Termin posiedzenia połączonych komisji ustalili w środę wspólnie: Robert Tyszkiewicz, który kieruje komisją spraw zagranicznych, oraz szefowa komisji sprawiedliwości i praw człowieka Stanisława Prządka (SLD). Jeśli 5 lutego komisjom uda się przyjąć sprawozdanie z prac nad ustawą ratyfikacyjną, wówczas będzie można nad nią głosować w Sejmie.

Prace nad rządowym projektem ustawy o ratyfikacji Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej trwają w Sejmie od sierpnia. Kwestia ich zakończenia była omawiana we wtorek na posiedzeniu zarządu krajowego PO. Nieoficjalnie politycy Platformy podkreślali po jego zakończeniu, że premier Ewie Kopacz bardzo zależy na tym, żeby ratyfikację doprowadzić wreszcie do końca.

Wolą szefowej rządu jest ponadto, by klub PO głosował w tej sprawie jednomyślnie, ponieważ to w dużej mierze od głosów PO będzie zależało, czy Sejmowi uda się uchwalić ustawę ratyfikacyjną. "Bez wątpienia pani premier będzie bardzo twardo stawiała kwestie działania wspólnego, ponieważ konwencja w sprawie przemocy nie jest w żaden sposób aktem prawnym, który zmienia jakiekolwiek definicje prawne w Polsce, czy grozi jakimś odkonserwatywnieniem polskiego uzusu społecznego jeśli chodzi o życie rodziny" - powiedział w środę PAP szef klubu PO Rafał Grupiński.

Nieoficjalnie politycy Platformy przyznają, że wśród nich jest część posłów, zwłaszcza tych o silnie konserwatywnych poglądach, którzy mają wątpliwości dotyczące konwencji. "Myślę, że przeciwko ratyfikacji może zagłosować w sumie jakieś dziesięć, jedenaście osób" - uważa jeden z posłów PO.

Jedną z przeciwniczek konwencji jest posłanka Lidia Staroń. Jej wątpliwości budzi przewidziane w konwencji powołanie grupy ekspertów ds. przeciwdziałania przemocy wobec kobiet i przemocy domowej (Grupa "GREVIO"), której zadaniem - zgodnie z dokumentem - jest monitorowanie wdrażania konwencji przez państwa, które ja przyjęły. "Grupa GREVIO ma bezwzględny immunitet i możliwość wpływu na prawodawstwo. Nie wiemy w jaki sposób te osoby mają być wybierane, w jakich ramach będą działać, bo mają mieć dostęp do wszystkich instytucji i dokumentów na koszt kraju, który monitorują" - podkreśliła posłanka PO.

Innego zdania jest minister sprawiedliwości Cezary Grabarczyk. "Ja nie dostrzegam żadnych zagrożeń związanych z tą konwencją. Ona podwyższa standard ochrony kobiet przed przemocą, poprawia ich sytuację w Polsce, gdzie mamy jednak problem ze zjawiskiem przemocy, dlatego powinniśmy mu skutecznie przeciwdziałać" - podkreślił Grabarczyk.

Osoba ze ścisłego kierownictwa PO zapowiedziała po wtorkowym zarządzie, że posłowie Platformy, którzy wyłamią się podczas głosowania nad ratyfikacją, zostaną wyrzuceni z partii. Rozmówca PAP nie wykluczył, że jeśli koalicja PO-PSL straciłaby w ten sposób większość, wówczas możliwy byłby wariant przedterminowych wyborów.

Szef klubu Platformy jest jednak optymistą w tej sprawie. "Sądzę, że jesteśmy w stanie przekonać zdecydowaną większość naszych konserwatywnych posłów do tego, żeby tę konwencję poparli" - podkreślił Grupiński. Poinformował, że jak tylko komisje spraw zagranicznych i sprawiedliwości przygotują sprawozdanie z prac nad ustawą ratyfikacyjną, zwołane zostanie posiedzenie klubu PO, żeby wyjaśnić posłom wszelkie wątpliwości dotyczące konwencji o przeciwdziałaniu przemocy. Do poparcia konwencji ma swych klubowych kolegów przekonywać m.in. Grabarczyk.

W ostatnich dniach za ratyfikacją dokumentu Rady Europy opowiedział się m.in. uchodzący za konserwatystę marszałek Sejmu Radosław Sikorski. "Uważam, że dobro, które konwencja niesie, przeważa nad ryzykami. Będę za" - powiedział Sikorski w poniedziałkowym wywiadzie dla "Rzeczpospolitej".

Polska podpisała konwencję o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej w grudniu 2012 r., a w kwietniu ub.r. rząd podjął uchwałę ws. przedłożenia jej do ratyfikacji i przyjął projekt odpowiedniej ustawy. Pod koniec sierpnia 2014 r. odbyło się pierwsze czytanie projektu w Sejmie; podczas drugiego czytania, 25 września, zgłoszono poprawki, co spowodowało, że projekt został ponownie skierowany do komisji. Posiedzenie, na którym komisje miały je rozpatrzyć, było kilkakrotnie odwoływane. Na ostatnim, które odbyło się 21 października, posłowie uznali, że projekt wymaga jeszcze opinii konstytucjonalistów.

Konwencję krytykują m.in. organizacje prawicowe i prezydium Episkopatu Polski. Kościół podkreśla, że jest przeciwny przemocy wobec kobiet i przemocy domowej, ale nie może zaakceptować redefiniowania pojęcia płci, małżeństwa, rodziny, co - zdaniem hierarchów - zakłada konwencja. Biskupi nie zgadzają się również, aby w zapisach były sformułowania, że m.in. religia jest źródłem przemocy wobec kobiet. Hierarchowie obawiają się, że konwencja wprowadzi "ideologię gender".

Za ratyfikacją opowiada się 33-osobowy klub SLD oraz klub Twojego Ruchu (15 posłów). PSL prawdopodobnie podzieli się podczas głosowania. Przeciwko konwencji opowiadają się kluby PiS (132 posłów) oraz Sprawiedliwej Polski (15 osób). Klub Platformy liczy obecnie 200 posłów. Do uchwalenia ustawy o ratyfikacji Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej wystarczy zwykła większość głosów.