Już samo istnienie w sieci witryny sklepu internetowego oznacza, że sprzedawca jednocześnie świadczy usługi drogą elektroniczną – uznają sądy.

Każdy sprzedawca internetowy zdaje sobie sprawę z obowiązków, jakie nakłada na niego ustawa o prawach konsumenta (Dz.U. z 2014 r. poz. 827). Nie każdy jednak wie, że jednocześnie podlega ustawie o świadczeniu usług drogą elektroniczną (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 1422). Przepisy tej ostatniej kojarzone są z działalnością polegającą na dosłownym świadczeniu usług w sieci, takich jak zakładanie skrzynek pocztowych czy hosting. Tymczasem najnowsze orzecznictwo sądowe potwierdza, że każdy sprzedawca jednocześnie świadczy też usługi drogą elektroniczną. Wystarczy, że prezentuje w sieci stronę internetową z ofertą i pozwala za jej pośrednictwem zawrzeć umowę. To zaś oznacza, że ciążą na nim dodatkowe obowiązki informacyjne.
Wyroki, o których mowa, dotyczyły decyzji Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Wytknął on e-sklepom brak informacji dotyczących wymagań technicznych niezbędnych do współpracy z systemem teleinformatycznym, którym posługuje się usługodawca. Wymaga tego art. 8 ust. 3 pkt 2 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną.
W pierwszej ze spraw przedsiębiorca próbował dowodzić przed sądem, że jego działalność nie ma nic wspólnego ze świadczeniem usług drogą elektroniczną. Nie świadczy on bowiem żadnych usług, tylko prezentuje i sprzedaje towar. „Sąd Okręgowy stoi na stanowisku, że usługi świadczone drogą elektroniczną obejmują szeroki katalog działań gospodarczych, w szczególności usługi umożliwiające zawieranie w tym trybie umów sprzedaży, reklamy, informacji handlowej, przy czym działania te realizowane są w trybie bezpośredniego połączenia z siecią teleinformatyczną (on-line)” – napisał w uzasadnieniu wyroku z 17 sierpnia 2015 r. Sąd Okręgowy w Warszawie (sygn. akt XVII AmA 70/14).
Sprzedawca internetowy argumentował jednak, że nawet gdyby uznać, że podlega ustawie o świadczeniu usług drogą elektroniczną, to i tak nie miał o czym informować swych klientów. Skoro bowiem weszli na stronę internetową jego sklepu i mogli przeczytać regulamin, to znaczy, że spełniali wymagania techniczne. A gdyby ich nie spełniali, to i tak nie mieliby jak o nich przeczytać. To również nie przekonało sądu. „Informacje objęte naruszonymi przez przedsiębiorcę przepisami nie mogą być uznane za nieistotne, obojętne dla konsumenta, na co wskazuje chociażby to, iż obowiązek ich podania ma charakter ustawowy” – podkreślił sąd.
Do takich samych wniosków doszedł w wyroku dotyczącym innego sklepu internetowego. Tu również UOKiK nałożył karę z powodu braku informacji o wymaganiach technicznych niezbędnych do współpracy z systemem teleinformatycznym. W tej sprawie przedsiębiorca tłumaczył, że nie podał ich w regulaminie, gdyż po prostu nie stawia żadnych specjalnych wymagań. Wystarczy dostęp do internetu i jakakolwiek przeglądarka (wyrok SO w Warszawie z 21 sierpnia 2015 r., sygn. akt XVII AmA 62/14).
Z wyroków tych wynika jednoznacznie, że każdy sklep internetowy musi w swym regulaminie zamieścić wskazówki, jakie trzeba spełnić wymagania techniczne, aby skorzystać z jego usług. To jednak nie wszystko: obowiązkowe jest także wprowadzenie zakazu „dostarczania przez usługobiorcę treści o charakterze bezprawnym”. Ten wymóg wynika wprost z art. 8 ust. 3 pkt 2 lit. b ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną.