Tylko w 2014 r. weszło w Polsce w życie 1995 aktów prawnych. Łącznie miały ponad 25,6 tys. stron. Ile z nich bezpośrednio odnosi się do działalności firm? Dokładanie – 9389 stron.
Żeby się z nimi zapoznać, każdy właściciel firmy powinien poświęcić na to codziennie 3 godziny i 26 minut. Tak wynika z „Barometru stabilności otoczenia prawnego w polskiej gospodarce” przygotowanego przez Grant Thornton.
Pytanie, kiedy taka lawina regulacji zaczęła obowiązywać? Bo zgodnie z uchwałą Rady Ministrów z ubiegłego roku przepisy dotyczące prowadzenia działalności gospodarczej powinny wchodzić w życie tylko na początku lub w połowie roku. Komentując wtedy decyzję rządu, pisałam, że być może faktycznie powstrzyma to pewnego rodzaju biegunkę legislacyjną, która zdarza się każdemu ustawodawcy, a która na pewno nie ułatwia prowadzenia biznesu.
Optymizm mój okazał się jednak na wyrost. Nie dość, że rząd i posłowie jak z rękawa sypali kolejnymi racjonalizatorskimi pomysłami, to jeszcze zapomnieli o cuglach, które sami na siebie nałożyli. Przepisy dotyczące firm jak wchodziły, tak dalej zaczynają obowiązywać, kiedy się da. Przedsiębiorcy są więc zaskakiwani nowymi regulacjami nawet na dzień przed ich wejściem w życie. Tyle że im to życia na pewno nie ułatwia. Jedno się jednak na pewno udało. Autorzy ustaw po raz kolejny utwierdzili się w przekonaniu, jak bardzo są potrzebni.