Lektura uzasadnień orzeczeń sędziego Jerzego Rażewskiego, wydanych w sprawach gospodarczych, wciąga nawet karnistów.
Prawem zainteresował się, bo w szkole był dobry z... matematyki. Tę nieoczywistą zależność tłumaczy jednak całkiem przekonująco. – Prawo jest dla ludzi, dlatego powinno być precyzyjne, tak jak matematyka – podkreśla sędzia Jerzy Rażewski.
Studia ukończył na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu i jak sam zaznacza, był to dla niego wspaniały okres, do którego chętnie by wrócił. – Mieszkałem w akademiku nr 2. W czasie sesji wraz z kolegami uczyliśmy się od rana do nocy, a po zdanych egzaminach korzystaliśmy z uroków studenckiego życia – wspomina z uśmiechem sędzia Rażewski.
Obce były mu też dylematy związane z wyborem aplikacji. – Od kiedy pamiętam, zawód sędziego mnie pociągał. Podobało mi się, że w zakresie własnych decyzji jestem niezależny – tłumaczy.
Od początku swojej kariery związany jest z Wydziałem Gospodarczym Sądu Rejonowego we Włocławku. Pierwsze kroki w zawodzie łatwe jednak nie były. – Na starcie zostałem rzucony na głęboką wodę, bowiem miałem orzekać w nowo utworzonym wydziale gospodarczym włocławskiego sądu, a na studiach nie uczono nas prawa handlowego ani upadłościowego – relacjonuje sędzia Rażewski. Szybko jednak odnalazł się w nowej rzeczywistości. Stał się biegły szczególnie w tematyce prawa upadłościowego (jest nawet autorem praktycznego komentarza z tej dziedziny prawa). Orzekał również w wielu skomplikowanych procesach z zakresu prawa upadłościowego. W pamięci utkwiła mu szczególnie głośna sprawa Drumetu, producenta działającego w branży metalowej.
W tym przypadku chodziło o upadłość zakładu, który zatrudniał blisko tysiąc pracowników. Nie chciałem, aby zostali oni zwolnieni. Ostatecznie pomimo wielu nieformalnych nacisków udało się wybronić ten zakład. Sprzedano go cypryjskiej spółce wraz z załogą. Oferta zabezpieczała też interesy wierzycieli, dlatego została wybrana. W mojej ocenie ta upadłość wyszła wzorowo. Zrealizowany został bowiem główny cel, któremu każde takie postępowanie powinno służyć, tj. restrukturyzacji przedsiębiorstwa – zaznacza sędzia Jerzy Rażewski.
W Sądzie Rejonowym we Włocławku, którego przez rok był wiceprezesem, pełni obecnie funkcję przewodniczącego wydziału gospodarczego. – Jerzy Rażewski jest pracowity, sumienny i koleżeński. Właściwie układa sobie pracę jako przewodniczący z podległym sobie zespołem, i to zarówno jeżeli chodzi o sędziów, jak i kadrę administracyjną. Jest też przyzwoitym człowiekiem – mówi prezes Sądu Rejonowego we Włocławku sędzia Wojciech Szpyrkowicz.
Za swoją pracę Jerzy Rażewski został niedawno wyróżniony tytułem Sędzia Europejski 2014 (w kategorii sędzia sądu rejonowego). – Prof. Lech Paprzycki, który przewodniczył jury konkursowemu, wręczając mi nagrodę, powiedział, że chociaż jest karnistą, to bez problemu przyszło mu zrozumienie mojego uzasadnienia – przyznaje z satysfakcją sędzia Rażewski.
O jaki wyrok chodzi? – Rozpoznawałem sprawę, w której wpłynął pozew o zasądzenie określonej kwoty, przeciwko polskiej spółce należącej do francuskiej grupy kapitałowej. Zanim doszło do wydania wyroku, to okazało się, że wcześniej sąd francuski ogłosił jej upadłość. Powstał problem prawny, czy ten organ mógł postąpić w ten sposób i prawo jakiego kraju jest w tym przypadku właściwe. Stwierdziłem, że pomimo iż sąd francuski niezgodnie z rozporządzeniem Rady (WE) nr 1346/2000 uznał w tej sprawie swoją jurysdykcję, to jego działanie można byłoby podważać jedynie przed francuskim organem. Sąd polski nie ma bowiem ku temu narzędzi prawnych. W konsekwencji musiałem zastosować prawo francuskie i oddalić powództwo – streszcza Jerzy Rażewski.
Z wyróżnienia cieszy się jednak nie tylko on, zadowolone jest też kierownictwo włocławskiego sądu. – Jesteśmy bardzo dumni z tego powodu – mówi Wojciech Szpyrkowicz.
Jerzy Rażewski przyznaje, że w małych jednostkach sędziowie, wydając wyroki, w dalszym ciągu niezbyt często posiłkują się unijnymi przepisami. Wpływ na taki stan rzeczy ma na pewno to, że w niewielkich sądach spraw z wątkiem europejskim nie ma zbyt wiele.
Jerzy Rażewski najlepiej relaksuje się, słuchając muzyki. A ta towarzyszy mu nie tylko w domu, ale też w pracy. Szczególnie bliskie są mu utwory z lat 60., 70. i 80. ubiegłego wieku. – Słucham przede wszystkim Leonarda Cohena, ale lubię też Wishbone Ash, Pink Floyd czy King Crimson – zdradza.