Poprawianie statystyk przez śledczych stało się plagą. Sami związkowcy zaalarmowali prokuratora generalnego, bo proceder uderza w ofiary
Jakie cele ma osiągnąć prokuratura w 2015 r. / Dziennik Gazeta Prawna
dr Adam Bodnar wiceprezes Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka / DGP
Do Prokuratury Generalnej wpłynęło zgłoszenie w sprawie fałszowania statystyk. To kolejny taki sygnał po opisywanym przez DGP podobnym przypadku Zielonej Góry. Tym razem podejrzenia dotyczą dwóch prokuratur rejonowych: Toruń Centrum-Zachód oraz Toruń-Wschód. Stawiane w zawiadomieniu zarzuty są też poważniejsze. Od maja 2011 r. do grudnia 2013 r. w tych jednostkach miał obowiązywać nieformalny odgórny nakaz masowego odmawiania wszczęcia postępowań wobec alimenciarzy, których sprawy w dużej liczbie składały Miejski Ośrodek Romocy Rodzinie (z art. 209 par. 1 kodeksu karnego). Miał istnieć specjalny szablon dla takiej odmowy, w którym jako powód wskazywano brak danych uzasadniających podejrzenie popełnienia czynu.
Potem zmieniono strategię. Nie rejestrowano takich spraw w repertorium Ds, czyli głównym, a dekretowano w spisie Ko pod pretekstem przeprowadzenia dodatkowych czynności sprawdzających. Sprawy ujawniano w repertorium Ds dopiero w miesiącu następnym po okresie rozliczeniowym półrocznym lub rocznym. Po to, aby zaniżać wpływ spraw. Mogłoby się bowiem okazać, że są problemy z jego pokryciem, a to jeden z najistotniejszych wskaźników oceny pracy jednostek. Prokuratura musi pokryć wpływ, czyli załatwić tyle spraw, ile do niej wpłynęło. A najlepiej więcej. Ważne jest też, aby nie było za wiele spraw długo trwających.
Kolejne zgłoszenia
Oficjalnie nie sposób dotrzeć do zawiadomienia o nieprawidłowościach w Toruniu. Formalnie złożył je prokuratorski związek zawodowy. Był jednak forpocztą prokuratorów z toruńskich jednostek.
Osoba, która zna szczegóły sprawy, ujawnia DGP, że jest podejrzenie, iż podobnie jak w Zielonej Górze, w toruńskich jednostkach łączono pod jedną sygnaturą sprawy, które nie miały ze sobą związku. Powtarzającą się praktyką w okresach: maj – czerwiec i listopad – grudzień w latach 2011–2014 miało być także wstrzymywanie rejestracji spraw: od policji, zawiadomień o przestępstwach czy postępowań, w których sąd uchylił decyzję o odmowie wszczęcia postępowania albo o jego umorzeniu.
– Rada główna związku otrzymała zawiadomienie dotyczące nieprawidłowości w ewidencjonowaniu spraw karnych w prokuraturach okręgu – potwierdza Dariusz Ślepokura z zespołu prasowego Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury. Tłumaczy, że przekazując zawiadomienie do PG, de facto pełni jedynie funkcję listonosza. – Jako instytucja, której zadaniem jest ochrona interesów prokuratorów, mamy taki prawny i społeczny obowiązek – dodaje Ślepokura.
– To kolejny niepokojący sygnał z wnętrza prokuratury, który wskazuje, że organ mający strzec praworządności próbuje poradzić sobie metodami niedozwolonymi z systemowym problemem, jakim jest przewlekłość postępowań przygotowawczych – komentuje Paweł Wojciech Osik, adwokat, partner w Kancelarii Pietrzak Sidor & Wspólnicy.
Dodaje, że trzeba to rozpatrywać w kontekście prawa do sądu. – Bo jeśli rzeczywiście się okaże, że przy użyciu szablonów odmawiano wszczęcia pewnej kategorii postępowań, np. dotyczącej uchylania się od obowiązku alimentacji, to oznacza, że zamykano możliwości dochodzenia sprawiedliwości. Naruszano prawa ofiar – podkreśla mec. Osik.
Przypomina, że każdy ma prawo do rozpatrzenia jego sprawy bez zbędnej zwłoki.
– Jeśli prokuratorzy posuwają się do kreatywnej statystyki, po to aby nie wykazywać długotrwałych spraw, to jest to alarmujące. Bo oficjalnie wykazuje się później, że problem przewlekłości, na który zwraca uwagę Strasburg, należy do przeszłości – tłumaczy.
Dodaje, że prokuratorzy informujący o patologiach we własnym środowisku to whistleblowerzy – sygnaliści.
– Tacy ostatni sprawiedliwi, którzy nie godzą się na rzeczywistość i rozpaczliwie dają znać o tym, co się dzieje wewnątrz tej instytucji. Trzeba ich za to docenić. Bo narażają się na działania odwetowe – kończy mecenas.
Kukułcze jajo
Zawiadomienie przekazano Prokuraturze Apelacyjnej w Gdańsku. Ta skierowała je na szczebel okręgowy. To dziwi związkowców.
– Przecież Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku jest jednostką nadrzędną w stosunku do Prokuratury Okręgowej w Toruniu i z tego powodu może nie gwarantować obiektywizmu w rozpoznaniu sprawy – argumentuje prokurator Ślepokura.
Kierownictwa tych prokuratur są bowiem w nieustannym kontakcie służbowym. Spotykają się na naradach i zgromadzeniach.
Efektem archaicznej struktury prokuratury są patologie
Problemem jest to, że jedyną metodą weryfikacji jakości pracy prokuratorów jest wciąż statystyka. Na to nakłada się archaiczna struktura prokuratury i rządzące w niej zasady hierarchicznego podporządkowania. W efekcie łatwo w takich warunkach o patologie. Po to, aby osiągnąć oczekiwane wskaźniki czy otrzymać awans, zaczyna się sięganie po kreatywną statystykę. Nie jest tajemnicą, że pod koniec roku prokuratorzy zamykają masowo postępowania przygotowawcze. Załatwiane są kolejne numerki, osiągane zakładane limity. Przypadki zgłaszane obecnie przez samych prokuratorów są szczególnie niepokojące. Pokazują, że przekroczono granice. Że ważniejsze są wyniki niż litera prawa. Uderza to w prawa jednostki. Artykuł 2 ustawy o prokuraturze stanowi, że jej zadaniem jest strzeżenie praworządności oraz czuwanie nad ściganiem przestępstw. A nie czuwanie nad statystykami.