Kandydaci na szefa antykorupcyjnej służby nie powinni być członkami partii politycznych ani prowadzić działalności na ich rzecz przez minimum pięć lat poprzedzających objęcie funkcji – postuluje Fundacja Batorego
Przeciwko korupcji / Dziennik Gazeta Prawna
Mimo że Polska ratyfikowała Konwencję Narodów Zjednoczonych przeciwko korupcji w 2006 r., wciąż nie wdrożyliśmy części jej istotnych postanowień, a niektóre wprowadziliśmy, ale wadliwie. Szybkiej interwencji ustawodawcy wymagają przede wszystkim – martwe w praktyce – regulacje o odpowiedzialności osób prawnych. Konieczne jest także wprowadzenie kompleksowej ochrony sygnalistów i realne zagwarantowanie apolityczności Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Takie konkluzje zawiera raport „Realizacja wybranych postanowień Konwencji Narodów Zjednoczonych przeciwko korupcji w Polsce” przygotowany przez Fundację im. Stefana Batorego. Jego autorami są dr Grzegorz Makowski, dr Celina Nowak oraz Anna Wojciechowska-Nowak. Opracowanie jest uzupełnieniem oficjalnej oceny implementacji UNCAC w Polsce, realizowanej przez polski rząd z ONZ.

Prawo na papierze

Największym naszym problemem jest brak efektywnych regulacji dotyczących odpowiedzialności karnej osób prawnych. Teoretycznie wszystko jest w porządku. Mamy specjalną ustawę o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych za czyny zabronione pod groźbą kary (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 1417 ze zm.). Tyle że wprowadza ona tzw. kaskadowy model odpowiedzialności, w którym najpierw reprezentant takiego podmiotu musi zostać ukarany, a potem dopiero sam podmiot. Na ten problem zwracają uwagę zarówno eksperci Fundacji Batorego, jak i ONZ. „Ustawa jest de facto martwa. Nie ma żadnego znaczenia praktycznego dla ograniczania zjawiska korupcji w Polsce. Nie stosują jej organy do tego zobowiązane, w szczególności prokuratury” – wynika z raportu Fundacji Batorego.
Eksperci ustalili, że w ciągu pierwszych 6 lat obowiązywania ustawy sądy stwierdziły taką odpowiedzialność jedynie wobec nieco ponad 50 podmiotów.
– Akty prawa międzynarodowego regulujące odpowiedzialność osób prawnych dość jednoznacznie wskazują, że nie powinna być ona uzależniona od odpowiedzialności karnej osób fizycznych. U nas jest to sformułowane inaczej. Dlatego postulowane jest uniezależnienie odpowiedzialności osób prawnych od odpowiedzialności osób fizycznych – tłumaczy Jacek Łazarowicz, prokurator pełniący obowiązki w Departamencie do spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Generalnej.
Zwraca uwagę, że eksperci ONZ wskazują na całkiem legalną możliwość uniknięcia odpowiedzialności przez osoby prawne.
– Na przykład kary nie da się wykonać, gdy osoba prawna zostanie zlikwidowana lub połączy się z innym podmiotem. Emocje budzi też poziom sankcji. Uznano, że represja w wysokości nieprzekraczającej 3 proc. rocznego przychodu to za mało – dodaje prokurator Łazarowicz.

Brak apolityczności

Szereg kontrowersji budzi także działalność CBA. Z jednej strony to instytucja, która może się poszczycić sukcesami. Z drugiej – nie jest odpowiednio zabezpieczona przed wykorzystaniem do doraźnych politycznych celów. Brakuje jej też środków do efektywnego działania. Dlatego autorzy raportu postulują zmianę przepisów dotyczących powoływania i odwoływania szefa CBA. Jak? Z ustawy o CBA (Dz.U. z 2006 r. nr 104, poz. 708) należałoby usunąć przepis o tym, że szef Biura oraz jego zastępcy muszą cechować się nieskazitelną postawą moralną, obywatelską i patriotyczną – tworzy to bowiem niejasne kryterium, którego zastosowanie może być polem do nadużyć.
Należałoby jednak jednocześnie zaostrzyć wymogi dotyczące kandydatów na te funkcje. Na wzór regulacji dotyczących służby cywilnej kandydaci na stanowisko szefa CBA nie mogliby być członkami partii politycznych ani prowadzić działalności na ich rzecz w okresie pięciu lat poprzedzających objęcie funkcji.
I w końcu kwestia fundamentalna: autorzy raportu domagają się rozważenia głębszej reformy CBA, tak aby jego szefa wybierał parlament (podobnie jak np. prezesa Najwyższej Izby Kontroli), a nie szef rządu.

CBA jest całkowicie niezależne od nacisków politycznych

Jacek Dobrzyński, rzecznik prasowy CBA

Utworzenie Centralnego Biura Antykorupcyjnego można uznać jako wypełnienie jednego z postanowień konwencji ONZ przeciwko korupcji, tzn. art. 36, który nakłada na państwo obowiązek utworzenia organu wyspecjalizowanego w walce z korupcją. CBA jest młodą służbą, zatrudniającą około 900 funkcjonariuszy i pracowników, cały czas trwa proces jej budowy. Mimo skromnych zasobów kadrowych każdego roku prowadzonych jest kilkaset śledztw i dochodzeń oraz postępowań kontrolnych. Zajmujemy się także profilaktyką korupcji oraz wykonujemy czynności analityczno-informacyjne. Oprócz tego funkcjonariusze angażują się w działania w ramach programów rządowych, uczestniczą w konferencjach, bardzo często jako prelegenci, realizują działania profilaktyczne i edukacyjne.
Nie można się zgodzić z tezą raportu opracowanego przez Fundację Batorego, wskazującą na podatność Biura na wpływy zewnętrzne. CBA jest obecnie instytucją całkowicie niezależną od nacisków politycznych. Zapewniają jej to zarówno zapisy ustawy o CBA, jak i to, iż działania Biura podlegają kontroli sądowej i prokuratorskiej, objęte są także kontrolą NIK.
Moim zdaniem należy natomiast poważnie rozważyć propozycję, zgodnie z którą służbą nie powinna zarządzać osoba, która w ciągu ostatnich pięciu lat była członkiem partii politycznej.