jako komitetu wyborczego mniejszości narodowej grupy, której członkowie jawnie zapowiadają, że de facto nie wypełniają roli wyłącznie komitetu mniejszości narodowej, gdyż zamierzają przydzielać numery na listach wyborczych także innym organizacjom (tu według zasady: „jedynki dla Ślązaków, dwójki dla Niemców”). Takie zgłoszenie, moim zdaniem, wyczerpuje znamiona przestępstwa z art. 248 pkt 4 k.k., stanowiąc nadużycie prawa poprzez wprowadzenie PKW w błąd co do rzeczywistego charakteru zgłoszenia (tj. zamiar obejścia klauzuli zaporowej 5-procentowego progu wyborczego).
Ale problem jest o wiele szerszy i dotyka także organów, które na Górnym Śląsku stoją (a przynajmniej powinny stać) na straży porządku publicznego. Otóż gdy przed ponad rokiem wyszło na jaw, że dwaj przedstawiciele jednej z organizacji tzw. mniejszości śląskiej napisali kuriozalny list do – pewnie zdziwionego tym faktem – prezydenta Federacji Rosyjskiej, prosząc, by w razie wojny z Polską nie kierował pocisków w stronę Śląska, albowiem wedle słów autorów tej petycji Ślązacy mieli w przeszłości zostać siłą przyłączeni do Polski, sprawą nie zajęła się ani miejscowa prokuratura, ani policja. Podobnie jest i teraz, gdy rejestruje się komitet, który oświadcza wyraźnie, że swą uprzywilejowaną pozycję reprezentanta mniejszości narodowej ma zamiar wykorzystać do wprowadzenia do parlamentu, niejako tylnymi drzwiami, osób, które znalazły się na liście wyborczej w wyniku porozumienia z inną organizacją, której charakter jest regionalistyczny, a nie narodowościowy.
Na zjawisko to ze zdziwieniem spogląda spora część członków samej mniejszości niemieckiej. Mówi się, że 73-letniemu pomysłodawcy opisywanego komitetu bardziej zależy na zapewnieniu bytu swojej rodzinie niż na wizerunku Niemców – obywateli Rzeczypospolitej Polskiej, którzy od lat wraz z Polakami i innymi narodami współtworzą społeczeństwo naszego kraju. Zarzut ten wydaje się uzasadniony o tyle, że na liście wyborczej rzeczywiście znalazł się nie tylko autor pomysłu utworzenia komitetu niemiecko-śląskiego, lecz także jego syn.
W opinii części społeczności Niemców tego typu działania zmierzające do obejścia prawa wyborczego przyszywają całej mniejszości niemieckiej niezasłużone miano „piątej kolumny”. Mało kto już pamięta, że w czasie ostatniej wojny wielu było Niemców – obywateli Rzeczypospolitej, którzy podjęli walkę z nazistowskim najeźdźcą (admirał J. von Unrug był bohaterskim obrońcą niepodległości Polski).
Abstrahując od emocji, a podejmując próbę chłodnej oceny problemu, należy sięgnąć do genezy instytucji zwolnienia mniejszości narodowych z 5-procentowego progu wyborczego. Chodzi tu o ideę umożliwienia dostępu do władzy publicznej obywatelom należącym do mniejszości narodowych. Dla skorzystania z tego przywileju rozstrzygające znaczenie ma narodowościowy charakter komitetu. Prawo dopuszcza możliwość porozumień wyborczych pomiędzy organizacjami mniejszości narodowych i organizacjami regionalnymi lub nawet partiami. Przykład stanowi porozumienie wyborcze z 2007 r. pomiędzy organizacją mniejszości niemieckiej oraz PSL na Górnym Śląsku. Dla uzyskania wskazanego przywileju zwolnienia z progu wyborczego wymagane jest jednak, aby komitet był reprezentantem wyłącznie mniejszości narodowej, a nie mniejszości narodowej i innego ruchu politycznego. Gdyby było inaczej, to każda z partii politycznych działających w Polsce mogłaby zawrzeć porozumienie z jakąś choćby jedną organizacją mniejszości narodowej i w ten sposób obeszłaby stawiany przez ustawodawcę wymóg przekroczenia bariery 5 proc.