Do końca marca prokurator generalny przedstawi premierowi sprawozdanie z działalności w 2014 r. Co roku ten wielotomowy dokument opiera się na tysiącach danych zbieranych z podległych jednostek
Jego osią są wyniki w kilku kluczowych kwestiach, m.in. w sprawie długotrwałości postępowań przygotowawczych czy załatwialności wpływu (najlepiej, aby liczba spraw zamykanych była równa lub wyższa od liczby tych trwających). Pytanie jednak, czy dane ze sprawozdania będą wiarygodne, skoro sami prokuratorzy informują o metodach podkręcania w ich jednostkach oficjalnych wyników.
Jak pisaliśmy, do Prokuratury Generalnej wpłynęły już dwa oficjalne zawiadomienia o podejrzeniu fałszowania statystyk. Podpisał się pod nimi Związek Zawodowy Prokuratorów i Pracowników Prokuratury, ale był tylko forpocztą prokuratorów z rejonów, którzy mieli dość nieprawidłowości. Cień padł na dwie prokuratury rejonowe: Toruń Centrum-Zachód i Toruń-Wschód, a wcześniej na Prokuraturę Rejonową w Zielonej Górze. To w tych jednostkach miało dochodzić m.in. do wstrzymywania dekretacji spraw, wpisywania ich do rejestru pozakarnego Ko czy do łączenia pod jedną sygnaturą postępowań, które nie miały ze sobą żadnego związku. Wszystko po to, aby manipulować wpływem i jego pokryciem i nie wykazywać spraw zbyt długo trwających.
Doniesienia toruńskie bada Prokuratura Okręgowa w Gdańsku, a zielonogórskie – Prokuratura Rejonowa Szczecin-Prawobrzeże.
– Jeśli tak dzieje się w jednej, drugiej i trzeciej jednostce i nie jest wykrywane, to może dzieje się tak też w innych. A skoro tak, to dane zbierane przez PG nie mają wiele wspólnego z rzeczywistością, bo są oparte na sfałszowanych wynikach. Problem w tym, że te dane mają wpływ na zakładane na kolejne lata wskaźniki wykrywalności, badanie obciążenia prokuratorów czy nawet prowadzenie polityki karnej – mówi nam osoba znająca szczegóły zawiadomień.
– Gdyby założyć, że każda jednostka fałszuje statystyki zaniżając wpływ pod koniec, półrocza i roku, wówczas być może wskaźniki w różnych sprawozdaniach na różnych poziomach byłyby gorsze o kilkadziesiąt tysięcy spraw – komentuje Tomasz Salwa, prokurator z Prokuratury Rejonowej Wrocław Krzyki-Wschód.
Tłumaczy, że wszystko wynika z rywalizacji między szefami jednostek.
– Dla wielu pokrycie wpływu to fetysz. Oczekiwałbym, aby prokurator generalny wydał na koniec kadencji jasny komunikat do kierowników prokuratur: nie chowajcie spraw do szuflad – apeluje prok. Salwa.
Jak dodaje, prokuratorzy kierujący jednostkami powinni zrozumieć, że ważniejsze od wyników i rywalizacji o miejsca w rankingu są prawa osób pokrzywdzonych.
Dlaczego jednak nikt dotąd się nie dziwił „cudom statystycznym”?
– Po co? Wszystkim jest to na rękę. Świetne wyniki ma rejonowy, przekazuje je okręgowemu. Ten też jest zadowolony, chwali i przekazuje apelacyjnemu. Ten z kolei błyszczy przed prokuratorem generalnym. Wszyscy są szczęśliwi – wyjaśnia nasz rozmówca.
Co na to Prokuratura Generalna?
– Dotychczas przeprowadzane, również przez Prokuraturę Generalną, wizytacje, lustracje etc. nie dają podstaw do podważania wiarygodności sprawozdań statystycznych wykorzystywanych m.in. w corocznych sprawozdaniach prokuratora generalnego – odpowiada prokurator Maciej Kujawski z biura PG.
I podkreśla: podważanie wiarygodności danych statystycznych tylko na tej podstawie, że zostały złożone dwa zawiadomienia o PODEJRZENIU popełnienia przestępstw, jest co najmniej przedwczesne i nieuprawnione.