Przepis prawa autorskiego, który przewiduje odpowiedzialność karną, chociaż nie precyzuje za co, jest zgodny z ustawą zasadniczą – uznał TK
Większość spraw jest umarzana / Dziennik Gazeta Prawna
Skargę do TK wniósł rzecznik praw obywatelskich. Jego zastrzeżenia wzbudził art. 115 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych (t.j. Dz.U. z 2006 r. nr 90, poz. 631 ze zm.). To przepis karny określający odpowiedzialność za naruszenia praw autorskich i pokrewnych. Ustęp 1 i 2 wyliczają wprost czyny, za które można zostać skazanym na karę do nawet trzech lat więzienia. Wskazują chociażby na przywłaszczenie autorstwa czy rozpowszechnianie utworu bez wskazania jego autora. I do nich RPO nie miał zastrzeżeń. Te pojawiły się w stosunku do ust. 3 tegoż przepisu. Mówi on o naruszaniu prawa „w sposób inny” niż określony w we wcześniejszych ustępach. Zdaniem RPO w przypadku przepisów karnych taka konstrukcja jest niedopuszczalna, gdyż nie spełnia wymogu określoności, wynikającego z art. 42 ust. 1 konstytucji. Mówiąc wprost – obywatele nie wiedzą, za co mogą zostać skazani.
Zatarta granica
– Ustawodawca stworzył nieskończony zbiór sytuacji, za które grozi odpowiedzialność karna – zauważyła na wczorajszej rozprawie przed TK Marta Kolendowska-Matejczuk z Biura RPO. Już nawet niewypłacenie w terminie wynagrodzenia dla twórcy czy błąd w tłumaczeniu utworu może grozić odpowiedzialnością karną. Ustawodawca zatarł granicę między prawem cywilnym i karnym – dodała.
Prokurator Jerzy Łabuda, reprezentujący Prokuraturę Generalną, w znaczniej mierze zgodził się z tym stanowiskiem, wnosząc jednak o stwierdzenie niekonstytucyjności tylko w zakresie użytego wyrażenia „inny sposób niż określone w ust. 1 i ust. 2 narusza cudze prawa autorskie lub prawa pokrewne”. O tym, jak znaczne wiążą się z nim problemy interpretacyjne, przekonywać miała przedstawiona przez niego statystyka. W ciągu 4,5 roku na 239 spraw wszczętych z art. 115 ust. 1 prawa autorskiego tylko 42 skończyło się skierowaniem aktu oskarżenia (patrz: grafika).
– Dane te oznaczają, że prokuratorzy mają problemy z identyfikacją znamion przestępstwa, a także wątpliwości, czy czyny wskazywane w zawiadomieniach wypełniają dyspozycję zaskarżonej normy – stwierdził prokurator Jerzy Łabuda.
Reprezentujący Sejm Wojciech Szarama (PiS) wniósł o uznanie przepisu za konstytucyjny.
– Próba określenia innych naruszeń mogłaby doprowadzić do tego, że część czynów naruszających prawa autorskie mogłaby nie podlegać penalizacji, tak jak to było w przypadku dopalaczy, w których ciągle zmieniano skład. Trudno, by prawo nadążało za wciąż zmieniającymi się nowymi technologiami – przekonywał.
Korzyść majątkowa
Zadając pytania stronom, członkowie składu orzekającego nie ograniczali się wyłącznie do badanego przepisu, ale pytali o kondycję i poszanowanie praw autorskich w dobie internetu, pendrivów i wciąż nowych sposobów na korzystanie z twórczości.
– Czy RPO sprawdził, ile skarg wpływa od okradzionych twórców? A może są to wyłącznie skargi od osób naruszających prawa autorskie? – dopytywał się sędzia Andrzej Rzepliński, przewodniczący składu orzekającego.
Reprezentujący RPO Marcin Warchoł nie potrafił podać interesujących sędziego danych. Zwrócił jednak uwagę, że RPO występuje w obronie interesów obywateli.
– Klikając w link nie ma świadomości, czy to, co robi jest dozwolone, czy nie. Tak samo jak fryzjer puszczający muzykę w swym zakładzie nie wie, czy łamie prawo, czy nie – przekonywał.
Badany przepis zawiera tylko jeden warunek pociągnięcia do odpowiedzialności karnej. Sprawca naruszający prawo autorskie lub prawa pokrewne musi działać w celu osiągnięcia korzyści majątkowej.
– Jeśli dostanę od syna pendrive z nagraną sztuką, czy fragmentem utworu i odtworzę go, to czy działam wówczas z zamiarem osiągnięcia korzyści majątkowej? – spytała przedstawiciela PG sędzia Małgorzata Pyziak-Szafnicka.
– Z jednej strony nie robię tego by oszczędzić sobie wydatków, z drugiej jednak bez wątpienia oszczędzam w ten sposób pieniądze – zastanawiała się.
Zdaniem prokuratora w podanym przez nią przykładzie spełniony zostałby warunek działania w celu osiągnięcia korzyści.
Zbędna kazuistyka
Trybunał uznał przepis za konstytucyjny. Analizując jego zgodność z art. 42 ust. 1 ustawy zasadniczej zwrócił uwagę, że wyrażona w nim zasada określoności nie wymaga kazuistycznego wyliczenia tego, za co grozi odpowiedzialność.
– Standard określoności nie wyklucza pewnego marginesu swobody regulacyjnej państwa. Standard ten nie wymaga wyrażania zakazu czy nakazu w stopniu absolutnym – mówił w ustnych motywach wyroku sędzia sprawozdawca Zbigniew Cieślak.
Zwrócił uwagę, że kluczowe jest, aby zakazy i nakazy obwarowane sankcją karną były rozpoznawalne dla adresatów normy. Zdaniem składu orzekającego warunek ten został jednak spełniony w przypadku badanego przepisu. Dla odpowiedzialności nie ma znaczenia, w jaki sposób złamano prawo, liczy się ostateczny efekt w postaci naruszenia określonych praw autorskich.
– Odwołanie się do pojęć niedookreślonych jest uzasadnione charakterem zachodzących zmian – zakończył sędzia Zbigniew Cieślak, zwracając uwagę, że przy tempie, w jakim zmienia się sposób korzystania z utworów, trudno wymagać kazuistycznego wyliczenia czynów zabronionych.
ORZECZNICTWO
Wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 17 lutego br., sygn. akt K 15/13. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia