Od lipca decyzję prokuratora o nieudostępnieniu akt postępowania będzie weryfikował nie jego przełożony, lecz sąd. Prokurator jeszcze mocniej niż dziś będzie więc musiał się zastanowić, zanim odmówi obronie dostępu do akt. Jak w tej sytuacji ograniczyć przecieki, które stały się plagą wielu głośnych śledztw?

Reforma procesu karnego z września 2013 r. (Dz.U. z 2013 r. poz. 1247) zmieniła zasady dostępu do akt w postępowaniu przygotowawczym. Za jej sprawą już od 2 czerwca ubiegłego roku prokurator ma obowiązek udostępnić akta i umożliwić sporządzanie ich kopii uczestnikom postępowania, jeżeli nie zachodzi potrzeba zabezpieczenia prawidłowego toku postępowania lub ochrony ważnego interesu państwa. Od decyzji oskarżyciela w tym zakresie można się dziś odwołać do jego przełożonego. Ale od pierwszego lipca gwarancje jawności wewnętrznej śledztwa zostaną wzmocnione: zasadność odmowy będzie oceniał sąd.
– Dostęp do akt w postępowaniu przygotowawczym jest także istotą procesu kontradyktoryjnego. Jako prokurator akceptuję zasadę względnej jawności postępowania. Udostępniam akta, aby adwokat mógł realizować swój stosunek obrończy – tłumaczył prokurator Piotr Kosmaty, rzecznik prasowy Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie, podczas konferencji na temat reformy k.p.k. zorganizowanej przez Naczelną Radę Adwokacką.
Jego zdaniem takie rozwiązania wynikają ze standardów strasburskich oraz orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego,
– Tego wymaga zasada uczciwego procesu, prawa do obrony czy równości broni. Ale nie mogę zrozumieć – w kontekście ostatnich wydarzeń – dlaczego na głowę prokuratora, który postępował zgodnie z prawem, udostępniając akta, sypią się gromy – wskazuje prokurator Kosmaty.
Akta krążą, bo są przekazywane dalej przez osoby, które mają prawo się z nimi zapoznać. I za takie ich udostępnianie nic nie grozi.
– Adwokat ma pełne prawo udostępnić materiały swemu mocodawcy. To pozwala mu efektywnie wykonywać obronę. Natomiast obrońcy powinni brać pod uwagę, że ich klienci mogą być nielojalni i mogą ujawnić wiadomości ze śledztwa i zadziałać na szkodę prokuratora, na szkodę śledztwa, ale też na szkodę samej obrony – ostrzega Kosmaty.
Artykuł 241 kodeksu karnego zabrania jedynie publicznego rozpowszechniania wiadomości ze śledztwa. Można więc ścigać osobę, która np. w internecie zamieszcza materiały z postępowania czy ujawnia je w publikacji prasowej, ale nie można pociągać do odpowiedzialności karnej tego, kto te informacje przekazał. Część prokuratorów proponuje wypełnienie tej luki nową regulacją. Mogłaby ona stanowić alternatywę dla rodzących się pod wpływem kolejnych przecieków pomysłów ograniczenia dostępu do akt.
Jak mógłby brzmieć taki przepis?
– Kto ujawnia osobie nieuprawnionej informacje lub dokumenty pochodzące z postępowania przygotowawczego lub rozprawy prowadzonej z wyłączeniem jawności, w których posiadanie wszedł jako strona tego postępowania, obrońca lub pełnomocnik, podlega odpowiedzialności karnej – proponuje prokurator Kosmaty.
– To rozsądna propozycja. Może należałoby ją rozważyć – mówi prof. Piotr Kruszyński, przewodniczący Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego przy ministrze sprawiedliwości.
Zastrzega jednak, że to jego prywatna ocena. Jak deklaruje, komisja mogłaby zainteresować się propozycją, jeśliby wpłynęła w formie pisemnej.