Jeszcze niedawno za użyczenie wynajmowanego lokum w ramach Airbnb można było dostać nakaz eksmisji. Po sześciu latach działania w internetowej "szarej strefie" serwis wreszcie został zalegalizowany w miejscu, gdzie działalność prowadzi jego właściciel - w Kalifornii.

Zarząd miasta San Francisco, gdzie mieści się siedziba Airbnb, zdecydował o zalegalizowaniu i uregulowaniu krótkoterminowych pobytów, odbywających się za pośrednictwem kontrowersyjnych portali - poinformował portal techcrunch.com.

Airbnb to działający w ponad 190 państwach i 35 tysiącach miast serwis internetowy, za pośrednictwem którego podróżnicy mogą skorzystać z płatnych noclegów. Firma w zamian za pomoc pobiera 3 procent prowizji od opłaty rezerwacyjnej i do 12 procent całego kosztu. Pomimo ogromnej popularności wokół Airbnb narosło mnóstwo kontrowersji. Do zamknięcia serwisu próbowali doprowadzić hotelarze, a do najgłośniejszego skandalu doszło właśnie w San Francisco, gdzie firma ma swoją główną siedzibę. Z powodu niejasnych przepisów dochodziło do licznych incydentów. Zdarzało się nawet, że udostępniający mieszkania internauci dostawali nakazy eksmisji.

Zgodnie z nowymi przepisami wprowadzonymi przez radę miasta, udostępnianie lokum sublokatorom będzie możliwe, ale nie dłużej niż przez 90 dni w ciągu roku. Dodatkowo powstanie publiczny rejestr, prowadzony przez jedną z miejskich instytucji. Gospodarze korzystający z portali takich jak Airbnb będą musieli uiścić opłatę w wysokości 50 dolarów, oraz zadeklarować przestrzeganie 90-dniowego limitu. Wszystko po to, aby uniemożliwić powstawanie niezarejestrowanych hoteli w miejscach, które oficjalnie figurują jako prywatne mieszkania.

Najwięcej emocji podczas zebrania wzbudziła kwestia podatków. Niektórzy z samorządowców domagali się nawet aby Airbnb i inne serwisy mieszkaniowe zapłaciły ponad 25 milionów zaległych opłat hotelarskich, którymi dotąd nie były objęte. Rozwiązanie tego problemu jest na razie niemożliwe z prostego powodu. Wyceniana dziś na 10 miliardów dolarów internetowa platforma jedynie pośredniczy w wynajmie, zatem do rozstrzygnięcia pozostaje kwestia czy podatki powinny zostać opłacone przez właścicieli witryny, czy przez gospodarzy. Jak czytamy w techcrunch.com, do projektu dopisano liczne poprawki. W ten sposób wynajmowanie przez Airbnb uniemożliwiono w budynkach objętych tzw. "Ellis Act", czyli funkcjonującymi w Kalifornii przepisami wynajmu mieszkań.

W Polsce regulamin Airbnb odwołuje się do prawa irlandzkiego. W przypadku wynajęcia za jego pośrednictwem lokum, każda ze stron zawierających umowę odpowiada przed prawem lokalnym. Jak pisaliśmy wcześniej na łamach GazetaPrawna.pl, wyraźnie zaznaczone zostało również, iż Airbnb nie jest właścicielem czy też użytkownikiem oferowanych lokali, ani tym bardziej nie prowadzi ich sprzedaży oraz wynajmu. Jak stwierdza Kamil Osiński, jest to działalność polegająca na świadczeniu usług drogą elektroniczną, które należałoby rozpatrywać w kontekście przepisów i wymagań ustawy z dnia 18 lipca 2002 roku o świadczeniu usług drogą elektroniczną. W związku z tym nie ma podstaw, by funkcjonowanie Airbnb uznać za nielegalne